Po tym, jak wróciliśmy z misji w wiosce Harpii, każde z nas musiało zdać szczegółowy raport. Poza tymi, które spisaliśmy razem z Kero i Ykhar oraz wcześniejszymi, wysyłanymi z centrum wydarzeń, byliśmy wzywani do Sali Kryształu i tam ustnie przedstawialiśmy Miiko i Leiftanowi całą tę historię wraz z tym, co nie mieściło się w dokumentach. Po wszystkim, wykończona udałam się do swojego pokoju i bez sił opadłam na łóżko. Nie dość, że sama podróż była męcząca, to jeszcze na miejscu miałam tyle do zrobienia, zanim pozwolono mi odpocząć... A i tak wiedziałam, że zaraz muszę wracać do obowiązków, bo zlecenia, które codziennie przyjmowała Straż Eel, nie wykonują się same.
Po dłuższej chwili wstałam i poszłam do biblioteki w poszukiwaniu zajęcia, które nie obciążałoby za bardzo mojego organizmu. Po przejrzeniu kilku propozycji, jakie podała mi Ykhar, zdecydowałam się pomóc Purralowi w jego sklepie. Dla nas ważne było utrzymywanie dobrych kontaktów z bractwem kotów, mających ogromne wpływy w całym tym świecie, dlatego dokładaliśmy im rąk do pracy, nawet gdy nie było to konieczne. A one to wykorzystywały i codziennie dawały nam jakieś zlecenia. Wcale na to nie narzekałam. Praca z chowańcami była raczej lekka i stosunkowo przyjemna. To samo tyczy się ubrań czy pomaganiu w zbieraniu produktów czy ich składników na bazar alchemii. Na pewno lepsze takie misje niż eliminowanie różnego rodzaju zagrożeń.
- D-dzień dobry, piękna. - Przywitał mnie beżowo-czarny kot, gdy tylko minęłam próg jego sklepu.
- Cześć, Purreru. Podobno masz dla mnie jakieś zadanie. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- T-tak. Nie zostawię chowańców samych, a skończyły mi się pędy bambusa. J-jeśli mogę cię o to prosić, przynieś mi kilka. Rosną na obrzeżach lasu.
- Oczywiście, już idę!
Zadowolona z otrzymania tak prostego zadania, wyszłam ze sklepu i ruszyłam przed siebie. Dobrze znałam wygląd i miejsce występowania tego, co muszę zebrać, a nie było to częste, biorąc pod uwagę moją ograniczoną wiedzę na temat Eldaryi. Czasem nie miałam nawet pojęcia, czy rozglądać się za czymś pod swoimi stopami, gdzieś w zaroślach z dala od ścieżek, czy w górze na gałęziach drzew. Pędów bambusa należało szukać w lesie, nisko, przy samej ziemi. Z takim zamiarem, wkroczyłam do Schroniska Straży Eel, gdzie coś skutecznie odwróciło moją uwagę. Coś, czyli głośne, wysokie dźwięki. Zatrzymałam się. Zaczęłam nasłuchiwać i wypatrywać ich źródła.
- Mamusiu! - Usłyszałam rozpaczliwy krzyk, a chwilę później zobaczyłam, jak Mery wybiega z jednego z domów.
- Coś się stało? - Zapytałam, gdy stanął przede mną.
Oczy chłopca były przekrwione i mokre od łez. Twarz miał czerwoną, jak ja po naprawdę męczącym treningu. Pociągał nosem, żeby zatrzymać wyciekającą z niego wydzielinę, lecz na niewiele to się zdawało. Cały drżał. Widziałam, jak bardzo był przerażony. Wlepiał we mnie spojrzenie swoich wielkich, okrągłych oczu, w którym mogłam dostrzec błaganie o pomoc, ale też cień nadziei. Nie potrafiłam go tak zostawić. Nie wiedziałam, co robić, ale coś na pewno musiałam. Przecież ten malec liczył na mnie.
- Moja mamusia... Krew... Ma duże ałki. - Kolejna łza spłynęła po jego policzku, gdy mrugnął. - Proszę, ratuj.
Niewiele myśląc, wzięłam chłopca na ręce, choć swoje ważył, bo od dawna nie był już niemowlakiem, i pobiegłam z nim do Kwatery Głównej. Chciałam go trochę uspokoić poprzez swego rodzaju przytulenie, o ile mogło ono coś dać w takiej sytuacji. Zresztą, nawet nie wiedziałam, w jakiej sytuacji, bo nie weszłam do jego domu, bojąc się, że sama sobie z nią nie poradzę. Minęłam targ, gdzie zauważyłam zaskoczone spojrzenia Purrekos, a w szczególności Purreru, który przecież przed chwilą prosił mnie o udanie się w przeciwnym kierunku, ale zignorowałam je. W wejściu do sali drzwi, oczywiście, na kogoś wpadłam. Jakże miałoby być inaczej? Zawsze, kiedy biegnę, zaaferowana jakąś sprawą, muszę się z kimś zderzyć... Biała, opięta bluzka z czarnym paskiem, odkrywająca mięśnie brzucha, mówiła sama za siebie.
CZYTASZ
Zbiegi okoliczności nie istnieją
Fanfiction"Zbiegi okoliczności nie istnieją." Pewna bohaterka, wierząc w te słowa i desperacko się ich trzymając, postanowiła zostać w Eldaryi i wymazać swoje istnienie na Ziemi. Co później działo się z nią w świecie, który sama wybrała? Jak potoczyły się jej...