Przepowiednia

2.3K 121 22
                                    

POW. Ania

Roztrzęsiona stałam w pokoju z Kubą, gdy nagle mnie przytulił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Roztrzęsiona stałam w pokoju z Kubą, gdy nagle mnie przytulił. Nie walczyłam, nie szarpałam się, nie miałam na to siły... Stałam tak w ramionach bruneta i podobało mi się to, tak bardzo tego potrzebowałam. Pragnęłam bliskości, ciepła, a przede wszystkim miłości! Potrzebowałam osoby, która będzie moim przyjacielem. Osoby, która będzie mnie wspierać i pomagać, a nie kolejnego wroga... Zrozumiałam, że tęsknie za rodziną i przyjaciółmi. Tęsknię za Pawłem, a nawet za Agą. Tylko z tą różnicą, że ich już nie zobaczę, bo nie żyją, odeszli... A dodatkowo jestem w tym współwinna. Nagle wspomnienie przyjaciela wróciło:

****************************************************************

Obudziłam się  przywiązana do słupa. Próbowałam się rozwiązać, ale nie mogłam.   Rozejrzałam się dookoła i byłam jakimś starym pomieszczeniu. Po chwili  wszedł Bartek z jakimiś mężczyznami, którzy kogoś prowadzili. To był  chłopak, miał głowę spuszczoną na dół. Nie wiedziałam kto to, ale skądś  go kojarzyłam. Dopiero po chwili rozpoznałam. To Paweł, Boże co on mu  zrobi. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale czuję co się wydarzy. Znowu  mam te przeczucie...

- Paweł!!! O Boże! Co ty tu robisz?! - Krzyknęłam. Był pobity.

- Ania! - Wyrywał się. Bartek chwycił go, a reszta mężczyzn odeszła.

- Koniec uprzejmości.   Zachowujesz się jak rozpuszczony bachor, wiesz? Myślisz, że nie możemy  cię ukarać. Może i nie. Lecz nie mam nic przeciwko ukaraniu jego.

- Wypuść go, masz mnie. Wiem, że źle zrobiłam. On jest nie winny!  

- O nie, nie. Mówiłem, że czeka cie kara.- Powiedział i wbił mu kilka razy nóż w brzuch. Upadł bezładnie na ziemię.

- Paweł!!! Nie!!! -  Krzyczałam jak tylko mogłam. Mój krzyk pewnie było słychać na zewnątrz. -  Pomóż  mu! Błagam! - Krzyczałam. - Bartek! - Nie mogłam powstrzymać się  od płaczu.  Zauważyłam, że przyjaciel lekko się poruszył na co Bartek  go kopnął w brzuch. Widziałam jaki to mu to ból przynosił, a ja nie  mogłam nic na to poradzić.

Płakałam coraz bardziej i  obraz stawał  się mało wyraźny. Zaczęłam się szarpać i próbowałam  rozwiązać ręce. Poczułam jak liny robią rany na moich nadgarstkach powodując ból, jednak gdy poczułam, ze liny się zrywają, nagle ból zniknął, a ja zaczęłam jeszcze  bardziej się szarpać. Kiedy w końcu miałam wolne ręce, podbiegłam do  nich. Odepchnęłam Bartka od Pawła. Wszędzie wokół niego była krew.  Przyklęknęłam przy nim i położyłam jego głowę na kolanach. Zaczęłam  tamować krwawienie, chociaż wiedziałam, ze odejdzie nie mogłam tak po  prostu odpuścić. Musiałam jakoś mu pomoc.

- Nie, nie, nie Paweł, błagam nie. Paweł... Będzie dobrze, zobaczysz!- Powiedziałam nadal płacząc, spojrzałam jeszcze raz dookoła. Widok krwi i świadomość, ze należy ona do mojego przyjaciela niesamowicie mnie przygniatała. - Przepraszam cię Paweł.

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz