Jak ptak w złotej klatce

3.9K 172 13
                                    

Rano przyszedł Dominik, znowu miał na sobie garnitur tylko, że inny niż ostatnio. Kucnął przy mojej celi i spytał:

- I jak ci się tu podoba?

- Nie ma luksusów, ale nie narzekam. - Powiedziałam.

- No widzisz... Cieszę się, że tak ci się podoba. - Uśmiechnął się wrednie. A następnie odwrócił się w stronę Oli.

- A ty kochana idziesz ze mną

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- A ty kochana idziesz ze mną.- Powiedział i kierował się w stronę Oli, a ona odsunęła się na drugi koniec celi. Bała się go, nie dziwię się, jest przerażający. Wstałam gwałtownie i zaczęłam szarpać o kraty.

- Zostaw ją! - Krzyknęłam i uderzyłam ręką o kratę, tak mocno, że bolało.

- Uważaj, bo krzywdę sobie zrobisz. - Powiedział ironicznie i otworzył klatkę Oli. A ja dalej zaczęłam szarpać o kraty i uderzać o nie ręka. W padłam w furię, chciałam ją chronić, a tylko  jest gorzej!

- Nie dotykaj jej! - Krzyknęłam głośniej i w tym samym momencie lampa się rozbiła.

- Wiedziałem. - Powiedział, uśmiechnął się złośliwie i szarpnął Ole. Zaczął ją wyprowadzać.

- Ola! - Krzyknęłam z łzami oczach.

- Ania! - Krzyknęła gdy ją wyprowadzał. Czego on od niej chce!? Ona jest niewinna! To mnie chce, po co jej ona?

Byłam tu cały czas sama, bez toalety i jedzenia. Nie miałam co robić, więc leżałam sobie na ziemi, najgorsze są te pytania: co ja tu robię? Co się dzieje z Olą, czy jest bezpieczna? Jak długo tu będę? Kłębiły się te pytania w głowie i pozwalały myśleć o niczym innym.

Gdy kolejnego dnia od rana, gdy leżałam sobie i się nudziłam, przyszedł Dominik. Znowu miał garnitur, jak zwykle inny niż wczoraj. - Czego on znowu chce? - Spytałam samą siebie.

- I jak tam?- Spytał.

- Możesz mnie wypuścić? - Odpowiedziałam pytaniem.

- Co się stało? - Spytał złośliwie. - Prędzej ci się podobało.

- Zmieniłam zdanie. Umieram z głodu, brudu i nudów. Prędzej chociaż się nie nudziłam. - Mówiłam obojętnym głosem.

- A widzisz mogłaś od razu się przyznać...- Powiedział, a ja wstałam na nogi.

- Tylko ja nie mam do czego się przyznawać. - Powiedziałam, a on zaczął kręcić głową. Zaczął otwierać klatkę, a wstałam i odsunęłam się do tyłu. Podchodził do mnie, a ja cofałam się tak długo, aż trafiłam na ścianę. On podszedł i oparł ręce po obu stronach mojej głowy. Wzięłam się na odwagę i spojrzałam mu w oczy.

- Gdzie jest Ola? - Spytałam. Tylko ona mnie interesowała w tym czasie.

- Jest bezpieczna, ale od ciebie zależy jak długo. Bądź grzeczna, a nic jej się nie stanie. -Kiwnęłam głową dając znak, że rozumiem. Zaczął mnie gdzieś prowadzić, nie szarpałam się, bo wiedziałam, że Oli może stać się krzywda. Zaprowadził mnie do łazienki, spojrzałam się na niego zdziwionym wzrokiem. Czego on chce ode mnie? Chce coś mi zrobić? - nie mogłam odpędzić tych myśli.

UprowadzonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz