#10 Las z lodu

196 18 6
                                    

Spotkania z Shadow, powtarzały się co noc. Za każdym razem tak samo. Ja, pokonana, ona, wznosząca topór by pozbawić mnie życia. I zawsze budziłam się w chwili, gdy topór był milimetry od mojej głowy. Pewnej nocy nie wytrzymałam.
- Powiesz mi chociaż, dlaczego w ogóle chcesz mnie opętać? - zapytałam unikając jednego z jej ciosów
- Już mówiłam -
- Bo jesteś moim przeciwieństwem i tak dalej? Jak w ogóle do tego doszło, że istniejesz? -
- Przypomnij sobie tę noc - zamarłam. Skąd ona wiedziała?
- To był wypadek! To nie była moja wina! -
- Zabiłaś 2 mężczyzn, tylko dlatego, że zaciągnęli cię do ciemnego zaułka i chcieli pooglądać twoje intymne części ciała? -
- Tak nazywasz gwałt? - mój głos drżał
- Gdy ich zabiłaś powstałam ja. Twoje przeciwieństwo. Piękna, chamska, złośliwa, wiarołomna, nieznosząca przeciwu, szalona morderczyni - wtedy się obudziłam. Nie chciałam tego słuchać.

Obudziłam się w błękitnym śpiworze. Panowała noc, a ognisko, które dawno zgasło, tliło się. Nie mogłam wytrzymać tej ciszy.
Podróżujemy już tak kilka dni, do obozu. Dotąd nie natknęliśmy się na żadnych żołnierzy Entity'ego. Tej nocy jednak miało się to zmienić.
Biegłam przez las, szukając jakiejś polany. Gdy w końcu ją znalazłam nie wytrzymałam. Wybuchłam. Czułam tylko ciepło wydobywające się ze mnie, a potem zemdlałam.

Ten sen był inny niż wszystkie poprzednie. Zobaczyłam tatę i wilka. Ogromną, śnieżnobiałą wilczycę z granatowymi oczami. Wzdłuż jej grzbietu wił się błękitny pas. Miała też błękitne łapy.
- Tato! - krzyknęłam. On się do mnie uśmiechnął. Nie miał już białych oczu, tylko swoje zwykłe, niebieskie.
- Alex, córeczko - pobiegłam do niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Tak strasznie tęsknię - wychlipałam
- Ja też, cukiereczku -
- To tylko sen? -
- Niestety, kochanie, ale mam dla ciebie niespodzianke. Spójrz - spojrzałam za siebie. Zobaczyłam kobietę. Miała długie, do pasa białe włosy. Spod długich rzęs patrzyły zielone niczym szmaragdy oczy. Miała owalną twarz i mały, lekko zadarty nos. Ubrana była w białą suknię. Była wysoka, jak tata. Miała oliwkową cerę.
- Mama? -
- Olcia - Moja mama, America podeszła do nas i mnie przytuliła
- Teraz to ja kompletnie nie rozumie - mruknęłam - umarłam? -
- Nie kochanie - powiedziała moja mama - ale chcemy ci pomóc -
- Chodzi o twoją moc - powiedział tata - i twojego brata i przyjaciół -
- Co z nią? -
- Zauważyłaś pewnie, że moc Matesa zwiększyła się -
- To przez to, że używał jej Null - powiedziałam
- Nie tylko. U niego nastąpiło to wcześniej, przez Nulla. Ale u ciebie, Verteza i Roxa, będzie to samo -
- Zanim zemdlałaś, czułaś ciepło, prawda? - zapytał tata
- Tak -
- Jesteś odporna na zimno, przez swoją moc, i czujesz wtedy ciepło -
- Czyli wtedy... Co się stało? -
- Miałaś niekontrolowany wybuch mocy. U ciebie stało się to szybciej, ponieważ cierpisz - powiedziała mama
- O boże... Mogłam coś zrobić pozostałym! -
- Ale nie zrobiłaś. Twoje serce przywiodło cię na tę polanę - wokół nas zaczęła zbierać się mgła - musimy się streszczać - powiedział tata
- Co? Nie, nie zostawiajcie mnie! -
- I nigdy nie zostawimy. Zawsze będziemy tu - mama pokazała na moje serce - Kochamy was, pamiętaj o tym -
- Czy... zobaczymy się jeszcze kiedyś? -
- Gdy nadejdzie twój czas - powiedział tata - Pa, cukiereczku -
- Czekajcie! - zrobiło mi się ciemno przed oczami
Obudziłam się na tamtej polanie. Powoli wstałam i się rozejrzałam. Zaparło mi dech. Ziemia wokół mnie była skuta lodem. Na okolicznych drzewach nie było liści, a z gałęzi zwisały sople lodu. Wyglądało to jak po wybuchy jakiejś lodowej bomby.
A w środku byłam ja.
Nie byłam sama na polanie. Wśród drzew zauważyłam ruch. Spomiędzy nich, wyszła wilczyca ze snu. Czułam, że nie muszę jej się bać.
- Hej malutka - przywitałam się z nią gdy była metr ode mnie. W odpowiedzi trąciła mnie nosem, we dłonie. Biło od niej ciepło. Była wielka jak motocykl. Legła u mych stóp. Usiadłam i zaczęłam ją głaskać. Po kilku minutach usłyszałam kroki. Poderwałam głowę. Spomiędzy drzew wyszedł kolejny wilk. Był całkiem czarny i miał niebieskie oczy. A za nim wyszedł...
- Alex! - Vertez zatrzymał się w pół kroku obserwując scenę. Na jego twarzy malował się szok. Nie dziwiłam mu się. W końcu podbiegł do mnie nie zważając na wilczycę. Ona sama wstała i zaczęła witać się z drugim wilkiem.
- Gdzieś ty była? Szukaliśmy cię wszędzie! I co tu się stało? - zapytał
- W nocy obudziłam się. Coś mi kazało tu iść. Gdy tu dotarłam... - zamilkłam - nie wytrzymałam. -
- Jak to? -
- Miałam niekontrolowany wybuch mocy - powiedziałam - kim jest ten wilk? -
- Gdy tylko zaczęliśmy cię szukać, on podszedł do mnie. Wyraźnie pokazywał, że chce mi coś pokazać. A ona? -
- Chyba mnie pilnowała przez noc. Spójrz - wskazałam na wilki - Widać, że się znają i dbają o siebie - powiedziałam
- Może są parą -
- Dawno już by mieli potomstwo. Poza tym wilczyca jest młodsza, a zazwyczaj jest inaczej -
- Skąd ty to wiesz? - zapytał
- Nie wiem. Wiem tylko - powiedziałam po chwili - że oni są rodzeństwem jak my - Vertez wytrzeszczył na mnie oczy - nie patrz na mnie jak na wariatkę, po prostu to wiem - wtedy wilki do nas podeszły. Wilczyca wyraźnie chciała, żebym ją pogłaskała. Wilk robił to samo do Verteza. Gdy tylko jej dotknęłam, ona otoczyła się białą poświatą, po czym znikła. Z drugim wilkiem stało się tak samo.
- Co się stało? - zapytał Vertez. Do głowy przychodziło mi tylko jedno słowo
- Vänskap - powiedziałam

No hej. Sory za tę przerwę, ale mam wakacje w Anusinie xD byłam w Lublinie, Sandomierzu i Kazimierzu. Ale, ale dostałam niezły zastrzyk energii i weny 😀 Więc mimo, że zaczyna się szkoła, mam dobry humor. Gratuluję Larisie 10 k wyświetleń! 😀 😀 😀 Gratki, gratki, bo piszesz najlepsze książki! Chyba zrobię tą okładkę, bo mam pomysł xD I moje urodziny są dzień po terminie xD To chyba wszystko :P Byo!!!

Minecraft: Rodzeństwo Żywiołów [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz