#20. I'm so sorry...

167 6 5
                                    

~Mates~

Siedziałem sobie spokojnie niewidzialny pod drzewem, prawie usypiając z nudów, gdy nagle usłyszałem głos.

- Tęskniłeś? - nie mogłem go z niczym innym pomylić. Ciągle słyszałem go w głowie, gdy mnie opętał - Bo ja bardzo - Null pojawił się kilka metrów przedemną. Nie zmienił się, wciąż był cały czarny, jedynie oczy miał czerwone. W prawej dłoni trzymał żelazny miecz.
Chciałem zerwać się na nogi i mu przyłożyć za to, co mi zrobił, ale nadal byłem zbyt wyczerpany.

- Czego ty chcesz?! Nic ci nigdy nie zrobiłem! -

- Entity raczej nie da mi nowego ciała. Uważa, że jestem... Pożyteczniejszy w tej postaci. Ale on nie wie co to za katorga nie mieć ciała. Więc ty będziesz moim nowym ciałem - powiedział

- Nie tak szybko - podniosłem się, ledwo, ale nie chciałem sprawiać wrażenia słabego - Od naszego ostatniego spotkania nauczyłem się kontrolować moją moc. Nie jestem taki jak wcześniej - Z ogromnym wysiłkiem przywołałem swój miecz, ale nie dałem tego po sobie poznać. Null tylko zerknął na miecz.

- Na twoje nieszczęście, nie tylko Rodzeństwo Żywiołów może przywoływać bronie - Wait, czyżby ten jego żelazny miecz, był jego Bronią Żywiołów? Z tego co wiedziałem, Null za życia był linjar Ognia, jak ja. No prawie, bo ja jestem Mistrzem. A to chyba duża różnica. W każdym razie, broń powinna chyba swoim wyglądem "przypominać" żywioł swojego właściciela. A białe jak śnieg ostrze zupełnie nie pasowało do Ognia.
Null nie miał też ciała. Czy to znaczyło, że w tej formie ma inną moc?
Nie byłem tego pewny, ale to była moja jedyna szansa.

Strasznie chciałem zaatakować pierwszy, ale mój obecny stan na to nie pozwalał. Zamiast tego postanowiłem stać nie niewidzialny, a następnie opuścić barierę. Jak pomyślałem, tak zrobiłem.

- Bawisz się w chowanego? - zapytał Null - to do ciebie niepodobne... -

- Nawet ty nie możesz mnie zobaczyć - przeorałem mu bok mieczem, zanim zdążył się zorientować gdzie jestem - Nigdy ci nie wybaczę, za to co zrobiłeś - zamierzałem wbić mu miecz dokładnie w krzyżu i zrobiłem tak. Czułem jednak, że coś było nie tak. Rany na boku nie było, a tam gdzie wbiłem miecz nie kapała krew. Null się zaśmiał.

- Co prawda, bardzo bym chciał odzyskać swoją moc Ognia, jednak bycie Duchem też ma swoje plusy - powoli do mnie docierało co powiedział - tylko inny linjar Ducha lub Psychiki może mnie zranić czy zabić. A ty do niech nie należysz - odepchnął mnie tak mocno, że przeleciałem kilka metrów. Miałem czarne kropki przed oczami, ale zdążyłem zobaczyć, że już nie jestem niewidzialny. Oj źle, bardzo źle. - Pożegnaj się ze światem - Zamknąłem oczy czekając, na to uczucie wdzierania mi się do głowy. Miałem plan, ale równał się on samobójstwie i wymagał ode mnie silnej woli. Nie mogłem zranić jego, ale mogłem zranić siebie.

Czułem już tą ciemną energię, które niczym macki oplatały moją głowę. Przez moją głowę przeleciały wspomnienia gdy byłem opętany poprzednim razem. Rozmowa z Alex. Potem z jej ojcem. Ciężki pistolet w dłoni. Bryła lodu w której tkwiłem gdy Alex i Vertez mnie ratowali...

- Ej, murzynku, zostaw go! - usłyszałem jak ktoś krzyczy. Otworzyłem oczy. Null stał tyłem do mnie, a kilka metrów przed nim stał Edvard i... Hunter?! Co on tu robił...

- Widzę, że szanowny bratanek postanowił zdradzić całą rodzinkę, a nie tylko ojca... -

- Wyrzekłem się ciebie i ojca. Nawet nie jestem do żadnego z was podobny! - Edvard miał w dłoni żelazny miecz, a Hunter kamienny. Spojrzałem na Huntera, żeby zwrócić na niego uwagę, a następnie na miecz, który leżał metr ode mnie. Hunter niewidocznie kiwnął głową.

Minecraft: Rodzeństwo Żywiołów [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz