W kryjówce panowała szampańska radość. Udało się ukraść mocno poszukiwane przez ich pracodawcę Lamborghini Diablo. Każdy w nagrodę dostał skrzynkę piwa Etrusco, po której najszybciej zszedł Sebastian, który głowę do alkoholu miał słabą. Na środek wyszedł Kimi i wygłosił przemowę:
- To była jedna z najlepszych akcji w naszym życiu! Została ostatnia, więc jeszcze trochę się z tym pomęczymy, ale uwierzcie mi, będzie warto. Teraz bawmy się póki możemy!
Muzyka grała, aż słychać ją było w promieniu pół kilometra. Wszyscy rozmawiali, śmiali się, jednym słowem: było beztrosko. Michael nie lubił przepychu, więc wyszedł na zewnątrz, popatrzeć na panoramę centrum Bayview trzymając piwo w ręku i opierając się o ścianę budynku. Przez ten cały czas obserwował wszystkich członków ekipy i doszedł do wniosku, że chciałby być w takiej rodzinie, jaką oni tworzą. Mimo, że jest tu krótko, chciał czuć przynależność do nich, jednak wciąż musiał zdobyć ich zaufanie. Wpatrywał się w najwyższe budynki tego urokliwego miasta z uczuciem niepewności co do swojego miejsca na świecie. Chciał być pewny, kim jest, dla kogo żyje...
- Przeszkadzam? - zapytała Mia opierając się obok i wlepiając wzrok w to samo miejsce, co Michael.
- Skąd... Nie świętujesz z nimi?
- Wystarczy mi.
Nastała niezręczna cisza. Obydwoje chcieli coś powiedzieć, ale coś ich blokowało. W końcu przełamała się Mia.
- Pojedziemy gdzieś?
- Gdzie?
- Gdzieś daleko. Nie chce mi się tu siedzieć.
- No dobra.
Wsiedli do Hondy Accord i pojechali przed siebie.
- Jak ogólnie tu trafiłeś? - zaczęła dziewczyna patrząc przed siebie.
- Rodzice mnie wysłali. Miałem tu znaleźć nową pracę, ale... Jakoś mi to nie idzie.
- Hm... Jak uda nam się zrobić ostatnie zlecenie, dam ci tyle, ile ci będzie potrzeba.
- Normalnie bym nie odmówił, ale... Kimi ma większe problemy.
- Już tak się o tego Kimiego nie martw. Poradzi sobie. Wiem to.
- Skąd?
- Jestem jego siostrą.
W tym momencie chłopaka zamurowało. Zupełnie do siebie nie podobni,
(Mia)
(Kimi)
a są rodzeństwem. Nie mógł zupełnie w to uwierzyć.
- Ale jak? - zapytał wciąż zszokowany.
- A no tak, różnica wyglądu. Zostałam adoptowana przez jego rodzinę. Moi rodzice zmarli podczas katastrofy samolotowej, podczas gdy ja bawiłam się u babci, jedynej wtedy osoby, która mogła się mną zająć. Miałam sześć lat, gdy zmarła. Potem musiałam rok czekać, aż ktoś mnie weźmie i wtedy przyszło młode małżeństwo z blondwłosym synkiem, który patrzył się na mnie z radością i nieśmiałością. Oznajmili mi, że są moimi nowymi rodzicami, a Kimi to mój nowy braciszek. I tak się stało. Był wspaniały, pomagał mi w zadaniach domowych, stawał w mojej obronie... Ale gdy popadł w nałogi, szczególnie alkoholowy, zmienił się nie do poznania. Uciekał z domu, wracał następnego dnia, stał się szorstki i bezwzględny. Kiedyś widziałam, jak bił jakiegoś Bogu ducha winnego chłopaka, który rzekomo zrzucił mu motocykl. Musiałam go odciągnąć od niego i wtedy po raz pierwszy i ostatni dostałam od niego w twarz. Gdy zrozumiał, co zrobił, uciekł i nie pokazywał mi się na oczy. Od tamtego momentu przestałam mu ufać...
Nie mogła dokończyć, gdyż uniemożliwiały jej łzy spływające po jej gładkich policzkach. Zatrzymała się, by się "nieco przewietrzyć i ogarnąć". Oczywiście Michael wysiadł razem z nią i objął ją czule.
- Nawet nie wiesz, jak Ci współczuję. Ja jestem zupełnie z innego bieguna. Moi rodzice od początku mnie kochali, dbali o mnie, ojciec nawet chciał, bym rozwinął swoją karierę kierowcy, ale to mnie nie kręciło. Chciałem w końcu zrobić coś sam. I to chyba mnie tu sprowadziło.
Mia wyswobodziła się z uścisku i popatrzyła prosto w oczy Michaelowi.
- Jak żyję, nikomu się tak nie zwierzyłam, jak tobie - wyjąkała łapiąc za jego dłoń.
- Jak żyję, na nikim mi teraz nie zależy tak, jak na tobie.
Gdy zdał sobie sprawę, co powiedział, złapał się za głowę i przepraszał ją za swoje "głupie słowa". Ta tylko się zaśmiała.
- Głupie słowa zawsze płyną prosto z serca. Mam rację?
W tym momencie jej usta zbliżyły się do ust Michaela i zawarły się w czułym, ciepłym pocałunku.
- Tak - zakończył, po czym oboje jeszcze tak stali przez dziesięć minut. Obydwoje nie dowierzali, co właśnie się stało.
- Mogę się do czegoś przyznać? - zapytał chłopak.
- Pewnie.
- Miałem cztery dziewczyny. Każda poleciała na moje pieniądze i mnie wykorzystała. Nigdy nie miałem szczęścia w miłości.
- W takim razie ja też do czegoś się przyznam: nigdy nie miałam chłopaka na poważnie.
- Wiesz... To może się zmienić - spuentował swoje słowa kolejnym pocałunkiem.
- Chcę tej zmiany. Na dobre...
CZYTASZ
Need For Speed: Night Rider
ActionNowy kierowca, żółtodziób, wkręca się w nielegalne nocne wyścigi. Na jego drodze stanie rządzący tymi imprezami skład. W drodze na szczyt pomoże mu doświadczona dziewczyna. Jaki będzie mieć wpływ na debiutanta? Czy ta walka będzie trwać wiecznie? Pr...