- Nareszcie! - rzekł Michael pełen entuzjazmu, bowiem nastał trzeci dzień Underground Racing League, a dzisiejszą konkurencją jest Drift - to, w czym chłopak odnajdywał się najlepiej. Już jako jedenastolatek wręcz deklasował o wiele starszych konkurentów w amerykańskich mistrzostwach drifterskich, więc czuł się pewnie jak nigdy dotąd. Przypomnijmy sobie tabelę:
1. Kimi: 19 pkt
2. Michael: 18 pkt
3. Eddie: 17 pkt
4. Ronnie: 14 pkt
5. Catarina: 11 pkt
6. Chad: 9 pkt
7. George: 8 pkt
8. Ryan: 7 pkt
9. Takashi: 5 pkt
10. Rob: 2 pktZasady konkurencji polegały na tym, że każdy kierowca będzie miał trzy przejazdy przez wyznaczony tor i będzie musiał przejechać bokiem jak najfinezyjniej, aby spodobało się sędziom. Dodatkowe punkty przyznaje się za ilość dymu, odległość od ściany (im bliżej, tym lepiej) i głośność samochodu. Najlepszy wynik z tych trzech przejazdów daje wynik końcowy dzisiejszych zmagań.
Pierwszy do pierwszej rundy podszedł George ze swoim Nissanem Silvia. Samochód był w specyfikacji wręcz stworzonej do zamiatania bokiem. Niestety, "nie samochód, a technika zrobią z ciebie zawodnika". Jak widać było George po raz pierwszy zaznał pojęcia "drifting", jednocześnie prowadząc wóz tak delikatnie, jakby bał się go choćby zarysować. Na jego nieszczęście, tutaj nie ma miejsca na perfekcyjnie wyglądający wóz po przejeździe. Ostatecznie uzyskał wynik 506 punktów, co było wynikiem godnym jedenastolatka.
Drugi z kolei był Kimi. Wylosowany tak szybko miał jednak chłodną głowę (w końcu nie na darmo ma ksywkę "Iceman"). Ustawił się na starcie swoją czarną niczym burzowa noc Mazdę RX-7. Od razu tylko gdy usłyszał sygnał startu, popędził do pierwszego zakrętu, który pokonał idealnym ślizgiem; widać było doskonałe zespolenie Fina i jego maszyny, w ich współpracy nie było miejsca na błędy. Uzyskał wynik 2520 punktów, a to już jeden z najlepszych.
Następna w kolejce ustawiła się Catarina. Michael zazdrościł jej Hondy S2000, gdyż w połączeniu ze świetnym, czterocylindrowym V-Teciem, tylnym napędem i niską masą dawały driftowóz idealny.
Po jej stylu jazdy widać było, że wcześniej miała do czynienia z driftem i szło jej świetnie. Niestety przez pomyłkę w przedostatnim zakręcie straciła sporo punktów i uzyskała 2317 punktów.
- Lepiej z nią nie zaczynać, gdy jej coś nie wyjdzie - rzucił Eddie - Jest nieobliczalna, ale to jej latynoska natura.
- Zapamiętam to sobie - odparł Michael.
Przyszedł czas na Chada, którego błędem było wybranie przednionapędowej Toyoty Celici. W każdy zakręt, w który wchodził, diametralnie zwalniał i potrzeba było sporo miejsca, by się zmieścił. Wciąż jednak poradził sobie lepiej niż George: 1548 punktów.
Dalej był Takashi. To Japończyk, a to wszystko wyjaśnia: to obywatele Kraju Kwitnącej Wiśni wynaleźli drifting, a główną jego twarzą był Legendarny Keiichi Tschuya - człowiek, który był dla Japonii jak Ayrton Senna dla Brazylii. Jego styl jazdy był niespotykany u żadnego kierowcy w historii. Potrafił przejechać bokiem parę centymetrów od barierki oddzielającej go od czterdziestometrowej skarpy śmiejąc się beztrosko, był w stanie wyprzedzać driftując i co najlepsze, nie potrzebował do tego wielce stuningowanego wozu. Wystarczyła mu poczciwa Toyota Trueno z silnikiem, który występuje w wielu miejskich samochodach. Za to Japończycy kochali Keiichiego.
Takashi jako kierowca ma drifting we krwi i nie zdziwił oszałamiający wynik 2664 punktów. Prowadził jak na razie.
Teraz przyszedł czas na Michaela: swojego czasu w Stanach Zjednoczonych był mistrzem driftingu mając zaledwie jedenaście lat! Potrafił objeżdżać trzy razy starszych od siebie rywali, tylko musiał być spełniony jeden warunek: samochód musiał być mocny. Bardzo. Mocny. Jego Mazda zdawała się być tym ostatnim elementem.
Wystartował zostawiając tumany dymu spod opon. Fantastycznie wszedł w pierwszy zakręt tuż przy ścianie załapując się na "zonę"*, dorzucał do tego wysoką prędkość przy poślizgu, co dawało więcej punktów. Klamka zapadła: 3320 punktów! Nowy rekord ligi.
Dalej był Eddie. Drifting opanował na poziomie ulicznym, więc pojedyncze zakręty wychodziły mu całkiem nieźle, ale gorzej radził sobie z sekwencjami, toteż wynik pozostawił wiele do życzenia: 2046 punktów. U Ronniego było podobnie i uzyskał nieco mniej, bo 1996 punktów.
Zostali tylko Ryan i Bob, ale przez awarię kompresora, musiał się wycofać nie tylko z tej konkurencji, ale z całej ligi. Oficjalnie pozostało dziewięciu kierowców bijących się o tytuł mistrza ulicy.
Wracając jednak do Ryana: mimo najsłabszego pojazdu w stawce (300 koni), radził sobie świetnie, dlatego nie zdziwiła liczba przyznanych punktów, a było ich 2499.
Przed startem drugiej części Kimi podszedł do Michaela i złapał go za ramię. Był sfrustrowany tym, że jego partnerowi poszło znacznie lepiej niż innym.
- Jakim cudem masz aż tyle punktów? - spytał Iceman.
- Gdybyś nie jechał środkiem trasy, też byś tyle miał - zaśmiał się chłopak.
Miał rację: im bliżej ściany i zony, tym więcej punktów się dostaje. Spróbował więc rad młodszego i rzeczywiście: również przekroczył próg trzech tysięcy punktów, lecz nie starczyło mu, by dogonić dominującego Michaela. Poza nim poprawili się Takashi (2994 punkty), Ryan (2720) i Catarina (2440)
W trzeciej rundzie poprawili się Ryan i George (odpowiednio 2822 i 877). Ostateczne pozycje wyglądały tak:
1. Michael
2. Kimi
3. Takashi
4. Ryan
5. Catarina
6. Eddie
7. Ronnie
8. Chad
9. GeorgeA więc klasyfikacja wyglądała tak:
1. Michael: 28 pkt
1. Kimi: 28 pkt
3. Eddie: 23 pkt
4. Ronnie: 18 pkt
5. Catarina: 17 pkt
6. Ryan: 14 pkt
7. Takashi: 13 pkt
8. Chad: 12 pkt
9. George: 10 pktPrzed nimi kolejna konkurencja, również związana z driftem: Gymkhana. Na czym ona polega? Dowiecie się w dalszych częściach...
CZYTASZ
Need For Speed: Night Rider
ActionNowy kierowca, żółtodziób, wkręca się w nielegalne nocne wyścigi. Na jego drodze stanie rządzący tymi imprezami skład. W drodze na szczyt pomoże mu doświadczona dziewczyna. Jaki będzie mieć wpływ na debiutanta? Czy ta walka będzie trwać wiecznie? Pr...