Laweciarze

81 6 6
                                    

Night Riders, a przynajmniej część z nich ocalała przy życiu była w rozdarciu: z jednej strony sumiennie muszą wykonywać polecenia Chenga, z drugiej strony muszą mieć oczy szeroko otwarte, gdyż czyha na nich tajemniczy zabójca. Pogrzeb obydwu odbył się tak szybko, że nawet nie zauważyli jak było po wszystkim. Strach przyspieszył ich czas, myśli i czynności, które wciąż wydawały im się normalnie wykonywane. To ciągłe życie w napięciu zaburzyło ich normalne funkcjonowanie. Bo przecież niecodziennie traci się dwoje przyjaciół z dnia na dzień...

Późnym popołudniem, mniej więcej o godzinie osiemnastej, z impetem do kryjówki, w której czekała pozostała ekipa weszła Mia z laptopem pod pachą. Stanowczo, wręcz agresywnie postawiła go na stole, przez co dźwięk rozniósł się po całym pomieszczeniu.

- Co z nią? - spytał szeptem Nico Alessy.

- Chciałabym to wiedzieć. Od śmierci Maurizio strasznie się zmieniła. Stała się... Zimniejsza... Ma to po bracie.

- Możemy już przejść do rzeczy? - donośnie dała o sobie znać Mia, na co wszyscy zamilkli - Naszym kolejnym celem jest Mazda RX-8. Niedawno została wprowadzona do produkcji, a już ktoś się nią "zajął". Zdjęcie macie na ekranie:

- Śliczna - wtrąciła Alessa z udawaną słodyczą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Śliczna - wtrąciła Alessa z udawaną słodyczą. Nie znosi czerwonego, ani innych kolorów poza czarnym, szarym i białym.

- Z tego co mi wiadomo, wozi się nią dzieciak bardzo szanowanych ludzi - kontynuowała dziewczyna - Nie będzie łatwo ją zdobyć. Będzie trzeba zdobyć się na drastyczne środki.

- Co masz na myśli? - zapytał Jenson.

- Obmyśliłam pewien, dosyć realny plan...

- Nawijaj!

- Dzisiejszej nocy ktoś pojedzie do jego posiadłości i wykręci rozrusznik. Jego wóz zawsze stoi na wjeździe do garażu, więc sprawa będzie ułatwiona. Do tego są tak pewni swojego bezpieczeństwa, że nie mają żadnych ludzi do ochrony, tylko podstawowe alarmy w domu. Przy okazji trzeba będzie zamontować podsłuch przy drzwiach frontowych.

- Dlaczego? - przerwał Nico.

- Daj mi powiedzieć. Dzięki podsłuchowi będziemy wiedzieć kiedy będzie wyjeżdżał z domu. Gdy tylko będzie chciał zadzwonić na pomoc drogową, by zgarnęli jego wóz, jeden z naszych podjedzie lawetą, którą sprowadziłam od Roga i weźmiemy samochód. Będzie trzeba działać szybko, bo jeśli zobaczy dwie lawety na raz, pokapuje się, że coś tu nie gra. W kryjówce zamontujemy rozrusznik i zawieziemy cel do doków.

- Trochę skomplikowany, ale jednocześnie taki prosty! Ty to masz głowę Mia - pochwalił Fernando.

- Ktoś musi dziś w nocy jechać i wykonać pierwszą część planu.

- Ja to zrobię! - zawołała Alessa.

- W takim razie jedź tam jak najpóźniej i gdy tylko wszystkie światła zgasną, bierz się do roboty - odparła Mia zimnym tonem, zabrała laptop i wyszła na zewnątrz. Jeszcze nigdy nie była tak twarda i stanowcza jak dziś, jednak to była tylko maska - gdy tylko wyszła na zewnątrz, usadowiła się w swojej Hondzie Accord i zakryła twarz w dłoniach wylewając z siebie łzy - łzy strachu i tęsknoty, niczym mała dziewczynka płacząca z powodu braku rodziców, tak Mia płakała z powodu braku Michaela. Niestety nie mógł, wręcz nie miał prawa się dowiedzieć o wszystkim, co się wydarzyło, gdyż wtedy zrezygnowałby z URL i ruszyłby ją chronić. Tak samo zrobiłby Kimi. Wtedy mogłoby stać się najgorsze - mieliby na sobie cały gang Chenga Wo, a od tego nie ma ucieczki. Zrozpaczona spróbowała do niego zadzwonić, lecz nie odebrał. Później zdała sobie sprawę, że to i dobrze. Gdyby Cheng dowiedział się, że utrzymują kontakt, nasłałby na nich swoich ludzi. Ale skoro nie pozwala się im skontaktować z chłopakami by ich nie rozpraszać, może mieć związek z tymi zabójstwami. Ale czemu miałby pozbywać się swoich pracowników i zmniejszać szanse na osiągnięcie celu? Dla Mii było to niezrozumiałe i z bezradności poczęła jeszcze bardziej płakać. Gdy się jednak uspokoiła, pojechała do siebie.

Godzinę przed północą Alessa pojechała w miejsce, którego współrzędne podała jej przyjaciółka. Zgodnie z przewidywaniami okna były ciemne, a Mazda stała na podjeździe. Wzięła latarkę i przeszła przez żywopłot, po czym wczołgała się pod samochód i strumieniem światła latarki szukała rozrusznika, który w każdym samochodzie znajduje się przy skrzyni biegów. Ostrożnie go wykręciła, a następnie wygramoliła się spod wozu. Teraz trzeba było podpiąć podsłuch koło drzwi frontowych, gdy zauważyła, że jeden z lokatorów nie śpi, a siedzi na fotelu popijając whisky. Odruchowo schyliła się pod okno, by jej nie zauważył. Na szczęście nie domyślił się, że ktoś stał za oknem. Alessie udało się wypełnić pierwszy etap.

Następnego ranka w kryjówce Mia wysłuchiwała wyjścia owego dzieciaka. Gdy tylko usłyszała zwrot "Pa mamo, wychodzę" wiedziała, że już czas.

- Jenson, Fernando, wasza kolej - oznajmiła przez radio.

- Pędzimy!

Po dziesięciu minutach byli już w pobliżu domu, gdzie znajdował się cel, ubrani w robocze ciuchy, by sprawiać wrażenie wiarygodnych. Tymczasem młoda ofiara siedziała już w samochodzie i próbowała odpalić, niestety na darmo.

- Co jest do cholery?! Ledwo ją kupiłem i już się zjebała? Kumple mieli rację: nie kupuj Mazdy...

Stało się, zadzwonił po służby drogowe, a całą rozmowę podsłuchała Mia.

- Oczywiście, najbliższa laweta przyjedzie za piętnaście minut.

- Jasne, byle jak najszybciej. Spieszy mi się!

Gdy zakończył rozmowę, do akcji wkroczyli "laweciarze". Za rolę tego "wygadanego" odpowiadał Jenson.

- Mieliście być za piętnaście minut - rzekł z pytającą miną chłopak.

- Akurat nie zauważyli, że byliśmy w pobliżu - odparł Brytyjczyk.

- Nieważne. Nie mogę odpalić mojej Mazdy. O co może chodzić? Jest prosto z salonu i już na trzeci dzień mi nawala.

- Być może rozrusznik jest wadliwy. Zabierzemy go do siebie i zadzwonimy z diagnozą. Tutaj proszę naszą wizytówkę i proszę dzwonić w razie jakichś niepewności.

- Jasne, jasne.

Obydwaj zabrali się za pakowanie Mazdy na lawetę, solidnie ją przypięli i odjechali, drugi etap zaliczony. W międzyczasie na miejsce przyjechała "ta właściwa" laweta.

- Nie zamawiałem dwóch lawet.

- Ale dzwonił Pan do nas z problemami w swoim samochodzie.

-Wasi chłopcy już zabrali moją brykę.

- Nasi chłopcy? - zapytali zdezorientowani mechanicy.

- To nie informujecie wszystkich o zdarzeniu?

- A jest sens, by wszystkie lawety przyjeżdżały do jednego samochodu?

Teraz dopiero chłopak zdał sobie sprawę z tego, że dał się nabrać i został okradziony. W międzyczasie cel dojechał już do kryjówki, gdzie został zamontowany rozrusznik.

- Mina tego chłopaka, kiedy przyjechaliśmy tuż po wezwaniu, bezcenna - zaśmiał się Nando.

- Teraz musimy zawieźć wóz do doków - dodała Mia.

- Pojedźmy wszyscy, by nikogo nie... Zgubić... - odparł Nico.

- Dobry pomysł. Jedziemy, ja biorę Mazdę.

Ustawili się w formacji tarczy (czwórka samochodów ubezpieczała cel) i droga szła im jak na razie bez niespodzianek. Noc była cudowna, gwieździste niebo ukazywało wszystkie możliwe konstelacje, przez moment miała wrażenie, że widziała spadającą gwiazdę. Pomyślała wtedy sobie życzenie: by uciec od wszystkich problemów. Wtem w radiu odezwał się Nico.

- Kochani, cokolwiek się stanie, chciałbym żebyście wiedzieli, że zawsze będę z wa...

Jego wypowiedź przerwał strzał, po czym w lusterkach można było zobaczyć samochód odbijający się od betonowych barier i kręcący piruety w powietrzu, by na koniec zamienił się w kulę ognia.

- NICO! - krzyknęła rozpaczliwie Mia, po czym gwałtownie zahamowała i chciała zawrócić.

- Jedź Mia! - powstrzymała ją Alessa - Spróbuję go uratować!

Jak powiedziała, tak zrobiła, zawróciła i popędziła w stronę płonącego wraku. Cel został dostarczony do doków, ale czy Nico przeżyje?

Need For Speed: Night RiderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz