Rozdział 2

3.2K 144 0
                                    


Obudził mnie dzwonek i coś mokrego na twarzy.Lilu!Ten pies codziennie budzi mnie rano.Z wielkim żalem opóściłam łóżko.Pierwsza noc-udana.Łóżko wygodne,cisza,spokój.
Wzięłam przygotowane ubrania i ruszyłam na dół do łazienki.Z kuchni czułam już zapach omletów co oznaczało,że mama robi nam śniadanie.
Ubrałam jeansy z dziurami,biały podkoszulek i koszule w kratę.Na nogi załorzyłam moje czarne Newbalance.Włosy-mimo,że każdy mówił,że mam piękne i puszyste i powinnam rozpuszczać ja spinałam w koka lub kucyka.Dzisiaj spięłam w wysokiego kucyka i związałam czarną frotką.Makijaż-tak jak zawsze ograniczył się to maskary i truskawkowego błyszczyka.Gotowa ruszyłam do kuchni gdzie mój brat kończył już jeść omlety.Czułam,że nie wcisne nic w siebie.Byłam zbyt przestraszona.Znowu,kolejny raz idę do nowej szkoły.
Zjadłam kilka kawałków omleta i ruszyłam na górę.Wzięłam torbe którą przerzuciłam przez ramie,do kieszeni schowałam telefon.

Porzegnałam się z mamą i wyszłam z domu.Całą droge myślałam o tym czy mnie zaakceptują.Czy tak jak zawsze będą się ze mnie naśmiewać.
Moje liceum wyglądało na dużą szkołe.Stanęłam na chwile,aby się zastanowić czy na pewno chce tam wejść.Nie miałam wyjścia.
Nagle poczułąm jakby ktoś we mnie uderzył.Odwróciłam się zdezorientowana.
-Uważaj jak łazisz.-syknął jakiś koleś i ruszył do szkoły.Oczywiście.Pierwszy dzień i problemy.Weszłam do środka.Moje serce podskoczyło gdy zobaczyłam ilu tam jest ludzi.Wystraszyłam się,ale przecież nie mogłam tam stać jak kołek.
Popatrzyłam na plan lekcji.Geografia.Super! (sarkazm).Sala-1.04.Nie wiedząc gdzie to jest poszłam się spytać pierwszej lepszej osoby.Była śliczną,wysoką,szczupłą blondynką.Ubrana w czarne krótkie spodenki i obcisły biały podkoszulek.Na nogach miała białe buty-zapewnie drogie.Ona wyglądała jak nastolatka!Ubierała się i malowała jak dziewczyna w moim wieku.
-Ej,wiesz może gdzie jest sala...1.04?-spytałam.Liczyłam na jakieś wyzwiska z jej strony,ale ona uśmiechnęła się tylko.
-Jasne,chodź.Zaprowadze cie.Jesteś tu nowa?-spytała,a ja kiwnęłam głową.-jestem Alis.
-Jessy.-powiedziałam krótko.-ta szkoła jest...wielka.
-Przyzwyczaisz się.Zobaczysz.-powiedziała uśmiechając się.Ta dziewczyna była miła.To nowość.-skąd przyjechałaś?
-Z Brooklynu.-odpowiedziałam i ta tylko się uśmiechnęła,bo już staliśmy pod salą geograficzną.-to ta sala.Widze,że będziemy w jednej klasie.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.Może będe miała kogoś normalnego.Nagle Alis zaczęła do kogoś machać.Prosze,nie.Niech tu nie przychodzą.Jestem...troche nieśmiałą osobą.Do dziewczyny podeszła trójka chłopaków.Jeden był blondynem,drugi to mulat z czarnymi,kręconymi włosami.Moją uwage zwrócił jeden przystojny nastolatek.Miał kruczoczarne włosy które idealny współgrały z jego popielatymi oczami.Był dobrze umięśniony.I taki przystojny!Alis przedstawiła mi wszystkich.Blondyn nazywał się Gabriel.Mulat z czarnymi włosami Luke,a ten przystojny trzeci chłopak-Will.Gabriel i Luke i od razu się do mnie uśmiechnęli.Will stał z rękami w kieszeni i obserwował wszystko-nie popatrzył na mnie w ogóle.Gabriel i Luke też byli przystojny,ale Will-on był inny.Ale wiedziałam,że takie ciacho nie zwróci na mnie uwagi.
-Idziesz dzisiaj z nami na dyskoteke?-spytał Gabriel i spojrzałam na niego.
-Co?Jaką dyskoteke?-wyjąkałam.
-Idziemy dzisiaj się troche zabawić.Jest piątek.-powiedziała Alis z uśmiechem.-chodź z nami.
-Sama nie wiem...to nie dla mnie.Wolę cisze,książki...
-Oj daj spokój.-Alis zaśmiała się.-pokażemy ci jak się na prawdę bawić.Nie daj się prosić.
Z wahaniem kiwnęłam twierdząco głową.
-Świetnie!-pisnęła nastolatka.-masz się w co ubrać?Nie.Nie mów.Po lekcji pójde do ciebie i ubiore cie na bóstwo.
Dyskretnie spojrzałam na Willa.Chłopak rozmawiał ze znajomymi,nadal całkowicie mnie ignorując.Przyzwyczaiłam się.To nic nowego.

Byłam w szoku.Nikt się ze mnie nie wyśmiewał,raczej podchodził,aby pogadać.Nauczyciele też byli spoko poza wredną babą od angielskiego.Po lekcji ruszyłam z Alis do mojego domu.Dziewczyna cały czas zasypywała mnie pytaniami.Moja mama ucieszyła się,że przyprowadzam kogoś pierwszego dnia.Może to dziwne,ale pierwszy raz mogłam tak świetnie z kimś rozmawiać.Nie licząc Holly.Udaliśmy sią na góre.Dziewczyna od razu zaczęła szukać szegoś w szafie.Miałam tylko trzy sukienki.Jedna była różowa,za mała na mnie,druga czarna,ale raczej dla otyłych ludzi,a trzecia jakaś kwiecista.
-Tu nic nie ma.-powiedziała Alis.-dobrze,że ja coś przyniosłam.-i rzuciła w moją stronę czarną,błyszczącą sukienke.
-Nie za krótka?
-Nie będziesz chodzić na imprezy jak zakonnica.Ta sukienka jest idealna.Ubierz się.

Wykonałam jej polecenie.Była krótka i obcisła,ale...nie chciałam jej tego mówić.Ta tylko zaklaskała w ręce i uśmiechnęła się.Później rozpóściła moje włosy.
-Tak wyglądasz prześlicznie.-powiedziała,co było bardzo miłe.-nie wiem czemu spinasz włosy.Chciałabym mieć takie jak ty.Teraz makijaż.
-Muszę makijaż?-spytałam i Alis spojrzała na mnie.
-Kochana.W tym świecie impreza bez makijażu to...nie impreza.
Usiadłam obok toaletki,a ta zaczęła mnie malować.Oby jakoś ładnie.I delikatnie.
-Chłopcy też będą.-powiedziała malując mnie podkładem.
-Też?Will też?
-Też.A co?Spodobał ci się?-spytała,a ja zaczerwieniłam się.Gdy ktoś wspomniał o chłopaku który mi się podobał robiłam się czerwona jak burak.Alis zachichotała.-Will ma dziewczyne.I...nie obraź się,ale on na ciebie nie zwróci uwagi.On raczej leci na takie...sztuczne laski.Duże cycki,mocny makijaż...wiesz o co chodzi.Weź się za kogoś innego.
-Dlaczego nie przyjaźnisz się z dziewczynami?-spytałam chcąc zmienić temat.Czułam,że Alis wzdycha.
-Wole towarzystwo chłopców.Miałam pare przyjaciółek,ale wszystkie mnie olały.-powiedziała teraz malując mi oczy.-z nimi mogę o wszystkim pogadać.
-Serio rozmawiają na przykład o makijażu?-spytałam i Alis zaśmiała się.
-Ja nie z takich.Wolę grać z nimi w fife,biegać po boisku.
Zszokowała mnie.Była śliczna,modnie się ubierała,a...wolała robić to co chłopcy?No tego to się nie spodziewałam.
-Gotowe.-powiedziała,a ja mogłam zobaczyć się do lustra.Nie poznałam się.Byłam inna.Inna w dobrym sensie.-wyglądasz jak milion dolarów.-powiedziała Alis.-na pewno kogoś wyrwiesz.

Wiem,że to głupio zabrzmi,ale nie wiedziałam,że w makijażu mogę wyglądać tak...ładnie.
-A ty?Nie przebierasz się?-spytałam.
-Przyniosłam tutaj wszystko.Godzinę i będe gotowa.
Uśmiechnęłam się tylko gdy Alis zniknęła w łazience,aby się przebrać.

List w butelce (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz