Stałam jak głupia za drzwiami.Powinnam tam wejść,przerwać te rozmowę,ale czułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa.
-Will...-usłyszałam po chwili głos Simona.
-Nie.-przerwał mu.-wiesz o tym tylko ty i ja.Nie mieszaj w to Jessy.
-Ona powinna wiedzieć...
-Nie powinna.
-Will do cholery!To jej przyjaciółka!
Przyjaciółka?Co ma wspólnego z tym Alis?Pogubiłam się.W mojej głowie wciąż było tyle pytań na które nie znałam odpowiedzi.
-Gówno mnie to obchodzi,że jest jej przyjaciółką.-syknął Will.-nie powinna się o tym dowiedzieć.
-Jak chcesz.Ale uwierz mi,że jak się nie dowie będzie jeszcze gorzej.Lepsza jest gorzka prawda niż słodkie kłamstwo.
Poczułam,że Will wzdycha pokazując swoją irytacje.
-Nie odpóścisz,co nie Simon?
-Nie odpuszcze.Chcesz ją jeszcze mieć?To jej to powiec!
-Jak jej powiem to nie będzie mnie chciała znać.Jak się dowie od kogoś innego...zareaguje tak samo.
-Wkurzasz mnie Will.-fuknął przyjaciel nastolatka.-gdyby mi zależało na dziewczynie od razu bym jej to powiedział nie zważając na konsekwencje.
-I co być jej powiedział!?-słyszałam,że Will był na skraju załamania.-że była z chłopakiem który potrącił jej najlepszą przyjaciółke i uciekł z miejsca wypadku?!I że przez niego jest sparaliżowana?!
Chwila chwila,co?!Później nie słyszałam już o czym oni mówią.Musiałam to przeanalizować.Wypadek,ucieczka,niepełnosprawność?Przecież Alis jest zdrowa,o co im...
Chwila.
Nie.
Boże.
To nie może być prawda.
Prosze,powiedzcie mi,że to nie jest prawda.
Momentalnie do oczu napłynęły mi łzy gdy o wszystkim się dowiedziałam.Nie mogłam stać jak gdyby nigdy nic.Weszłam do pokoju i oczy od razu padły na mnie.
-Jessy?-spytał zdziwiony Will.
-O czym rozmawialiście?-syknęłam.
-Co ty tutaj robisz?
-Pierwsza zadałam pytanie!-ryknęłam.Chłopsy szybko spojrzeli na siebie,później znów na mnie.
-Ile słyszałaś?-spytał cicho Will gdy jego wzrok powędrował na podłogę.
-Wystarczająco,żeby dowiedzieć cię prawdy.Powiedz,że to jest nieprawda.Że mi się przesłyszało.Will,powiedz coś do cholery!
-Jess,ja...ja nie wiem...to było dawno temu...
-To ty byłeś sprawcą tego wypadku!-krzyknęłam.Kolejne łzy ciekły po moich policzkach.-przez ciebie Holly jeździ na wózku?!
-Jessy,daj mi wytłumaczyć....-powiedział chwytając mnie za ręke,ale ja szybko się mu wyrwałam.
-Co tu jest do wytłumaczenia?To prawda czy nie?-zapytałam,ale po chwili ciszy ryknęłam:-odpowiadaj!
-Tak.To była prawda.-odpowiedział.Nie wierze.Nie wierze,że to się dzieje.Po tylu latach poznałam prawdę której nie chciałam znać.Do oczu napływały mi kolejne łzy.Czułam,że zaraz wybuchnę niekontrolowanym płaczem.
-Jessy,wysłuchaj mnie!-krzyknął gdy ja wybiegłam z pokoju.-odsiedziałem swoje.Spanikowałem.To było dawno temu.
-Gówno mnie to obchodzi!-krzyknęłam.-moja przyjaciółka jest sparaliżowana.Przez ciebie.
-Jessy,to nie tak...
-A jak do cholery!?-nie wytrzymałam.-potrąciłeś ją,uciekłeś z miejsca zdarzenia jak frajer.Zwykły frajer.Nienawidze cie.I nie zbliżaj się do mnie.
-Jessy!-wołał mnie gdy ja zbiegałam po schodach płacząc.-prosze,pozwól mi wytłumaczyć.
-Nie.-rzuciłam krótko.-nie oddzywaj się do mnie.Nie chce cie znać.Nienawidze cie.I nie wierze,że chodziłam z takim frajerem i oszustem.Jesteś dla mnie nikim,wiesz.Ale nie martw się.Więcej mnie już nie zobaczysz.
-Jess,nie mów tak.Co chcesz zrobić!?-usłyszałam gdy wybiegałam z domu.Później rozpłakałam się na dobre.Wiedziałam,że moje życie legło w gruzach.Te wszystkie tajemnice,samotność,złość...to coś czego nie chciałam.Wiedziałam,że życie nie ma już sensu.Dla mnie nie ma...Will
-Cholera!-ryknąłem uderzając w ściane tak,że powstała duża dziura.
-Will,mówiłem ci.-powiedział Simon zbiegając z góry.W tej chwili byłem na niego tak cholernie zły.
-Spieprzaj z tąd!-zawyłem.
-Ale Will,to nie moja wina...
-Mogłeś tu nie przychodzić.Zjeżdżaj z tąd,albo nie dożyjesz jutra!-ryknąłeł.Simon cofnął się pare kroków,a już po chwili usłyszałem trzaśniecie drzwiami.Ze złości kopnąłem krzesło które uderzyło o komode z której spadł wazon i potrzaskał się.Zasłoniłem twarz rękami i usiadłem.Pozwoliłem sobie na płacz.Okłamywałem ją.Zawiodłem.Jess miała racje.Jestem frajerem i oszustem.Ale tak strasznie mi na niej zależało.Gdyby nie to wspomnienie z przed kilku lat...w tedy przypomniałem sobie jej słowa "Więcej mnie już nie zobaczysz".O co jej chodziło?Zacząłem się strasznie martwić.Jeżeli zrobi coś głupiego to...to tylko moja wina.Tylko i wyłącznie.Ja ją okłamałem.To ja zmieniłem życie jej przyjaciółki.Dzwoniłem,pisałem,ale nie odbierała.Zacząłem się martwić. Więcej mnie nie zobaczysz-te słowa cały czas chodziły w mojej głowie.Nie potrafiłem logicznie myśleć.Musiałem działać.Gdyby coś sobie zrobiła....miałbym ją na sumieniu.Nigdy bym sobie tego nie wybaczył.Musiałem coś zrobić.Nawet gdy tylko mi się wydaje,że zrobi coś złego...muszę mieć pewność gdzie jest.
Przeszukałem tyle miejsc-pizzeria,park,kręgielnia-wszystkie miejsca gdzie uwielbiała chodzić.Odwiedziłem też Alis,Gabriela i Luke'a.Oni byli tak samo przerażeni i postanowili pomóc mi szukać więc się rozdzieliliśmy.Na koniec pobiegłem do jej domu mając nadzieje,że tam ją zastanę.Pukałem,wołałem,ale nikt nie otwierał.Nie paliło się też światło.
W tedy przypomniało mi się jeszcze jedno miejsce-szpital.Czym prędzej ruszyłem do szpitala.Przecież mogłą tam być z Maksem.Nie czekając na zezwolenie lekarzy wbiegłem na sale.Mama Jessy siedziała blada obok wciąż śpiącego syna.
-Will,co ty tu robisz?-spytała kobieta z lekką chrypką.
-Dzień dobry.Jest może Jessy?
-Nie.Nie ma jej.Coś się stało?-spytała.Widać,że jest strasznie zmęczona.
-Nie.Nie było jej w domu,myślałem,że jest tu.-nie chciałem sprawiać kobiecie więcej kłopotów.Uśmiechnąłem się i wybiegłem ze szpitala.Nie wiedziałem kompletnie gdzie mogłą być.Alis,Gabriel i Luke tak samo.A więc zostało mi jeszcze jedno.ostatnie miejsce.Dom Holly.Musiałem tam pojechać i zobaczyć czy jest.Nie darowałbym sobie gdyby coś jej się stało.
Napisałem do przyjaciół gdzie jadę i żeby też tam pojechali.To raptem dwie godziny pociągiem.Wsiadłem do jednego z nich i ruszyłem modląc się,żeby Jessy tam była.
Jessy
Siedziałam w swoim przedziale płacząc.Chciałam ostatni raz zobaczyć moją starą okolice.Życie nie miało już sensu.Strasznie płakałam.Śpiączka Maksa.Samotność.Moi rodzice których nie ma prawie w ogóle.Kłamstwo Willa.Kłamstwo Erica.Na dodatek moi przyjaciele wyjechali.Nie miałam już nikogo.Jedyne bliskie mnie osoby opóściły mnie.Z oczu wciąż spływały mi łzy.Hektolitry łez.Moja twarz była napuchnięta i czerwona od płaczu.Po co żyć skoro nie ma się już nikogo?
Od tego płaczu strasznie rozbolał mnie brzuch.Albo to przez to,że od dwóch dni praktycznie nic nie jadłam.I nie byłam głodna.Bolała mnie też głowa.Wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać SMS-a do Holly.Ręce strasznie mi drżały,więc wystukanie jednej literki było trudnym zadanie.Na dodatek przez łzy widziałam zamglony,rozmazany obraz.Ale po długiej chwili udało mi się napisać.
Ja-Dziękuje Holly za te wszystkie lata spędzone razem.Kocham cie jak siostre.Jesteś cudowna.Kiedyś się spotkamy.Później napisałam SMS-a do Alis.
Ja-Alis,będe tęsknić.Jesteś i byłaś najlepszą przyjaciółką na świecie.Dziękuje ci za to.Kiedyś się spotkamy...
Schowawszy telefon do kieszeni oparłam głowę o szybe kontynuując płacz.
Alis
Byłam właśnie w drodze na pociąg z Gabrielem i Luke'm gdy dostałam SMS-a od Jessy.Uszczęśliwiłam się,ale gdy przeczytałam treść zamarłam.Zatkałam usta rękami i krzyknęłam.-Co jest?-spytał Luke czytając SMS.-o mój boże.
-Zadzwoń do Willa.-powiedział Gabriel.Zaczęłam płakać.-Alis,nie ma czasu.Ten SMS brzmi jakby chciała popełnić samóbójstwo.
Tak też zrobiłam.Po dwóch sygnałach odebrał.
-Znaleźliście ją?-spytał.
-Nie.-odpowiedziałam starając się nie płakać.-napisała do mnie.Że kiedyś się spotkamy,że byłam cudowną przyjaciółką.
-Ja pierdziele.-usłyszałam głos Willa.Był przerażony.-jestem właśnie w drodze do przyjaciółki Jessy.
-My zaraz będziemy wsiadać.-odpowiedziałam.-Will,nic jej się nie może stać.
-Ja coś jej się stanie...ja też się zabije.Muszę ją uratować.Przyjedźcie tu.Przyśle wam adres.-po czym rozłączył się.Całą droge myślałam nad SMS-em Jess.Może jestem przewrażliwiona,ale na prawde ta wiadomość brzmiała strasznie.
-Spokojnie,pomożemy jej.-usłyszałam głos Gabriela który obejmował się.Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.Cieszyłam się,że teraz mam dwóch przyjaciół którzy mnie pocieszają.
WillMusiałem ją uratować.To co powiedziała mi Alis brzmiało strasznie.Nie daruje sobie jak jej się coś stanie.Ale co ja mogę zrobić?Niewiele.Ale będe się starać.
Modliłem się,żeby nie było za późno.Boże,nie może się zabić przeze mnie.To moja wina.Ja powinienem zginąć.
Gdy pociąg zatrzymał się wybiegłem jak poparzony popychając ludzi.Usłyszałem kilka niemiłych komentarzy,ale nie zrobiły na mnie wrażenia.Jak najszybciej popędziłęm do domu Holly.Jak to dobrze,że ćwicze i mam szczupłe nogi,dzięki czemu szybko dotarłem na miejsce.Nie było chwili do stracenia.Zapukałem.Po kilku sekundach otworzyła Holly.Co za szczęście.Siedziała na wózku,a ja miałem ochote zacząć płakać,że to moja winna.
-Dzień dobry?-przywitała się niepewnie,zaraz się uśmiechnęła.-a,to ty jesteś chłopakiemJessy,tak?
Skinąłem tylko głową.Nie mogłem nic z siebie wydusić.Ale wiedziałem,że teraz muszę jej powiedzieć prawdę.
![](https://img.wattpad.com/cover/113850684-288-k350679.jpg)
CZYTASZ
List w butelce (ZAKOŃCZONE)
Ficção AdolescenteJeden chłopak może wywrócić świat do góry nogami.Jedna tajemnica-może wszystko zepsuć. Zdrada.Nienawiść.Rozpacz.Miłość.