Rozdział 4

2.7K 136 13
                                    


______________________________

Na górze Will

Obudziłam się następnego dnia.Była sobota.Pierwszy dzień w szkole,a ja cieszyłam się jak głupia z myślą o weekendzie.Ruszyłam na dół gdzie czekało na mnie śniadanie-pyszne gofry z owocami,a obok nich kartka: Wyszliśmy na pare minut.Masz tu śniadanie.Nie zgub się.Mama
Zjadłam moje gofry i ruszyłam na górę się przebrać.Zdecydowałam się na krótkie,jeansy spodnie z dziurami (które sama kiedyś potargałam) i czarny top.Na nogi załorzyłam jak zawsze moje ulubione Newbalance.Włosy jak zawsze związałam w wysokiego kucyka,bo chociaż wszyscy mówili że mam śliczne włosy ja nie chciałam,aby rozpuszczone włosy przeszkadzały mi.Po drugie było tak gorąco.Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z domu.Po co?Nie mam pojęcia.Może po prostu chciałam pochodzić,powłóczyć się.

Mieszkałam tu dwa dni,ale wiedziałam,że nie wysiedze w domu całego dnia-zwłaszcza,że było tak cudownie!Ptaki śpiewały,a słońce aż prosiło się,żeby go odwiedzić.
Ruszyłam więc do pierwszego lepszego parku.Był cudowny.Dzieci biegały beztrosko,ludzie spacerowali rozmawiając lub pilnując swoje dzieci.Psy biegały po trawie zaczepiając inne zwierzeta i odganiając ptaki które w pośpiechu uciekały.Usiadłam na jakiejś wolnej ławce obserwując ludzi.Nie wiem czemu,ale sprawiało mi to przyjemność.

Do czasu...
Zobaczyłam,że koło drzewa stoi znajoma twarz.Czarne włosy,szara bluza i krótkie spodenki.Obściskiwał się z jakąś blondyną.Will.Nie byliśmy razem,on...nawet mnie nie lubił.Mimo to byłam tak cholernie zazdrosna.Blondyna obejmowała go za szyje opierając się o drzewo.Jej włosy były zarzucone do tyłu.Miała bardzo krótkie spodenki więc widać jej było całą dupe (za którą Will ją trzymał).Miała też biały podkoszulek z wyciętym trójkątem który osłaniaj jej  cycki!No ludzie!Który chłopak pozwoliłby tak ubrać się swojej dziewczynie.Siedzieli i miziali się na środku parku.Siedziałam i nie mogłam oderwać od nich wzroku gdy nagle ktoś chwycił mnie za ramiona.Odskoczyłam i spojrzałam za siebie.Alis.Stała razem z Luke'm i Gabrielem.
-Hej.-przywitałam się gdy ci usiedli koło mnie.Chyba nie widzieli jak gapiłam się na Willa.Udawałam,że mnie nie obchodzi.
-Will znowu mizia się z Katy.-powiedział Gabriel śmiejąc się.-jak ja nie lubie tej suki.
-Czemu?-zapytałam,na co Gabriel westchnął.
-Katy to zaruzumiała jak pewnie zauważyłaś pusta blondi.Nikogo nie lubi,a jak zagadasz do Willa...nie masz u niej szans.
-Mnie kiedyś prawie pobiła.-odezwała się Alis.-bo zaczęłam do niego mówić,ale to do cholery mój przyjaciel!Ale nie.Ona chce mieć go tylko dla siebie.
-Ile są już razem?-dopytywałam.
-Jakieś dwa miesiące.-powiedział tym razem Luke.-ale prędzej czy później z nią zerwie.Chce,żeby z nią zerwał.Nie może sobie znaleźć porządnej dziewczyny,a nie wytapetowanej,pustej dziwki?!

W tym momencie zobaczyłam,że Will i ta niejaka Katy idą w naszą strone trzymając się za ręce.Oczywiście Katy szła jak na dame przystało-z torebeczką na ramieniu,dumnie stukając swoimi pieprzonymi koturnami.Wiem,głupio to brzmi,ale byłam na nią w tej chwili zła.
-Hej.-przywitał się i przybił każdemu piątki.Alis posłał żółwika i...nie zgadniecie.Mnie też.Od razu wytawiłam ręce i zrobiłam z nim "żółwika" na przywitanie.
-Co to za laski?!-oburzyła się Katy.
-Wyluzuj skarbie.Alis to moja przyjaciółka.
-A ona?-syknęła piorunując mnie wzrokiem.
-Ją też znam.Przecież to tylko znajomi.-pocałowął ją w usta,ale ona tylko coś mruknęła.
-Tą jedną to znam.-spojrzała na Alis.-wiem,że się przyjaźnicie.I tak nie mógłbyś z nią być.Wiem,że nie w twoim typie,ale ona?!-gdy na mnie spojrzała odsunęłam się troche.-masz się do niej nie oddzywać.
-Katy,nie będziesz mi rozkazywać.-powiedział chłodno.-ja ci nie zabraniam umawiać się z chłopakami.
-Ale z nią nie będziesz gadać.To pewnie pusta i na dodatek....patrz jak wygląda!
Spojrzałam na siebie.Co?Źle.
-Katy,możesz się uspokoić?-zapytał co mnie troche zdziwiło.Bronił mnie.-każdy ma swój gust i to nie powód to obrażania nikogo.
-Bronisz ją?Bronisz ją!-krzyknęła.
-Nie bronie,ale stwierdzam fakty.Każdego obrażasz.Komuś też może nie spodobać się twój gust skarbie.
-Komu na przykład?-po tych słowach Gabriel,Luke i Alis podnieśli ręce,a nastolatka spiorunowała ich wzrokiem.-sami wyglądacie jak wyglądacie i ode mnie się odczepcie!-po czym gdzieś zniknęła.
-Wybaczcie.-powiedział Will siadając obok nas.
-Nie idziesz za nią?-spytałam.Musiałam o to spytać.
-Niee...mam jej po woli dość.-odparł i spojrzał na Katy która wychodziła już z parku.Widać było,że jest zła.
-Czemu z nią nie zerwiesz?-spytała Alis.
-Może dlatego,że to najlepsza laska w szkole.
-Nie dla mnie.-burknął Gabriel.-spójrz.Ubiera się i zachowuje jak dziwka.Will,stać cie na kogoś lepszego.

Może to zabrzmi mega głupio,ale po tych słowach Will kątem oka spojrzał na mnie,a później znowu tam gdzie zniknęła jego dziewczyna.
-Może macie racje...muszę to przemyśleć.-powiedział i porzegnał się z każdym po kolei.

-Ja też będe lecieć.Widzimy się w szkole.-porzegnałam się i ruszyłam w strone swojego domu.
Gdy tam doszłam rodzice już byli i robili obiad.Przywitałam się i po krótkim opisie gdzie byłam ruszyłam na góre zaszywając się w swoim pokoju i pisząc z Holly której tak samo jak mi strasznie się nudziło.
                                                                                             ****
-Katy,wiesz gdzie jest sklep spożywczy?-spytała mama następnego dnia gdy ja po śniadaniu słuchałam muzyki,a ja kiwnęłam twierdząco głową.-to kup mi to co jest na tej liście.Troche tego jest,ale dasz rade.

Bez słowa wzięłam z lasy liste i pieniądze,a później ruszyłam w strone sklepu.Wzięłam wózek i weszłam do środka.Pierwsza rzecz na liście-mleko.Później kupywałam coraz to inne rzeczy.Mąka,masło,sól,jakieś słodycze,jogurty...
Gdy upewniłam się,że wszystko jest w koszyku ruszyłam do kasy.Było paru ludzi przede mną,ale w końcu obładowana wyszłam ze sklepu niosąc dwie,ciężkie siaty.Patrzyłam w podłogę idąc przed siebie.I w kogoś uderzyła.Jessy,ty idiotko.Spojrzałam w góre i zobaczyłam Willa.Musiałam w niego wpaść?!Serio!?Z wrażenia upóściłam jedną siatke.Will pomógł mi spakować produkty z powrotem do siatki.
-Ciężkie to.-zauważył w końcu.-pomóc ci.
-Nie trzeba.-odparłam,ale ten lekko się uśmiechnął.
-Masz dwie siaty.I to ciężkie.Pomogę.Prowadź.

Bez słowa ruszyłam w strone mojego domu.Nie wiem czemu,ale w jego obecności czułam się...nieśmiała.
-A więc Jessy,tak?-zapytał,a ja nieśmiało kiwnęłam głową.-sory za Katy.Ona jest...bardzo dziwna i nerwowa.
-Zauważyłam.
-Ale to już się nie powtórzy.
-Skąd wiesz?-spytałam nabierając pewności siebie.
-Dopilnuje tego.Ona czasem mnie strasznie wkurza.Wyzywa i śmieje się z ludzi na ulicy na głos.To wstyd.
-Czemu z nią nie zerwiesz?
-Jest najlepszą laską w szkole.
-Już to mówiłeś.I co z tego?Chcesz być z laską którą nie kochasz?I z którą nie masz wspólnych tematów?
-W sumie...coś w tym jest.Jesteś całkiem mądra Jessy.-odparł,a ja uśmiechnęłam się w odpowiedzi.-ale boje się z nią zerwać.
-Serio?Boisz się dziewczyny?-zachichotałam.-ona znajdzie innego który tak samo z nią nie wytrzyma.
-Masz racje.Dzięki.Jeszcze nikt mnie nie przekonał do zerwania z nią.Nie jesteś taka zła jak myślałem.
Poczułam motylki z brzuchu.KOCHAM CIE chciałam wykrzyczeć,ale się pohamowałam.Odebrałam od niego tylko siatki.
-Ładny dom.-odparł,a ja podziękowałam.-będe leciał.
-Dzięki za pomoc.-powiedziałam,a on uśmiechnął się i odszedł.Był taki cudowny!

List w butelce (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz