Rozdział 10

2K 111 2
                                    


Poszłam z Alis na zakupy do Galeri.Uwielbiałam z nią chodzić,jednak jeden minut jest taki,że czekam przed przebieralnią kilka godzin,bo ta zastanawia się którą sukienke kupić.Problem w tym,że myśli nad dwiema identycznymi sukienkami.Zwykle potakuje i pośpieszam ją,bo nie chce mi się siedzieć te kilka godzin w przebieralni.

Gabriela i Luke'a z nami nie było.W sumie...jaki chłopak chciałby chodzić z dziewczynami tyle po Galeri.To cud,że ja jakoś wytrzymuje.Kupiłam sobie tylko czarne rurki z dziurami i czerwoną koszule w krate,bo poprzednia była już na mnie za mała.Alis mówiła mi,żebym wzięła coś bardziej...jak to ona nazwała-kobiecego.Ale ja niezbyt lubie sukienki,a koszule są wygodne i...ogólnie fajne.
-Wracamy już Alis.-mówiłam.-przymierzasz te dwie pieprzone sukienki już godzine.Są takie same.
-W cale nie.Ta jest pomarańczowa,a ta łososiowa.
Jęknęłam i spędziłąm kolejne dwadzieścia minut czekając,aż jakąś wybierze.Gdy w końcu zdecydowała się zapłaciła i mogłyśmy wyjść z Galeri.Po drodze kupiłyśmy też lody.Oczywiście nie obyło się bez wstąpienia na kawe.Wychodząc z siatami ubrań oczywiście żartowałyśmy i śmiałyśmy się.Byłam rozbawiona,do czasu gdy....poczułam czyjeś ręce na biodrach.
-Alis przestań.-mruknęłam.
-To nie ja.-odpowiedziała chichocząc.
Odwróciłam się i zobaczyłam Willa który stoi za mną.
-Cześć.-powiedziałam troche zszokowana i instynktownie przytuliłam się do niego zagłębiając głowe w jego podkoszulku.On tak pięknie pachniał.
-Co?Stęskniłaś się?-zapytał,a ja tylko szturchnęłam go w ramie.
W tym momencie Alis wyciągnęła telefon i przez chwile z kimś rozmawiała.
-Muszę już iść.-powiedziała.-goście do mnie przyjechali.
-Ide z tobą.
-Nie nie nie.-powiedziała szybko.-zostań z Willem.Dzięki za wspólne zakupy.Humor od razu mi się poprawił.-porzegnałyśmy się tak jak to miały w zwyczaju kobiety,a później Alis zniknęłą gdzieś za innymi sklepami.Mam nadzieje,że każdy zrozumiał mówiąć,żę humor jej się poprawił.Taki pech dziewczyn...
-Chodź.-Will wyrwał mnie z zamyśleń.Chwycił za ręke i pociągnął w strone KFC.
-Will,nie.-wyszarpałam się mu,a on stanął ze zdziwieniem.-nie mam już hajsu.Wydałam na...-pokazałam siaty które trzymałam w rękach.Chłopak tylko się zaśmiał.
-Przecież ja stawiam.Siadaj.-gdy posłusznie wykonałam polecenie i powiedziałam co chce Will poszedł do kolejki zamówić.W tymczasie ja wyciągnęłam telefon i zobaczyłam SMS od Alis.
Alis-Gdzie jesteście?
Ja-Boże,dziewczyno.Nie widzieliśmy się pięć minut,a ty już do mnie piszesz.Jak tak bardzo chcesz wiedzieć to siedze KFC i czekam na żarcie.

Alis-Uuuu...mniam.To no powodzenia w randce życze.
Ja-To nie ranka!
Alis-Ta ta ta.Wmawiaj sobie.Kończe.Buziaczki.
Ja-Buziaki.Do jutra.-w tym momencie zjawił się Will z naszym jedzenie.Wzięłam swoją porcje i zaczęłam jeść popijając colą.Oczywiście początkowo była chwila cisza,ale z czasem rozkręciliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać o byle czym.
Po zjedzeniu wyszliśmy z Galeri.Mam już dość siedzenia w niej.
-A ty skąd tu się znalazłeś?-zapytałam gdy znó wyszliśmy na ulice pełnym samochodów i ludzi.
-W kinie.Z kolegami jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć.
-Przecież nie obchodzi mnie to z kim byłeś.
-A jak z dziewczyną?-spytałam.
-Mówiłam,że nie obchodzi mnie to.Idź sobie z kim chcesz.
Will zaśmiał się,a potem czułam jak mnie przytula.Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy dalej.Musiałam jednak wracać do domu co mnie troche zasmuciło.Cholerne przepisy rodziców.
-Widzimy się w szkole?-spytał.
-Tak.
-Tylko się nie spóźnij.
-Nie bój się.Nie spóźnie się.-powiedziałam,a później zostałam od niego pocałowana z zaskoczenia.Był to krótki pocałunek,ale mi się podobał.Wchodząc do domu wciąż miałam w głowie pytani "co takie ciacho robi z taką dziewczyną jak ja?"
-Kto to był?-spytała mama,a ja stanęłam w korytarzu i spojrzałam w jej duże,ale wściekłe oczy.
-Jak ty...
-Widziałam przez okno.-powiedziała krzyżując ręce na piersi.-słucham wytłumaczenia.
-Boże,mamo.Mam prawie osiemnaście lat.To nic złego,prawda?
-Mylisz się.Masz tylko siedemnaście lat.To nie pora na chłopaków.
-To kiedy będzie pora?-spytałam,ale nie usłyszałam odpowiedzi.-właśnie.Chcesz,żebym została singielką do końca życia?Pomaż sobie.-po tych słowach pobiegłam na góre i wskoczyłam na swoje łóżko.Brakowało mi go.Od szóstej rano na nogach.Do szesnastej.Tyle czasu spędziłam z Alis,a później z Willem.
                                                                          ******

Nareszcie!Weekend.Wreszcie moge pospać do późna.Leżałam jak zawsze rozwalona na łóżku gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.Ehh,niech rodzice otworzą.A ponieważ ten głupi dzwonek wybudził mnie ze snu wstałam chcąc się przebrać.Było tak gorąco,ze spałam w czarnych majktach i do kompletu-z czarnym biustonoszem.Zaczęłam grzebać w szafie gdy usłyszałam:

-No hej.-oczywiście głos sprawił,że nogi się pode mną ugięły.To był Will.Stał i patrzył na mnie,a ja byłam w samej bieliźnie.Zakryłąm się drzwiami szafy i wystawiłam głowę.
-Zboczeniec!-krzyknęłam.-możesz pukać?
-Czemu?Wstydzisz się?
-No...jakby to powiedzieć...tak!-krzyknęłam,na co chłopak zaśmiał się,ale patrzył dalej.-to mógłbyś...
-No dobra.-wywrócił oczami i odwrócił się do mnie tyłem.Ja w tymczasie ubrałam białą sukienke,a ponieważ było ciepło zdecydowałam się na coś przewiewnego.Gdy odwróciłam się w jego strone zobaczyłam,że stoi i obserwuje mnie od dłuższego czasu.Widząc moją złość wypisaną na twarzy zaśmiał się.
-Ej no spokojnie.Przecież cie nie zgwałce.-za to słowo uderzyłam go w ramie.
-Na drugi raz puka idioto.-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-Dobra.Niech ci będzie.
W tym momencie niespodziewanie popchnął mnie,a ja uderzyłam w szafe.Cicho syknęłam,ale raczej nie z bólu tylko z zaskoczenia.Później mnie pocałował.Byłam już w tym troche lepsza więc tylko zarzuciłam mu ręce na szyje,a on chwycił mnie w tali.Kiedyś za takie coś chłopak dostałby ode mnie po ryju bo co jak co,ale chodziłam na karate i boks.Początkowo byłam zdziwiona,ale szybko oddałam pocałunek.Jego usta jak zwykle były miękkie i smakowały czekoladą.Skończyliśmy gdy zabrakło nam powietrza,ale cały czas byliśmy tak blisko siebie,że prawie stykaliśmy się nosami.
-Tęskniłem.-powiedział w końcu.
-Jeden dzień?-spytałam i zaśmiałam się cicho.W tedy usłyszałam,że drzwi otwierają się.Zabraliśmy nasze ręce i odsunęliśmy się od siebie.W drzwiach stał Maks i obserwował nas czujnie.
-Czego chcesz?-spytałam,ale on bez słowa wziął zabawke którą u mnie zostawił i wybiegł z pokoju.
-Masz słodkiego brata.-powiedział z uśmiechem.
-Spędź z nim chociaż pare godzin,a zobaczysz jaki to diabeł.Idziemy gdzieś?-spytałam,a w tedy jakby na zawołanie zaczął padać deszcz.-świetnie.-warknęłam.-więc zostajemy w domu.
-Mi się podoba.-powiedział z uśmiechem i rzucił się na moje łóżko.
-Nie za wygodnie?
-Troche...za mało poduszek,ale jest okey.
-Poczekaj tu chwile.-powiedziałam i zbiegłam na dół.Zobaczyłam,ze rodzice siedzą w salonie i zupełnie mają mnie gdzieś.I o to chodzi.Wróciłam na góre i usiadłam obok Willa.
-Gdzie byłaś?
-Sprawdzić czy rodzice są.
-W taką pogode raczej nie wybiorą się na spacer.-zażartował.Rzeczywiście.Pogoda w jednej sekundzie się zmieniła.Było dużo ciemniej,a my słyszeliśmyh tylko głośny stukot deszczu o parapet i rynny,a także wiatr.
-Szkoda.-sapnął po chwili.-bo chciałem wziąźć cie do restauracji czy gdzieś.

Widać było,że jest troche przybity,więc tylko lekko go szturchnęłam,na co on od razu się uśmiechnął.
-Nie martw się.Będzie jeszcze dużo okazji.Po drugie jest dużo fajnych rzeczy które możemy robić.
-Na przykład?-zapytał,a ja bez słowa wstałam z łóżka,a po chwili usiadłam obok niego z laptopem.-chodzi o film?
-Co?Nie pasuje?
-Nie.Pewnie.Uwielbiam filmy.Odpalaj coś.
Oglądaliśmy jakiś....pierwszy lepszy film,a ja nie zauważyłam kiedy leżałam na nogach chłopakach i gapiłam się w krean laptopa który stał na stole.
Gdy do pokoju weszła mama ja nadal leżałam na nogach Willa.Walić to!Nie będe się jej słuchać i odskakiwać od niego jak jakaś oparzona.
-Oglądamy.-powiedziałam,bo wyczułam,że zaraz zabłyśnie nam pytaniem "co robicie".Zmierzyła nas wzrokiem i zamknęła drzwi,a ja w tedy spojrzałam na Willa który siedział i opierał się o ściane.-jest strasznie nadopiekuńcza.
-Zauważyłem.-powiedział,a potem kontynuowaliśmy oglądanie filmu.Gdy film skończył się zauważyliśmy,że już nie pada,ale pogoda nadal jest...taka dziwna.
-Będe się zbierać.-powiedział.-umówiłem się z kumplami.
-Okey.Dzięki,że do mnie wpadłeś.-cmoknął mnie w usta na porzegnanie i wyszedł z pokoju,a ja ukryłam twarz w poduszce i pisnęłam.Boże!Jaka jestem szczęśliwa!

List w butelce (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz