Rozdzial 15

1.7K 103 5
                                    


Musiałam iść do szkoły.Dziś wyjątkowo obudził mnie tata,bo mama została z małym w szpitalu.Od wczorajszego wypadku nie ma postępu.Maks wciąż leży w spiączce.Ja musiałam wyjść z psem,bo tata ma złamaną nogę,a nikt inny tego za mnie nie zrobi.Miałam na sobie czarne gestry i granatową bluze z kapturem.Nie miałam ochoty ubierać się inaczej.Związałam włosy w wysokiego kucyka,podmalowałam się troche i zjadłam śniadanie.Sama,bo tata pojechał już do szpitala.Towarzyszył mi tylko Lilu który mimo,że miał żarcie w misce cały czas drapał mnie,żebym mu coś dała.Bo co jak co,ale żarcie ludzkie najlepsze.
Wzięłąm klucze,torbe i wyszłam z domu przez którym czekała na mnie niespodzianka.Samochód?WTF!Podeszłam bliżej i w tedy zobaczyłam,że z pojazdu wychodzi Will.
-Chyba żartujesz.-powiedziałam.
-Żadnego cześć na dzień dobry?-spytał podchodząc do mnie.
-Will,po co ci samochód?Jest ładna pogoda,możemy pójść na soacer.
-Mamy dziesięć minut.Samochodem zdążymy.Na spacer pójdziemy innym razem.-powiedział i cmoknął mnie w usta,ale ja cały czas obserwowałam auto.
-N...nie wsiąde.-powiedziałam.Kochałam jazde samochodem,ale przypomniał mi się wypadek w którym Maks o mało nie zginął.
-Jak chcesz.-WIll przerzucił mnie przez ramie jak worek,a ja zaczęłam piszczeć waląc go pięściami przez co obudziłam sąsiadów.Wsadził mnie do środka,on sam zajął miejsce kierowcy i ruszyliśmy.Cały czas bardzo się bałam.
-Will,zwolnij.-mówiłam.
-A co?Boisz się?Boisz się jazdy samochodem?
-Mój brat jest w śpiączce,bo miał wypadek samochody.-przypomniałam mu czując,że zaraz się rozpłacze.
-Ja...przepraszam.-wyjąkał i zwolnił.-faktycznie.Zapomniałem.

Dojechaliśmy do szkoły w mniej niż dziesięć minut.
-Idziesz do szkoły?-spytał Will widząc,że zatrzymuje się na boisku.
-Nie...wiesz...ja jeszcze coś pójdę załatwić.Do zobaczenia później.-powiedziałam.On pocałował mnie na porzegnanie i ruszył.Jesteśmy już parą?Bo sama nie wiem.Tak się zachowujemy,ale...to jest dziwne.A nawet bardzo dziwne.
Zaczęłam przechodzić przez tłum ludzi których jak na moją złość-było dużo na boisku.Chciałam odnaleźć Alis w tym całym zamieszaniu.I nie byłabym sobą gdybym na kogoś nie wpadła.Uderzyłam w jego klatke piersiową i od razu spojrzałam wyżej na jego twarz.Miał niebieskie oczy i wysokie,ciemne włosy.
-Przepraszam.-wyjąkałam i już musiała iść dalej gdy złapał mnie za nadgarstek,a ja odwróciłam się.Chłopak uśmiechał się do mnie,a ja myślałam,że na mnie nakrzyczy.
-Nic nie szkodzi.Jestem Eric,a ty to...
-Jessy.Jesteś tu nowy?Nigdy cie nie widziałam.
-Tak.Do piero co tu przyszedłem i szczerze mówiąc troche...boję się tej szkoły.
-Też się bałam.Przyszłam tu killa miesięcy temu,ale szybko się przyzwyczaisz,zobaczysz.-powiedziałam na co on uśmiechnął się.Nie powiem - był mega przystojny.-chcesz żebym oprowadziła cie po szkole?-zapytałam po chwili niezręcznej ciszy.
-Pewnie.Jeszcze w ogóle do niej nie wchodziłem,bo troche się cykam.

Uśmiechnęłam się tylko i ruszyłam z Ericiem do szkoły gdzie oczywiście był tłum ludzi.Pokazałam mu jadalnie,sale od WF,sale od lekcji (a było ich sporo),szatnie,pokój nauczycielski i biblioteke.
-Ta szkoła jest ogromna!-powiedział,a ja posłałam mu uśmiech.
-Tylko tak ci się wydaje.-czułam się fajnie gdy to ja mogłam kogoś oprowadzać,po szkole mimo,że chodziłam do niej pare miesięcy.-a ty chodzisz do której klasy?
-Do E.-powiedział.-ty też?
-Nie.Ja do innej.A co teraz masz?
Eric wyciągnął telefon,włączył plan lekcji i po chwili powiedział:
-Angielski.
-To masz w tamtej sali.-wskazałam mu na duże,białe drzwi,a on uśmiechnął się jakby mówił "dziękuje".-ale uważaj na tą babe.Nikt jej nie lubi.Głupia wiedźma.

Eric tylko zaśmiał się.

-Dziękuje,będe pamiętać.A co ty teraz masz?-zapytał,ale nie zdążyłam odpowiedzieć,bo w tedy obok mnie stanął Will.Pocałował mnie w policzek i spojrzał na Erica.
-A ty to kto?-spytał Will.
-To Eric.Oprowadzałam go po szkole.-odpowiedziałam za niego.Eric uśmiechnął się,ale Will tego nie odwzajemnił.
-Chodź,idziemy pod sale.-chwycił mnie za ręke i odciągnął,a Eric ruszył pod wskazaną sale.
-Musiałaś ty go oprowadzać?-spytał Will.
-Zaproponowałam mu.A co?Zazdrosny?
-Wiesz,że nie...
-Taa jasne.Spokojnie.Eric jest całkiem spoko.
-Jakby chodził ze mną do jednej klasy wypisałbym się.
-Nawet go nie znasz,a już źle opisujesz.-burknęłam,a on spojrzał na mnie.
-Jego ryj mi przeszkadza.To wystarczy,żebym go nienawidził.

Wywróciłam tylko oczami i weszliśmy do sali.
Usiadłam obok Alis i oczywiście musiałam słuchać jakże interesującej lekcji przedsiębiorczości.Świetnie...

Prawie zasnęłam gdy usłyszałam szturchnięcie więc podniosłam głowe.
-Przerwa.-powiedziała Alis,a ja w pośpiechu spakowałam książki i wyszłam z sali.Wyszłam na boisko,aby zatelefonować do mamy.Co z Maksem?Jak zawsze bez zmian.Jest w śpiączce.Tak mi go brakuje.Jego biegania po domu,pisków,dokuczania.Tak wiem,to tylko jeden dzień,ale ja już się stęskniłam.

Gdy się rozłączyłam usiadłam na ławce.Nie płakałam.Tylko się zamartwiałam.
-Hej,co jest?-to był Eric.Uśmiechnęłam się na jego widok,gdy ten usiadł obok mnie.
-A wiesz...sprawy rodzinne.
-Rozumiem.Widać,że jesteś jakaś taka smutna.Może...chcesz coś do picia?
-Nie,dziękuje.-to dziwne,że tak się o mnie martwił,ale...to w sumie miłe.-pomóc ci w czymś może?-zapytałam myśląc,że Eric pogłubił się w tych salach.
-Nie.Teraz mam polski.Już wszystko wiem.

Kiwnęłam tylko głową gdy nagle zauważyłam Willa.Nie był zafascynowany towarzystwem Erica.
-Idziesz do szkoły.Jess?-zapytał Will.
-Nie.Posiedze jeszcze troche.
Chłopak zmierzył mnie morderczym wzrokiem,a ja troche się przestraszyłam.
-To twój chłopak?-spytał Eric gdy WIll odszedł.
-Tak...jakby...nie wiem.To skomplikowane.
-Chyba jest o ciebie zazdrosny.
-Bardzo możliwe.
Will
Ten Eric pojawił się tu tak z dupy i zamierza odbić mi dziewczyne!Co to to nie!Wróciłem do szkoły poddenerwowany i wściekły.Tak!Wściekły na cały świat!Może...nie jesteśmy jeszcze z Jessy stuprocentową parą,ale zależy mi na niej i nie pozwole żeby jakiś farbowany kretyn odbił mi ją!Widziałem jak na nią patrzył.I to nie był wzrok typu "fajna jesteś" tylko wzrok "chce cie zaliczyć i miec to za sobą".Idąc uderzyłem w kogoś.Na szczęście był to Gabriel.
-Wow,stary...co ty taki zamyślony jesteś.-powiedział Gabriel stojąc z Luke'm koło sali w której zaraz mieliśmy mieć lekcje.
-Co?Nie.Nie ważne.
-Widać,że masz głowę w chmurach.-dodał Luke.
-Wydaje wam się.-powiedziałam.W tym momencie podbiegła do nas Alis.
-Hejka.Właśnie widziałam nowego ucznia.
-Będziemy mieć nowego ucznia!?-spytali chłopcy.
-Tak,ale nie w tej klasie.Zdążyłam go poznać.Nazywa się Eric i jest mega mega mega meeega ciachem.Właśnie siedzi na boisku z Jess i śmieją się z czegoś.Nie chciałam im przeszkadzać.

Nie wytrzymałem.Ominąłem ich i poszedłem się przejść.Słyszałem jak mnie wołają,ale miałem to gdzieś.
Wyszedłem przed szkołe.Jess i ten...Pedał Eric wciąż siedzieli na ławce śmiejąc się z niewiadomo czego.Byłem zazdrosny!Zazdrosny jak cholera!Stałem tak przez długi czas,ale ani Jessy ani ten caly Eric mnie nie widzieli.Byli zajęci sobą.Przeszedłem obok nich,ale ci nawet na mnie nie spojrzeli.Ten frajer pożałuje,że próbuje poderwać moją dziewczynę.

Jessy
Całą przerwe spędziłam z Ericiem.Na chwile zapomniałam o wszystkich zmartwieniach.Potrafił być zabawny i poważny gdy sytuacja tego wymagała.
-Dzwonek.-powiedział Eric patrząc się na szkołe gdzie uczniowie w pośpiechu do niej idą.-idziemy?
Kiwnęłam tylko głową i uśmiechnęłam się.Idąc nie byłabym sobą gdybym się nie ptoknęła.Brawo Jessy.Ty idiotko.Ale złapałam równowagę.Eric zaczął się tylko śmiać,więc żartobliwie uderzyłam go w ramie.
-Dobra,chodźmy już bo zaraz się spóźnimy.-powiedział z rozbawieniem,więc oboje weszliśmy do szkoły.-gdzie teraz masz?-spytał.
-Na górzę.A ty?

-Ja na parterze.Widzimy się później?
Uśmiechnęłam się tylko,skinęłam głową i pobiegłam do Alis która siedziała już w łace.Na mój widok rozpromieniła się.

-Ciasteczko z tego Erica.-powiedziała,a ja wywróciłam tylko oczami.-już cie podrywa?
-Nie podrywa.Po prostu rozmawiamy.Jest miły i śmieszny.
-Uważaj Jess...
-Na co?
-Bo się zakochasz.-powiedziała Alis.-a ty z tego co wiem masz chłopaka.-kątem oka zerknęła na Willa.Nie musiałam patrzeć za jej wzrokiem żeby wiedzieć na kogo patrzy.
-To nie mój chłopak...
-Pocałunki,spędzanie czasu razem...raczej...jesteście.
-Eh,to skomplikowane.
-Czyli chcesz być z Ericiem?
-Co?!Nie.Jego ledwo znam.Ale rzeczywiście.Przystojny jest.Ale możesz go wziąźć.
-Dzięki Jess,ale niestety nie skorzytam.Mam już chłopaka.

W tedy do sali weszła nauczycielka,więc przestaliśmy rozmawiać.A ja cały czas myślałąm o Ericu,ale też o Willu.Eric chociaż był nowy już zdążyłam go polubić.Rzeczywiście był przystojny.Miał śliczne oczy i dobry gust.W ogóle...Jess!O czym ty myślisz.To na WIllu ci zależy.Ale teraz sama nie wiem.Waham się.Dwaj przystojniacy zakręcili mi w głowie...

List w butelce (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz