[Perspektywa Lükexa Vogela]
Siedziałem jak na skazaniu. Przecież nic złego nie zrobiłem! Jestem niewinny! Ale nie, oni zawsze wiedzą lepiej. Przynajmniej Hell założył już bluzę, a android ubrał się posłusznie w sweter.
Wyszli z mojego laboratorium, zostawiając mnie samego z Alvą. Powiedzieli, że to poważna sprawa, że muszą to przemyśleć. A ja obawiałem się najgorszego. Najgorszego dla mnie, ale dla Alvy... zło absolutne.
Android spojrzał na mnie. Widziałem teraz wiele wad konstrukcyjnych, których wcześniej nie widziałem, ale poprawki kosmetyczne powinny szybko załatwić sprawę. Sky obiecała przynieść trochę ubrań dla mojego tworu. Mówiłem jej, że Alva nie poci się, ani nie brudzi więc nie potrzebne jej tyle ubrań, ale ona zganiła mnie tylko słowami, że skoro mam ją nauczyć żyć i być człowiekiem, to powinna uczyć się podejmowania wyborów na najprostszych rzeczach, chociażby na wybraniu "w co się dziś ubrać".
- Boję się... słusznie? - zapytała mnie. Westchnąłem ciężko, kręcąc głową.
- Nie zaprogramowałem ci jeszcze nadziei i odwagi... Ale chyba słuszne są twoje obawy - przytaknąłem niechętnie. Android, gdyby mógł, przełknął by głośno ślinę, ale zamiast tego, tylko zmarszczyła brwi.
- Ale ty się boisz.
- Bo boję się o siebie i o ciebie, na raz - wyjaśniłem, bez wchodzenia w szczegóły.
Beznadziejny ze mnie psychopata... Przed komputerem jest bezwzględny, ale gdy odejdę od mojego narzędzia, znika moja osobowość... Znika część mnie. Alva tylko na to patrzyła, jeszcze nie rozumiejąc. Albo rozumiejąc, ale nie doceniałem jeszcze jej zdolności logicznego analizowania mimiki i mowy werbalnej.
- Skoro się o mnie boisz, to oznacza troskę, a za tym idzie stopień bliskości więzi - wydedukowała. - Jestem dla ciebie bliska? - upewniła się. Powstrzymałem uśmieszek.
- Oczywiście. Stworzyłem cię, a to nieopisana bliskość. Zapisz to na dysku - poleciłem.
- Zapisane. Zapisuje wszystko co będę uważać za ważne - zapewniła mnie, na co pokiwałem głową, z nikłym uczuciem, które mógłbym nazwać dumą.
Tylko dumą z czego? Z wynalazku? Z jego poprawności w funkcjonowania, z jego procesora? To było tak futurystyczne dzieło, że powinienem być z siebie dumny.
Jednak po raz pierwszy nie byłem dumny z siebie, a z kogoś innego. Z Alvy. Z tego jak szybko się uczy o przystosowuje. Nie musiałem jej wydawać poleceń bo sama zakodowała zmianę, która pomoże jej się wdrożyć do życia, do którego cały czas chce ją przystosować.
Czytała mi w myślach, a ja w jej, choć to by się zgadzało. To ja stworzyłem jej myśli, zaprogramowałem je, więc trudno bym ich nie rozumiał. Ale ona moje... To już było intersujące i intrygujące z punktu widzenia wielu nauk, począwszy od badań nad sztuczną inteligencją, a kończąc na psychologii społecznej. Alva zdawała się mnie poznawać, kiedy to ja pracowałem. Jej program działał już na komputerze nim wprowadziłem go do procesora w konstrukcji.
- Alva, śledziłaś moje poczynania na komputerze podczas tworzenia twojego systemu operacyjnego? - zapytałem wprost. Android zawahał się, a ja w pierwszej chwili obawiałem się zawieszenia.
- Mam powiedzieć prawdę, czy użyć kłamstwa? - odparła równie bezpośrednio. Niech nas Bóg strzeże, gdy pozna siłę białego kłamstwa i sarkazmu.
- Alva, to co teraz powiem, zapisz na głównym dysku, w osobnym folderze pamięci długotrwałej - zacząłem. - Nigdy mnie nie okłamuj - powiedziałem formułę dobitnie.
Alva patrzyła na mnie chwilę swoimi fiołkowymi oczami, a gdy zamrugała wiedziałem, że zapis się powiódł.
- Tak. Miałam dostęp do Internetu, a gdy odchodziłeś od pracy nie wyłączywszy komputera, mogłam przechodzić od aplikacji do aplikacji, a także historii przeglądania stron...
- Na czarną sieć nie wchodziłaś, mam nadzieję...! - lekko zadrżał mi głos, ale Alva na szczęście uspokoiła mnie swoim skinięciem głowy.
- Znałam hasło, ale obawiałam się co powiesz na moje poczynania.
- Byłbym okrutnie niepocieszony - warknąłem, przecierając twarz i lekko rozmasowując skronie.
Cokolwiek mogłaby znaleźć w mojej historii przeglądania - a nie jestem jednym z tych facetów, co muszą sobie sami robić dobrze, przy sprośnych filmikach - to właśnie czarnej sieci obawiałem się najbardziej.
Jako jeden z przodujących hakerów w naszym małym gronie przestępczym, miałem rzecz jasne wszystkie hasła do stron na internetowym czarnym rynku. Tutaj mogłeś sprzedać organy, tutaj mogłeś kupić niewolnika, tutaj mogłeś sprzedać recepturę nawet na stworzenie domowej roboty bomby atomowej. Tam wykradanie informacji, numerów kont bankowych głów państwowych to norma na porządku dziennym.
Jak inaczej mogłem się dorobić takiej fortuny, będąc niskim i chudym chłopaczkiem?
Gdyby wpuścić tam Alvę... To by zmieniło o trzysta sześćdziesiąt stopni jej programy jej wszelkie dane jej... Jej osobowość, którą trzymam na pindrive.
Do laboratorium wrócili Dyrektor i ten jego przydupas Hell. Mieli bardziej zrezygnowane miny niż gdy wychodzili, a Aliqiud był dodatkowo wyraźnie wkurzony.
- Vogel, doszliśmy to pewnych ustaleń - zaczął Dyrektor, z czarującym uśmiechem. - Alva będzie pod opieką Szkoły i twoją. Nie musisz jej usypiać - powiedział, a ja mimo woli odetchnąłem. Alva za to milczała, analizując każde słowo, które padło w tym pomieszczeniu.
- Ale musisz jej coś zaprogramować! - wtrącił bękart morderczyni, nim zdążyłem na dobre się ucieszyć. Rzuciłem mu niechętne spojrzenie, ale minę miał poważną. Przypomniało mi się, jak Sky opowiadała, jak blisko był z poprzednim androidem, więc ostatecznie mogłem zrozumieć jego powagę w sytuacji gdzie stworzyłem kogoś na wzór poprzednika.
- Co takiego? - zapytałem, dokańczając zdanie, cichym Dussel. Hell chwilę przyglądał się mi, jak ostatnio gdy staliśmy naprzeciwko siebie, w sali wykładowej.
- Alice miała zaprogramowaną jedną z żelaznych zasad i prosiłbym, dla bezpieczeństwa w tym wariatkowie, by Alva miała tą samą zasadę. Nie krzywdź. Broń słabszych, ale pod żadnym pozorem nie krzywdź...
- No chyba nie! - parsknąłem oburzony. - Nie pozwolę by była bezbronna...!
- Zapisane.
Wszystkie oczy zwróciły się na Alvę, która jak gdyby nigdy nic, stała i skubała rękaw sweterka.
- Ale Alva... - zacząłem, lekko wybity z rytmu. - Teraz nie możesz walczyć, jesteś narażona na niebezpieczeństwo, a jego tutaj pełno i... Nie możesz tak funkcjonować! - zauważyłem, spanikowany patrząc na moje dzieło i zastanawiając się, jak mogę odwołać zapis. Android za to był niewzruszony.
- Zapisuje wszystko co uważam za ważne - wyjaśniła się i wtedy opadły mi ręce. Ona zadecydowała. Samodzielnie dokonała wyboru najlepszej opcji, poświęcając swoje bezpieczeństwo w Szkole Morderców, ponieważ uznała, że tak jest lepiej!
Nie miałem jak z tym dyskutować.
Dyrektor w tym czasie odchrząknął.
- Alva będzie póki co odpoczywać, czy tam ładować baterię w twoim pokoju w akademiku. Odpowiadasz za nią w każdej sprawie, rozumiemy się, Vogel?
Pokiwałem tylko głową, nie będąc w stanie wykrztusić słowa.
- Późno już. Zabieraj się stąd. - Hell był nadal nieprzekonany, ale - jakkolwiek chciałem - nie mogłem go winić.
Gdyby dzisiejszy postęp technologiczny porównać do magii w średniowieczu, to akurat on przypominał mi łowcę czarownic wysokiej klasy. Cholerni psychopaci.
Jednak bez zbędnych prowokacji ruszyłem do wyjścia, a Alva za mną, ciekawsko rozglądając się po świecie poza znanym jej terenem laboratorium.

CZYTASZ
Szkoła Morderców II
Mystery / ThrillerPięć lat temu zabił dyrektora. Pięć lat temu odszedł ze Szkoły. Przez pięć lat błąkał się po świecie. A dziś wraca, by dokończyć nie zakończone sprawy w teoretycznie nieistniejącej Szkole Morderców. Ciąg dalszy opowieści o chłopcu, który stał się j...