Część 1 "To znowu ty"

220 8 0
                                    

"Jak przytulę Cie i buziaka Tobie dam, Ty mi powiesz kocham Cie"-śpiewałyśmy kołysząc się raz w jedną, raz w drugą stronę trzymając się za ręce.
Uwielbiam to dziecko. Ma na imię Agata już nie takie dziecko bo ma to 9 lat. Dziś ma swoją pierwszą komunie. Ma siostrę Anie jest starsza o rok. Są naprawdę urocze i słodkie. Kocham je chyba najbardziej na świecie.
-Agata!! Chodź się ubierać bo się spóźnimy!-usłyszałam ciotkę z góry, która od rana biega po domu.
-już idę nooo -powiedziała z mina smutnego szczeniaczka, wiedziałam, że wzrokiem prosi mnie bym poszła za nią.
-no dobra, ale tylko na chwilę.
Parę minut później ubierałam ją w śliczną kreację.
-Jest super- Powiedziałam z uśmiechem. Nocowałam dziś u nich, ponieważ musiałam pomagać w przygotowaniach. Nakrycie na 70 osób w cale nie jest takie łatwe, tym bardziej, że robią przyjęcie w domu w namiocie. Coś mi mówi, że to będzie długi dzień. Włosy już miałam wyprostowane i gotowy makijaż, więc tylko poszłam założyć czerwoną sukienkę z wycięciem na plecach. Założyłam czarne szpilki i zeszłam na dół.
-No fiu fiu-skomentowała Ania. Porobiłyśmy sobie kilka zdjęć i pojechaliśmy do kościoła. Poszłam ze starszą dziewczynką na górę, żeby dobrze wszystko widzieć. Po długich 45 minutach wreszcie przyszedł czas na komunie. Po paru minutach w końcu udało mi się zejść w szpilkach po tych cholernych schodach. Otworzyłam drzwi na kościół robiąc przy tym delikatny hałas. Ujrzałam tłum ludzi, który się na mnie spojrzał. Stałam jak wryta. Oooo nie to nie może być on. Stał tam i patrzył na mnie jak gdyby nigdy nic. Boże on jest nadal taki przystojny, a nawet lepiej. Widać, że chodzi na siłownie. Udało mi się go wyminąć i udałam się w stronę księdza by przyjąć komunie. Cholera jasna! Zapomniałam, że to przecież rodzina wujka czyli.. o matkoo.. ON tam będzie. Będzie na komunii. Jak mogłam zapomnieć. Idiotka.

Od razu wyszłam jak najszybciej z kościoła. Klęknęłam, pomodliłam się. Gdy skończyłam wstałam i ujrzałam kolejny tłum ludzi ,no nieźle. A do tego tak gorąco. Masakra. Co ja mam zrobić. On tam jest. Nie chcę, żeby tu był. Chociaż... może mi go brakowało. Co ja mówię, brakuje mi go ciągle. Jego widok zawsze mnie uspokajał. To jak wrócić po męczącym dniu do domu. A gdy mnie przytulał czułam, że wszystko będzie dobrze.On był moim "domem" . Strasznie za nim tęsknie no ale cóż... dokonał wyboru. A ja nie mam zamiaru znów przez to przechodzić. A tym bardziej, że od ok. 3 miesięcy ma nową dziewczynę, więc to już koniec. Właściwie koniec był 2 lata temu. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Mrugnęłam kilka razy, żeby nikt nie zauważył i by nie wydostały się z oczu. Zaczęło robić mi się słabo. Nie chciałam robić zamieszania więc zaczęłam iść do bramy gdzie nikogo nie było. Wyszłam poza ogrodzenie.

Zobaczyłam dom cioci. Siedziałam na schodach razem z nim. Patrzył mi w oczy i mnie łaskotał. Boże ma takie słodkie oczy jasno niebieskie zmieszane z szarym. Zazwyczaj wole inne kolory oczu. Ale u niego jest cudowny. Głupek!-krzyknęłam śmiejąc się. Wyjęłam "makaron" z basenu(do nauki pływania) i go uderzyłam mokrym. Miał całą bluzkę mokrą.
-Śmieszy Cię to?!- powiedział podniesionym głosem, ale wiedziałam, że żartuje. -Owszem!- odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy. Byłam mega z siebie dumna. Było widać jego sześciopak
-Dobra.-wziął mnie szybko na ręce i wrzucił do wody. Dobrze, że objęłam go za szyję więc wpadł ze mną. Zaczęłam piszczeć i krzyczeć, że jest głupi i co narobił. A on mnie tylko pocałował.             -Ola, Ola!!! Spójrz na mnie. Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam słońce które mnie raziło, I że siedzę w samochodzie. -Masz napij się.-powiedział chłopak który w moich wspomnieniach właśnie mnie całował. Co się stało?-zapytałam niepewnie.
-Zemdlałaś, wyszedłem za Tobą z kościoła. Dobrze, że to zrobiłem złapałem Cię za nim upadłaś. Wszystko okej?-Złapał mnie za rękę.
-Tak dzięki, już okej.-Zabrałam dłoń. -Przepraszam muszę iść. -Wysiadłam z samochodu jak najszybciej i ruszyłam w stronę bramy.
-Porozmawiamy później-usłyszałam głos Adama za sobą.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Żegnaj i (nie) wracajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz