Ból, jęki i zmartwienia

11K 538 9
                                    

Obudziłam się przez ostry ból kręgosłupa. Powoli odwróciłam się na plecy i otworzyłam oczy. Znajdowałam się w naszej sypialni. Naszej jak to dziwnie brzmi, zwłaszcza w moich ustach. Zauważyłam, że jestem sama w pomieszczeniu, więc postanowiłam odnaleźć mojego ukochanego, lecz próba wstania zakończyła się jedynie jękiem bólu, który usłyszał zapewne każdy w przeciągu kilometra. Jednakże wystarczyło to Axelowi, który od razu znalazł się przy mnie i pomógł mi usiąść.

- Słoneczko, tak bardzo przepraszam...- zaczął zajmując miejsce obok mnie- Byłem tak wściekły na niego za krzywdę jaką Ci zrobił, że nawet nie zauważyłem kiedy wyrządziłem Ci większą. Proszę wybacz mi.

- Co z nim?- zapytałam spoglądając w jego oczy, które pociemniały.

- Przejmujesz się nim?!- podniósł głos.

- Axel, uspokój się. Jest częścią twojej watahy, a ja jestem twoją przeznaczoną, ich Luną. To normalne, że się o niego martwię.

- Będziesz dla nich cudowną Luną- powiedział wciągając mnie na swoje kolana, zaczął delikatnie gładzić moje plecy w bolącym miejscu.

- Więc, co z nim?- powtórzyłam pytanie.

-Nic- westchnął-wilki szybko się regenerują, zresztą zobaczysz go dzisiaj, ponieważ poznasz resztę watahy. Nie chcę drugiej takiej sytuacji.

- Dobrze. O której jedziemy ?- zapytałam.

- Teraz. Ubierz się i jedziemy- oznajmił, a ja szybko się podniosłam, zdziwiona tym, że nie czuje bólu poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic.

=============================================================================
Cześć. Z góry przepraszam za brak rozdziału lecz nie miałam weny. Oceniajcie, komentujcie i polecajcie znajomym. Dziękuję wam za #77 miejsce w o wilkołakach! To naprawdę niesamowite!

                                                                                                                                                     ~Torii 

Słoneczko (ZAWIESZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz