Czwartego października,
Jesienny wiatr targał ich włosami, gdy siedziały na parapecie i przez okno wyczekiwały powrotu Chrisa. Wyszedł kilka godzin temu, była pierwsza w nocy, a one wciąż nie zmrużyły oka. Nie mogły, podejrzewając, że z chłopakiem działo się coś niedobrego.
Obie zauważyły, że znacznie schudł, jego oczy straciły blask oraz zaczął zachowywać się inaczej. Zmiany te ciągnęły się już od tygodni i były coraz bardziej widoczne. Przestał się tyle uśmiechać co dawniej, nie wychodził z nimi tak często oraz chętnie, jak przedtem. Chwilami wydawał się zgaszony, nieobecny, a potem znów wracały napady energii. Znikał nocami, a czasem wychodził gdzieś za dnia.
— Martwię się o niego — przyznała Britt smutnym tonem, a jej twarz wyglądała na zmęczoną.
Dniami i nocami zastanawiała się, co działo się z Chrisem. Bała się, że zrobiła coś nie tak w związku, przez co zaczął się od niej oddalać. Nie spędzali ze sobą tak wiele czasu jak wcześniej, czułości było widać coraz mniej, a i jego zainteresowanie gdzieś uleciało. Czy popełniła gdzieś jakiś błąd? Uraziła go nieumyślnie? Gdzie leżał problem?
— Wraca — odezwała się Amara, palcem wskazując ledwo widoczną postać na podjeździe.
Z niecierpliwością siedziały na jego łóżku, czekając, aż wejdzie do pokoju. Musiały z nim porozmawiać, nie miały wyboru. Pragnęły dowiedzieć się, w jakie problemy się wpakował oraz czy mogły mu jakoś pomóc. Zrobiłyby wszystko, byleby znów go uszczęśliwić.
— Co tu, kurwa, robicie? — zapytał ostro, gdy tylko wszedł do sypialni.
Ubrany w dużą czarną bluzę i dresy wyglądał obco. Podkrążone oczy sprawiały, że prezentował się jak wrak człowieka. Mało spał? Dlaczego? Miał jakieś problemy? Zastanawiały się, obie przyglądając mu się bacznie.
— Gdzie byłeś? — Britt podeszła do niego, chcąc złączyć razem ich dłonie, jednak Chris odsunął się do tyłu rozdrażniony.
— Wypierdalać z mojego pokoju! Już! — krzyknął dosadnie, a Britt drgnęła, gdy podniósł rękę, chcąc wskazać na drzwi.
Zazgrzytał zębami i odsunął się, by zrobić im miejsce do przejścia. One jednak wciąż stały w tych samych miejscach, zbyt zszokowane, by się ruszyć. Wściekły, chwycił mocno Britt za ramiona chudymi palcami, by następnie popchnąć ją za drzwi. Zachwiała się i upadłaby, gdyby nie podparła się o ścianę. Tak samo wyrzucił ze swojego pokoju Amarę, od razu po tym zatrzaskując drzwi z hukiem. Usłyszały jeszcze zgrzyt klucza i jego zgryźliwe przekleństwa.
Britt miała łzy w oczach, ocierała obolałe ramiona i wpatrywała się w zamknięte drzwi, za którymi był człowiek, który stawał się dla nich kimś obcym. Nie rozumiała, dlaczego tak się zmienił. Nigdy nie był agresywny, wręcz przeciwnie — troskliwy oraz kochany jak nikt inny na świecie. Za to go kochała. A teraz... Teraz stawał się najgorszą wersją siebie.
Jedenastego października,
Britt tańczyła do rytmicznej piosenki w salonie, roześmiana, szczęśliwa i spokojna, podczas gdy Amara wraz z Chrisem oglądali ją z kanapy, komentując ruchy. To był jeden z tych dni, gdzie zapominali, że kiedykolwiek wydarzyło się coś niepokojącego. Znów wszystko zdawało się wracać do normy.
Jednak i tym razem było to chwilowe.
Chris przestał się uśmiechać w chwili, w której sięgnął po dzwoniący telefon. Numer prywatny. Zwiastun jego codziennych kłopotów. Wstał, przepraszając je ze spokojnym uśmiechem, kryjącym strach. Odebrał w pomieszczeniu obok. Głos po drugiej stronie był ochrypły, paskudny, wywoływał dreszcze. Powiedział tylko jedno zdanie:
CZYTASZ
Romeo z sąsiedztwa
Teen FictionSłodko-gorzka, lekka historia o zakazanej miłości, wybaczeniu i poświęceniu. W małych miasteczkach ludzie miesiącami, a nawet latami płacą za swoje błędy. Amara Evans po przykrych rodzinnych wydarzeniach, musi w końcu wrócić do normalności. Jednak s...