Rozdział 10

6K 324 53
                                    

Dźwięki "Bathomelow — Silent Comedy" brzmiały w pickupie Olivera, kiedy razem z Xavierem w milczeniu jechali do szkoły. Denerwowali się na siebie nawzajem za wczorajszy wieczór, choć to blondyn miał do tego większe prawo. Przyjaźnił się z Xavem wiele lat, a dopiero wczoraj dowiedział się o porachunkach z Mishą i Chrisem. Dopiero wczoraj przyjaciel wyznał mu, że już widział Amarę w Denver. I to w okropnym stanie.

Z początku Xavier jej nie rozpoznał. Nie fatygował się wtedy z zapamiętaniem twarzy tamtej nagiej dziewczyny leżącej bezładnie na kanapie, jednak gdy zdał sobie sprawę,  kto był jej bratem, od razu zobaczył tam Amarę. Zrozumiał, że to była ona, gdy oglądali album ze zdjęciami. To wtedy wszystko ułożyło się w spójną całość.

Nienawidził Chrisa za to, że wydał ich policji, a sam został oczyszczony. Zupełnie jakby nie był największym ćpunem, jakby nie miał największych długów u Rzeźnika. Ładnie się ze wszystkiego wykręcił — wystarczył do tego tatuś policjant. Nienawidził ich za to, że aby oczyścić siebie, próbowali wkręcić kogoś innego. Jego. I jego dziewczynę, która też go zdradziła.

Teraz nienawidził go też za to, że pozwolił zniszczyć własną siostrę.

Xavier nie siedział z tamtymi ćpunami cały wieczór. Przyszedł tylko z Keysine oddać Rzeźnikowi zarobione pieniądze i wtedy ją zobaczyli. Nie zastanawiał się, gdy wynosił ją z nory i wiózł do szpitala.

A ten kretyn, jej brat, jedynie siedział naćpany, mając wszystko w dupie. Od tamtej pory brzydził się Chrisem Evansem.

Gdyby wiedział wcześniej czyim był synem, zniszczyłby mu życie. Przecież z Mishą konfrontował się znacznie wcześniej. Mógł go wkopać zanim zrobili to oni. Mógł go wydać Rzeźnikowi, który by go zniszczył. Wciąż mógł to zrobić. Musiałby tylko znaleźć sposób, aby sam się oczyścić. To byłoby łatwe, gdyby zgadał się z Rzeźnikiem. Wystarczy, że dowie się, gdzie przebywał teraz Chris.

Obracał w dłoni srebrną bransoletkę, wpatrując się w nią intensywnie, jakby właśnie miała przemówić, że wymyślił dobry plan. Wziął tę bransoletkę z nory tamtej nocy, gdy odwoził naćpaną dziewczynę do szpitala, dziewczynę, która okazała się Amarą. Zgubiła ją w jego samochodzie, więc schował ją do kieszeni. Chciał ją oddać właścicielce.

— Nie wciągaj jej w to — odezwał się Oliver pouczającym tonem, zerkając na biżuterię w rękach przyjaciela.

— Tylko się do niej zbliżę, żeby powiedziała mi wszystko o Chrisie. — Wzruszył ramionami, jakby to nie było nic wielkiego. — Wystarczy, że wszystko nagram, a Misha już nie będzie taki cwany. Wtedy to ja będę rozdawał karty.

— Jesteś okropny — przyznał blondyn, zajeżdżając na szkolny parking.

— Ja się tylko bronię. To oni są okropni.

***

Piętnaście minut zajęło Amarze znalezienie Evena. Przez chwilę już myślała, że po prostu odpuścił sobie zajęcia, ale ostatecznie wpadła na niego na dziedzińcu. Siedział z chłopakami w cieniu pod drzewem w okularach przeciwsłonecznych i litrową butelką wody. Oczywiście, że miał kaca.

Oczywiście też, że ją ignorował. Miało być coraz lepiej, a było tylko gorzej. Tęskniła za swoim chłopakiem i z dnia na dzień czuła się jak samotna singielka, a przecież nią nie była.

Stanęła przed nim z założonymi rękami, wbijając ostre spojrzenie. Ogarniała ją wściekłość na przemian z żalem i rozczarowaniem. Ostatnio ich związek był uczuciowym rollercoasterem, od którego Amarze chciało się wymiotować. Nie wiedziała już na czym stoi, choć czuła, że było to coś niestabilnego. Even coraz dosadniej pokazywał, że w tym okresie to imprezy stanowiły ważniejszą część jego życia. Nie jego dziewczyna.

Romeo z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz