Rozdział 26

3.9K 274 19
                                    

Początkowo Amara sądziła, że tego dnia będzie inaczej. Spodziewała się jakieś wielkiej zmiany. Była wręcz na nią przygotowana. Nic jednak się nie wydarzyło. Xavier nie odezwał się ani słowem, a jeśli to możliwe, to unikał jej jeszcze bardziej. Miała nadzieję, że wszystko przemyślał i będą posyłać sobie wymowne spojrzenia, wysyłać sekretne wiadomości oraz spotykać w tajemnicy przed wszystkimi. Nie pierwszy raz potwierdziło się, że nadzieja jest matką głupich.

Póki co pozwalała, by trzymał się na dystans. Gdyby ojciec zgodził się na jej plan, a nie zbywał wiadomości jedna po drugiej, już teraz chodziłaby za Xavierem, przymilając się, a przy tym licząc, że jego szalona była dowie się o tym jako pierwsza. Dokładnie w taki sposób miała zamiar sprowokować Keysine — zabrać jej osobę, do której rościła sobie prawa. Wystarczy kilka czułych gestów, by wyszła ze swojej kryjówki. Nie dość, że rozzłości tę dziewczynę, to na dodatek będzie miała pretekst, by zbliżyć się do Wilde'a.

Lekko się stresowała, nie mogła powiedzieć, że było inaczej. Tym razem powaga sytuacji dotarła do niej od razu, przez co chciała działać. Nie mogła się bać, musiała zakopać to uczucie głęboko i nie pozwolić mu wypełznąć na powierzchnię. Oto jej właśnie chodziło — chciała pokazać Keysine, że wcale się jej nie bała, a wręcz przeciwnie.

Razem z Britt miały właśnie okienko. Wygrzewały się na dziedzińcu, zajadając kwaśnymi żelkami. Obie wyglądały na nieobecne, Amara wpatrywała się w słońce, poprawiając co rusz okulary przeciwsłoneczne i myśląc o swoim planie, a Britt skubała trawę, martwiąc się o Chrisa. Znów dziwnie się zachowywał, był nabuzowany, chodził bez celu, gapił się w ścianę nerwowo potrząsając nogą. Gdy pytała, czy wszystko dobrze, tłumaczył się zmęczeniem. Nie wierzyła mu, nie tym razem, gdy znów mogła go stracić.

— Rozmawiałaś ostatnio z Chrisem? — zagadała do przyjaciółki, bo jeśli ktoś miał cokolwiek wiedzieć o jego stanie, to tylko Amara.

Spojrzała roztargniona na Britt. Dopiero teraz dostrzegła zmartwienie na jej bladej twarzy. Czarne włosy odgarnęła za uszy w nerwowym geście, a kocie oczy wlepiała w przyjaciółkę intensywnie. Można było dostrzec w nich nadzieję, która ostatnio często je odwiedzała — zwykle jednak była ona złudna.

Amara zdała sobie sprawę ze swojej egoistyczności. Myślała jedynie o swoich interesach, o tym by złapać Keysine, pomóc dopaść Rzeźnika i móc znów normalnie spotykać się z Xavierem. W tym wszystkim zapomniała o przyjaciółce, która jako pierwsza powinna dowiedzieć się prawdy. Przecież obie przeżyły coś podobnego, Britt nie powinna być wykluczona. Szczególnie w sprawie Christophera.

— Obiecaj mi, że nie ześwirujesz — poprosiła na wstępie, podnosząc się do pozycji siedzącej. Zbliżyła się do przyjaciółki, ściszając głos, jakby ktoś miał je podsłuchać. Na dziedzińcu siedziały jednak same, nikt nie zwracał na nie uwagi. — Keysine jest w mieście. Zagroziła Xavierowi, że jeśli nie będzie się trzymał ode mnie z daleka, Rzeźnik dopadnie Chrisa.

Jeśli to możliwe, Britt zrobiła się jeszcze bledsza niż przed sekundą. Oczami wielkimi ze strachu, wpatrywała się w swoje palce, które coraz szybciej skubały bogu ducha winną trawę.

— Więc to jeszcze nie koniec? — Podniosła zeszklony wzrok na przyjaciółkę.

Amara pokręciła powoli głową. Poczucie winy otoczyło ją z każdej strony. Gdyby tylko Britt od początku wiedziała, to co ona, teraz byłoby jej znacznie łatwiej. Przygotowałaby się na to, co nadchodzi, teraz jednak stopniowo musiała pogodzić się z tą informacją. Ponieważ Chrisowi groziło niebezpieczeństwo — przez cały czas.

— Nie powiedział mi — głos jej posmutniał. — Znowu. — Przestała skubać trawę, bo powoli zaczynały boleć ją od tego palce. — Po tym wszystkim co przeszliśmy, on dalej mi nie ufa. — Złość mieszała się z żalem w jej zielono—brązowych oczach.

Romeo z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz