Rozdział 24

3.8K 279 22
                                    

Słońce ogrzewało jej twarz, gdy jak kot wyciągała się na plażowej ławce. Poprawiła okulary, bo gdy obróciła głowę w stronę Britt, zsunęły jej się z nosa. Zaśmiała się, na coś co powiedziała, próbując zatuszować tym swoją nieobecność. Leżała już tak od trzydziestu minut, gapiąc się w niebo i bujając w obłokach. Między chmurami wyraźnie widziała swoje przepływające myśli, które gęstniały z każdą minutą.

Dzisiejszy dzień przyniósł jej sporo nowych zmartwień. Zrozumiała, dlaczego Roxanne zachowywała się tak, a nie inaczej. Robiła z jej życia piekło po to, by zemścić się za coś, co zrobiła jeszcze zanim dobrze się znały. Nie mogła pojąć, że przez tak długi czas udało jej się udawać przyjaciółkę. Ona by nie potrafiła. Prawdopodobnie gdyby jakaś praktycznie obca laska przespała się z jej facetem, zapomniałaby o obojgu najszybciej, jak to możliwe. Tymczasem Roxanne postąpiła zupełnie odwrotnie.

Zastanawiała się, czy Even był w to wszystko zamieszany. Czy Roxi mu o wszystkim powiedziała? Zrozumiał wtedy, że Amara była okropnym człowiekiem i zasłużyła na zemstę? Czy był niczego nieświadomy, a przez tą nieświadomość był przekonany o szczerych uczuciach nowej dziewczyny? Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, chciała porozmawiać o tym z Evenem. W pewnym stopniu wciąż darzyła do niego jakieś uczucia, więc nie chciała, by myślał o niej w zły sposób. Wątpiła jednak, by jej uwierzył. Roxanne zawsze potrafiła przekonać ludzi do swojej racji, była mistrzem manipulacji.

— Mamy co pić?

Amara spojrzała zdezorientowana na Arvida. Siedział na ziemi oparty o jej ławkę obok Britt oraz Brendy. Tak pogrążyła się w myślach, że przez chwilę zapomniała, co tak właściwie tutaj robili. Za chwilę rozpoczynał się "Dzień Przyszłości", było to coroczne ognisko dla młodzieży, zwiastujące zbliżający się koniec roku szkolnego. Wolała siedzieć w domu oglądając serial, bo po pierwsze — przyszłość była dla niej jedną wielką niewiadomą, po drugie — Roxanne prawdopodobnie da jej popalić przy pierwszej lepszej okazji, a po trzecie — Oliver wraz z Xavierem mieli wpaść za dziesięć minut.

Spojrzała na Solberga znad swoich okularów. Przyczepił się do niej już od wspólnych zajęć. No może nie do końca przyczepił — dziewczyny naprawdę go polubiły i to one go zaprosiły. A ona, choć opierała się rękami i nogami, musiała przyznać, że tego chłopaka naprawdę dało się znieść.

— Oli kupił kratę piwa — odpowiedziała Brenda z szerokim uśmiechem, ale mina nieco jej spoważniała, gdy spojrzała na przyjaciółkę. — Wszystko dobrze, Ami? — zapytała, szturchając ją w udo.

— Szafa gra, Bren — odparła, a uśmiech, którym ją obdarzyła wydawał się nieco wymuszony. Jej dobry humor uleciał już dawno temu. Wczoraj, a może przedwczoraj. Odkąd Xavier zaczął ją ignorować, nie potrafiła przejmować się niczym innym. Wszystko działo się z jego powodu.

Amara usiadła po turecku. Od leżenia powoli zaczynała boleć ją głowa. Arvid, korzystając z okazji, że zwolniło się miejsce, usadowił się obok niej, obejmując ramieniem, jakby było to jego nieodłączną częścią. Gdziekolwiek by nie byli, cały dzień wieszał się na niej, jakby byli parą czy najlepszymi przyjaciółmi. A jak na razie łączył ich tylko ten jeden raz w łóżku wiele miesięcy temu. Właśnie przez to, kiedy był tak blisko niej, często się rumieniła. Choć próbowała za wszelką cenę, nie mogła przypomnieć sobie do końca ich pierwszego razu. W jej głowie pojawiały się tylko krótkie urywki.

— Myślisz o czymś nieprzyzwoitym, laleczko? — Arvid przybliżył się do niej, a wypowiadając słowa, niemal musnął ustami płatek jej ucha.

Oblał ją gorący rumieniec, paliły policzki, a nawet szyja. Nazywając ją "laleczką", odblokował nowe wspomnienie. Pamiętała, jak zsuwała z rozgrzanego ciała zieloną sukienkę, a on wpatrywał się w nią dzikim, nieokiełznanym spojrzeniem. Powiedział wtedy: "Jesteś taka piękna, laleczko". W ten sam sposób patrzył na nią teraz. Krzyżując z nim spojrzenia, nagle zrobiło jej się duszno. Sprawiał, że jej serce galopowało, jednak zamiast podniecenia, czuła wstyd. Jak zawsze, gdy coś przypominało jej o tych kilku miesiącach, podczas których przeżywała własne piekło.

Romeo z sąsiedztwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz