Prezentacja

1.1K 57 4
                                    



-Neron Longway! – Woła kobieta.

Chłopak z dwójki wstaje i rusza w stronę otwartych drzwi. Jest on już trzecią osobą dzisiaj, która już się prezentowała. Reszta czeka na swoją kolej. Razem z Lilianem siedzimy przy Helenie, która zawzięcie opowiada o swoich przypuszczeniach co do areny. Według niej powinna to być pustynia albo dżungla. Z pewnością ekstremalne środowisko, które sprawi, że będziemy mieć mniej trybutów do zabicia. Jest już oczywiste, że należymy z Lilianem do grupki zawodowców. Jest nas łącznie siedem, ponieważ przyjęli jeszcze dziewczynę z szóstki, aby pomogła im dotrzeć do chłopaka z jej dystryktu. Biedaczka nie wie, że dzień, w którym umrze jej towarzysz będzie jej ostatnim. Od momentu, gdy było już pewne, że należymy do grupy próbowałam się przekonać, że mnie nie spotka ten sam los. O Liliana nie musiałabym się martwić – dziewczyny go nie pokonają, a Silk i Neron nie dogonili by go. Ze mną byłoby gorzej. Helena chwyta mnie za rękę i uśmiecha, a następnie wstaje i rusza w stronę drzwi. Nawet nie usłyszałam, że została wywołana. W przeciwieństwie do kolejności odczytywania trybutów na dożynkach, tutaj najpierw wychodzą mężczyźni, dopiero wtedy kobiety. Muszę więc poczekać na parę z trzeciego dystryktu oraz Liliana, aby doczekać się wywołania. Mimo próśb nie udało mi się nakłonić go do wyjawienia mi jego planów na dzisiejszy dzień. Był skryty również przed Finnickiem, który, zignorowany przez Liliana, chętnie mnie słuchał. Nie ukrywałam, że zamierzam rzucać nożami. Ciężko było wybrać między łukiem a nożami, jednak stwierdziłam, że Helena zajmie sobie ten pierwszy. Mimo zażyłości zawodowców do mnie nie chcieli mi powiedzieć, co będą robić.

W mgnieniu oka znika chłopak i dziewczyna z trójki. Nie muszę więc długo czekać, aż Lilian mnie opuszcza. Siedzę wśród trybutów, z biedniejszych dystryktów, którzy trzęsą się ze strachu. Co jakiś czas któryś zerka na mnie i udaje, że tego nie robi. Wiem, że będąc towarzyszką zawodowców stałam się postrachem całej reszty.

- Eleonor River! –Woła mnie kobieta.

Wstaję. Do drzwi odprowadzają mnie osiem par oczu. Wchodzę do sali, w której ćwiczyliśmy. Maty są schowane, sprzęt jest rozłożony po bokach tak, aby na środku było miejsce na pokaz. Wychodzę na środek i robię ukłon. Grupka mężczyzn, Kapitolczyków, uśmiecha się. Mężczyzna po środku grupy zamaszystym ruchem informuje mnie, że mogę zacząć mój pokaz. Podbiegam do stoiska z nożami, zabieram tyle, ile mieści się w moich rękach, a następnie podchodzę do jednego z manekinów na odległość kilkunastu metrów. Noże są trochę mniejsze od tych, którymi rzucałam na zajęciach, ale nie robi to żadnej różnicy. Rzucam pierwszym z nich, który trafia prosto w środek twarzy. Kolejny w lewą pierś, brzuch, mostek, prawą pierś, a na koniec w udo. Po udanym przedstawieniu ruszam pod podest, gdzie jestem oklaskiwana. Kłaniam się nisko i uśmiecham z satysfakcją.

-Jestem z was dumny, niezależnie od wyników. –Mówi Finnick.

Cała nasza grupa z czwartego dystryktu siedzi na kanapie oraz fotelach przed telewizorem, czekając na ogłoszenie wyników. Zdążyłam już opowiedzieć o rozmowie z zawodowcami przed pokazem oraz o mojej celności. Gdy kończę, Vena tuli mnie, Finnick podaje rękę, a Lilian oszczędza się do zwykłego „gratulacje".

-Lilianie! –Woła Vena, poprawiając swoją czerwoną fryzurę. –Jak tobie poszło na prezentacji? Mam swoje kontakty, które powiedziały mi, że okazałeś się czarujący!

Chłopak rumieni się i mamrocze coś pod nosem. Zerkam na Kapitolkę, która przysuwa się do niego. Wątpliwe jest to, że zwykła stylistka zna kogoś z komisji oceniającej prezentacje trybutów. Chłopak jest chyba zbyt zawstydzony bliskością kobiety, że nie dochodzi do niego ten prosty fakt.

-Chętnie posłuchamy. –Zachęca go Finnick.

-To nic takiego... Po prostu użyłem trójzębu. –Tłumaczy speszony.

-Tym sobie zasłużyłeś na miano „czarującego"? –Dziwię się.

-Koszulka przeszkadzała mi w ruchach...

Rumienie się na widok Liliana bez koszulki w mojej wyobraźni. Nie ukrywam, że jest on dobrze zbudowany i przystojny, jednak dopiero teraz taki widok zawitał w mojej głowie po raz pierwszy.

-Myślę, że gdyby w jury zasiadały kobiety bez problemu zdobyłbyś jedenaście punktów. –Zauważa Vena.

Jedenaście punktów to wynik, który wystawia nam komisja względem naszej prezentacji. Im wyższa liczba, tym lepiej nam poszło. Im wyższy wynik, tym groźniejszy przeciwnik. Zanim zdążam to powiedzieć na głos włącza się telewizor oraz hymn. Przez moment prowadzący opowiada o igrzyskach, o Snowie, o trybutach. Gdy kończy, na ekranie pojawia się twarz Amber, a Powerline odczytuje jej nazwisko oraz liczbę osiem. Twarz Silka zastępuje jej twarz. Prowadzący odczytuje jego imię i nazwisko, a następnie liczbę dziesięć.

-Jedynka wysoko podniosła poprzeczkę. –Zauważa Finnick, ignorując wynik Heleny oraz Nerona.

-Nasi są lepsi, niezależnie od wyniku reszty. –Stwierdza Vena.

-Eleonor River z wynikiem dziewięć. –Mówi Powerline, gdy na ekranie pojawia się moja twarz.

-Gratulacje! –Cieszy się Kapitolka.

-Lilian Rotsel z wynikiem dziesięć.

Vena wykrzykuje gratulacje, a Finnick wyłącza telewizor. Jest oczywiste, że nie interesują go wyniki innych dystryktów. Będą one na pewno niższe od naszych. Czuję ukłucie zazdrości, gdy zdaje sobie sprawę, że chłopak wyszedł lepiej ode mnie. Przez głowę przechodzi mi myśl czy gdybym ja również wystąpiła bez koszulki zdobyłabym więcej punktów.

-Nie ma czasu na świętowanie, jutro musicie być wypoczęci! –WołaVena, puszczając Liliana z objęć. –Czeka was przecież wieczorem wywiad z Uranem Powerlinem, musicie być w pełni sił!

67. Głodowe IgrzyskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz