-Wciąż rozmyślasz?
Siedzę nad brzegiem basenu, pozwalając wodzie moczyć moje buty i spodnie. Po raz kolejny odtwarzam sobie śmierć dwójki zawodowców.
-To on ją zabił. Nie możesz siebie za to winić.
Już drugi dzień z rzędu odpoczywamy w starym kiosku z żywnością. Sponsorzy, na poprawę naszego humoru podesłali nam słodkości, które były tu niegdyś sprzedawane, takie jak wata cukrowa czy jabłka w karmelu. Silk widząc, że przyglądam się jabłku bierze go i siada obok mnie. Szare oczy wpatrują się we mnie z troską.
-Nie jadłaś nic od dłuższego czasu. Nie możesz się głodzić.
Na sam widok jedzenia wstrząsają mną torsje, które staram się przed nim zatuszować. Nie mam nawet siły odebrać od niego jabłko dla niepoznaki.
-Martwię się...
Gdy nie odpowiadam wzdycha i podnosi się, ruszając na mały rekonesans. W ciągu tych dwóch dni zmarła dwójka osób, pozostawiając jedynie trójkę szczęśliwców, którzy pozostali przy życiu. I my.
Sięgam po słodkie jabłko, zmuszając się, aby je ugryźć. W pierwszym momencie wymiotuję je, zanim na dobre ulokuje się w żołądku. Kolejne jednak gryzy docierają do celu.
Jedyną motywacją do przeżycia jest to, że pomogę Silkowi zwyciężyć. Zdążyłam już zaplanować swoje samobójstwo, aby uniknąć jego próśb, abym pozostała przy życiu. Zapewne gdybym przeżyła i tak nie wytrzymałabym długo.
-Widziałem dwóch trybutów wspinających się na Wielkie Koło. Pomyślałem, że pójdę tam w nocy i ich zaskoczę. Schowałabyś się gdzieś, żebyś była bezpieczna. Gdybym nie wrócił, po prostu byś przeczekała. Trzeba to skończyć.
Siada obok mnie, nie odzywając się już słowem. Już wczoraj odpuścił sobie jakiekolwiek próby pocieszania mnie. On nie czuje się ani winny ani upokorzony. Dał z siebie wszystko. Starał się jej pomóc.
-Jedno z nas musi zginąć na końcu. -Podsumowuje. -Musimy przedyskutować, które z nas przeżyje.
Zastanawiam się, ile z tego wniosku było szczerym rozmyślaniem, myślą, że jest opcja, abym przeżyła, a ile z tego było próbą wymuszenia sprzeciwu i odezwania się pierwszy raz od dłuższego czasu.
Żadne nie poskutkowało.
-Potrzebuję cię... -Przyznaje, przysuwając się do mnie. -Nie tylko ty dużo przeszłaś, nie tylko ty straciłaś swoich bliskich. Zasługuję na rozmowę, może nawet ostatnią taką w najbliższym czasie...
Kładzie dłoń na moim ramieniu. Momentalnie do oczu napływają mi łzy. Tulę się do niego, jakby dotyk otworzył jedne z wielu zamkniętych drzwi.
Szlocham tak przez co najmniej godzinę. Słyszę pojedyncze pociągnięcia nosem z jego strony. Przechodzimy tą cichą żałobę, póki nad nami niebo nie robi się granatowe. Gwiazdy świecą jasno, zbyt sztucznie i nienaturalnie, aby przypomnieć nam, że jesteśmy na arenie. Wszyscy nas obserwują - dystrykty, przyjaciele, rodzina.
-To ja umrę na końcu. Nie przetrwam w dystrykcie. Nie po tym, co się stało.
-Zakochałem się w tobie, Eleonor. W pierwszym momencie, w którym cię ujrzałem.
-Wiem. -Przyznaję. -Dlatego chcę, abyś pozwolił mi zginąć.
Silk zgadza się cicho, nie protestując, nie szukając argumentów. W jednym z koszy na Diabelskim Młynie zauważam blask ogniska.
-Trzeba to zakończyć. -Zauważa.
-Przed zaśnięciem, od kiedy tylko byłam mała, powtarzałam sobie wszystko, co wydarzyło się w ciągu dnia. Aby wiedzieć, co jest prawdziwe, a co nie. Ważniejsze rzeczy przez tydzień.
-Dlaczego?
-Miałam problemy z odróżnieniem rzeczywistości od snów. Teraz jedynie powtarzam ważniejsze rzeczy.
-Czemu mi to mówisz? -Pyta, wciąż zdezorientowany.
-Chciałabym przed śmiercią przypomnieć sobie wszystkie ważne rzeczy. Mama mi opowiadała, że gdy umieramy przed oczami pojawia się całe twoje życie. Chcę być świadoma przynajmniej tych najważniejszych części.
-Jakie było twoje pierwsze, najważniejsze wspomnienie?
-Tata nauczył mnie pierwszy raz strzelać z łuku. Potem moja młodsza siostra została wylosowana na igrzyska.
-Co dalej?
-Zaczęłam chodzić z Lilianem. Następnie zerwaliśmy.
-Pokłóciliście się?
-Rozpoczęłam szkółkę pływacką. -Kontynuuję. -Trafiłam na igrzyska.
-Najpierw była Helena. Pomściłaś ją, zabijając jej mordercę.
-Potem był Lilian. Nie uczciłam jego śmierci jak należy.
-Na końcu Amber. I Neron.
-Spanikowałam... -Mówię prawię przez łzy.
-Nie mam ci tego za złe.
CZYTASZ
67. Głodowe Igrzyska
FanfictionWdech, wydech... Zostałam wybrana na Głodowe Igrzyska... Nikt nie wierzy, że uda mi się utrzymać przy życiu dłużej niż dzień... Jestem ostatnim dzieckiem moich rodziców. Zostaną sami. A ja? Jako szesnastolatka umrę na arenie. Niech los wam zawsze sp...