Augustus

649 38 6
                                    

Przepiękna uroczystość na cześć nowego zwycięzcy Głodowych Igrzysk przyciągnęła mnóstwo Kapitolczyków, którzy przyzwyczaili się do tego, że przy prezydencie stoi Trybut z pierwszego dystryktu równie mocno i szybko, jak do kolorowych peruk.

Wszyscy głośno wiwatują i klaszczą. Dla nich to jak święto. Mają zwycięzcę! Dlaczego nie mieliby się z tego cieszyć?

A jednak ten młody chłopak, który stoi po lewej od prezydenta nie wygląda na takiego szczęśliwego, jak ci wszyscy mieszkańcy Kapitolu. On nie uśmiecha się, pręży z dumą jak jego poprzednicy, również z pierwszego dystryktu.

On jednak pamięta, zdaje sobie sprawę - ile osób musiało stracić swoje życie, aby się tutaj znalazł. Żywy. Ile Trybutów musiał zabić, aby przeżyć. Ile rodzin straciło swoje dzieci, braci, siostry.

Wrócił myślami do czasów, gdy był jeszcze niewinnym dzieckiem, gdy biegał za piłką. Dobrze pamiętał to uczucie zadumy, patrząc na zwycięzców igrzysk. Marzył, aby pewnego dnia również wyruszyć na arenę, pokonać całą resztę i okryć się chwałą, o której marzyło niemal każde dziecko.

Zrobiło mu się niedobrze. Brzydzi się sobą. 

Prezydent ruszył do podestu, zostawiając za sobą chłopaka, który tonął we wspomnieniach wystarczająco głęboko, aby tego nie zauważyć. 

Mówca wypowiedział swoją przemowę, czytając tekst wyświetlany przed jego twarzą, niewidoczny dla mieszkańców Kapitolu. Czytał jednak równo, płynnie i, przede wszystkim, naturalnie. Tak, aby Kapitolczycy myśleli, że ich prezydent ma talent do przemów. Bo co to by był za prezydent, który nie potrafi nawet zaprezentować oficjalnie, na ogromnym podeście tego jednego, jedynego zwycięzce 67. Igrzysk?

Gdy tak czytał tekst, chłopak był myślami z powrotem na arenie. Wspominał jego towarzyszy - Helenę, którą stracili jako pierwszą. Tą dumną, twardą kobietę, która z pewnością złamała nie jednego mężczyznę. Od początku był pod wrażeniem jej postawy - emitowała taką siłą woli, że przebywając przy niej stawał się zarówno silniejszy i słabszy.
Lilian. Tylko kilka dni dzieliło go od śmierci Heleny. Miał potencjał. To pierwsza myśl, która przyszła Zwycięzcy do głowy. Gdyby był pewniejszy. Gdyby żył w przekonaniu, że ma szansę wygrać. Udałoby mu się. Ale - tego do końca nie rozstrzygnął - coś go łączyło z Eleonor. Nie pytał jej o to. Chyba po prostu nie chciał się dowiedzieć. Bo po co zaśmiecać już i tak zagracony umysł. Jednak gdzieś podświadomie, głęboko w sobie wiedział, że nie był jedynym, u którego Eleonor wzbudziła zainteresowanie.
Przypomniał sobie również dziewczynę z jego dystryktu. Znał Amber od maleńkiego. Ba! Razem trenowali, gdy ich wiek kwalifikował się do wyjazdu na igrzyska. Wciąż pamiętał, gdy podczas zabaw w Arenę wykłócali się czy ta rana była śmiertelna na tyle, aby zostać wyeliminowanym.
Jednak nie czuł współczucia z powodu jej śmierci. Wiedział, że jeżeli nie uda jej się wygrać pragnie umrzeć w walce. Udało jej się.
Nie chciał wspominać Nerona, który przyczynił się do śmierci Heleny i Liliana. Który zabił Amber. Połowę ich drużyny. Dostawał mdłości na samą myśl, że to on miał prowadzić tą grupą.
I Eleonor. Był zaskoczony w jak krótkim czasie można poczuć do kogoś tak silne emocje. Gdyby nie arena - czy również coś rozkwitłoby miedzy nimi? Analizował, próbował sobie wyobrazić. Dziewczyna z czwartego dystryktu i chłopak z pierwszego. Dwójka Zawodowców. Dwójka nastolatków, on starszy. Uśmiechnął się, wyobrażając sobie Eleonor w zwykłych ubraniach, nie tych z areny. To jak gotuje obiad, rozmawia z nim przy stole. Dlaczego zakochał się w kimś, kto musiał umrzeć?
Wrócił na podium. Wrócił do prawie skończonej przemowie Snowa. Już wiedział, że chce zostawić arenę za sobą. Że nie chce jej pamiętać, rozpaczać. Chce żyć - bo to jemu się udało przeżyć.
-Chciałbym zaprezentować Wam naszego 67. zwycięzcę z dystryktu pierwszego! Silk...
-Augustus! - Przekrzykuje go Silk, zdecydowanym głosem.
Prezydent patrzy na niego speszony, wybity z przemowy, jednak szybko dostosowuje się do nowo pojawiających się słów na ekranie.
-W takim razie - Powitajmy naszego nowego zwycięzcę! Augustus Braun!

67. Głodowe IgrzyskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz