5.

291 17 5
                                    

   No tak,  skoro mordują to nic im nie jest.  Tylko dlaczego nie odzywają się ani słowem?   Przez reszte nocy zastanawiałem się nad tym i w sumie nic nie wywnioskowałem.  Chyba o 5 położyłem się spać.

An

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy,  zerkając na zegarek prawie spadłam z łóżka. 5.30 westchnęłam. Przewróciłam się na bok usiłując dalej spać ale nie mogłam przez migrujący bolesny puls w głowie.  Postanowiłam wstać , chwilę później byłam już ogarnięta. Toby jeszcze spał,  nie budziłam go. 
Po cichu ubrałam się i wyszłam.  Ruszyłam w stronę domu Offa poszukać jakiś wskazówek. Mineły już dwa tygodnie a po nich dalej nie ma śladu. 
Zanim odnalazłam jego chatke troszeczke zgubiłam się w lesie.  Niby było  jasno ale przez unoszącą się mgłe nic nie widziałam. Dobra mniejsza...
Weszłam do starego domku i zaczełam się rozglądać ,  cały dom wyglądał tak jak zostawiliśmy go po przyjeciu.  Wiec Offa też porwali. Obeszłam cały dom i nie znalazłam nic.  Więc wyszłam,  mgła zniknęła wiec dobrze,  teraz się nie zgubię.  Jednakże bardziej rozbolała mnie głowa. Zaczęłam słyszeć jakieś dziwne szepty. Niestety nie słyszam dokładnie ich treści , w pewnym momencie osunełam się na podłogę. Ból był niewyobrażalny. Straciłam przytomność.

   Toby

  Obudziłem się o 10. Wstałem i zacząłem rozglądać się za Aną. Nigdzie jej nie było. Zrezygnowany wszedłem do kuchni a na stole znalazłem kartke z napisem :

    Wiem gdzie jest Anabell,  E. Jack,  Jeff,  Nina i reszta twoich przyjaciół...
    przyjdź dziś o 23.59 nad staw głeboko w lesie.  Nie bierz broni będzie zbędna. 
                                                           Anonim.

Po przeczytaniu tej kartki zrobiło mi się słabo.
Nie wiedziałem co robić. Mam mętlik w głowie.
Mimo tak wczesnej godziny poszłem na miasto. Oczywiście kamuflaż to podstawa. Wyglądam teraz jak normalny chłopak.
będąc w miescie widziałem pełno ogłoszeń o zaginięciach, to samo w sobie było dziwne. 

       Ana
  Podniosłam się z zimnej podłogi,  mianiwicie kafelek.  Nie wiem gdzie jestem ale wygląda mi to na opuszczony szpital. Podeszłam do zbitego lustra i zamarłam.  Moje niegdyś ciemne włosy zrobiły się białe,  tenczówki nie były już  zielone.  Co ja gadam jakie tenczówki całe oczy mam czarne , a ubranie w jasnych kolorach nawet nie moje całe ubrudzine od krwi.  Przeraziłam się.  W tępie natychmiastowym odsunełam się od niewielkiego skrawka szkła. 
W pewnym momencie do pokoju wszedł wysoki mężczyzna. Wyglądał jak Slendi ale przecież...  Slendi nie ma twarzy a ten ktoś ją posiada. 

- Witaj ja jestem jednym z braci Slendermana. 
Znalazłem Cię w lesie w opłakanym stanie.  Zabrałem Cię tu,  do mojego bezpiecznego miejsca. 

- Że co kurwa?  Przecież..  Ale ty..  Wiesz co się.. - nie zdążyłam dokończyć a on mi przerwał

- Choć panienko wszystko Ci wytłumaczę...
                             *Chwilę później *
A więc tak Ty jesteś  Ana córka Krwawej Mery.  Tego nie ukryjesz.  Twoja mama oddała Cię ludziom gdy miałaś kilka miesięcy. Jednakże przed swoimi 20 urodzinami miałaś pojawic się tutaj i tak się stało. 
Wiem że w to nie uwierzysz ale tak jest.
Jednakże razem z Twoim przybyciem wszyscy mieli zacząć na nowo zabijać.  Tak również sie stało. To się skończy w Twoje 20 urodziny czyli za tydzień.
Jak narazie przybierasz postać Mery oczywiście na odwrót. Tylko oczy masz po niej. 

Tak jak usłyszałam tę historię omdlałam.

                                                        

Creepypasta Powraca.../Jebane Proxy/...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz