- An chodź za mną.Poszłam za nim mial chyba z dwa metry. Jakieś pióropusze na ramionach i taki strasznie długi ,szpiczasty nos. Trochę jak Pinokio.
- Nie wiem kim jesteś , ale z tym nosem to wyglądasz jak Pinokio.
- Słucham ? Jak kto ?
- Pinokio , mam nadzieję że nie jesteś zły.
- Nie , raczej nie.
- Raczej ? Musisz być pewny bo będę Cię tak nazywać.
- Haha , w sumie trochę to śmieszne.
- A ty mi powiesz kim jestem ?
- Ty jesteś Anabell Jackson. Córka Krwawej Mary. Jedna z Proxy Slendera. Ukochana Tobiego. Masz 19 lat. Jasne włosy które były ciemne , a twoja krew nie jest jakas taka czerwona. Mieszkasz tu ponad rok. A więcej Ci nie powiem.
- Co dlaczego ??
- Bo tu już jest twój pokój a ja cię opuszczam. Cześć to dobaczenia.
- Cześć..
I tak zostałam sama przed jakimiś drzwiami z napisem An , Toby. Ogworzyłam je i bez wahania weszłam do środka.
Przytulnie tu. Właściwie , dokładnie tak jak sobie to wyobrażałam. Wszystko co miałam w myślach co tu mogę zastać. Najpierw pomyślałam ze ściany będą od krwi i wisieć na nich będą noże czy Bóg wie co. I w tedy to dostałam zawału. Pokój zmienił się , zmienił się niesamowicie szybko i wyglądał jak z horroru. Nie mam pojęcia co tu grane ale chyba wolałam poprzednią wersję.
I znowu się to stało. Jak za machnięciem różdżki. Ale skoro już taki jest pójdę się położyć. I poczekam na tego całego Tobiasza czy kogoś tam. Położyłam się na duże białe łóżko jak z willi. Przewróciłam się na bok i zamknęłam oczy po chwili zasnęłam.Toby
Od wyjścia z domu zdążyłem zabić już trzy osoby. To byli jacyś błąkający się po mieście narkomani. Ciężko mi się na nich patrzyło więc wyeliminowałem brzydki krajobraz.
Potem postanowiłem wrócić do lasu i przejść się. Powoli szedłem między gęstymi drzewami i przedzierając się przez krzaki. Aż wszedłem obok jeziora przy którym byłem z An tego dnia. Dlaczego wszystko musi mi o niej przypominać ? Chciałbym mieć ją znowu obok siebie.
Przytłacza mnie to że już nie mam kogo kochać komu ufać. Odkąd nie ma mojej siostry to była jedyna taka osoba.
Wolałbym nie czuć bólu psychicznego , niż fizycznego. Od tego przeklętego wypadku nic nie jestem w stanie pokleić w całość.
Tęsknię za tymi jej czerwonymi niegdyś zielonymi oczami. I tą burzą białych włosów. Była taka drobniutka w moich ramionach.Toby nie rozmarzaj się tak. Ona i tak już nie wróci. Ehh. Lepiej wrócę już do domu.
I tak znów przebijałem się przez gąszcz krzaków. Nie chciałem iść ścieżką.
Szedłem tak z 15 minut aż zauważyłem że w moją stronę biegnie jakiś pies. Przez to że było ciemno obawiałem się że to pies tropiący z policji. A my musimy ich unikać. W końcu współpracują z NATO.Jednym szybkim skokiem wskoczyłem na drzewo. Dla pewności wdrapałem się trochę wyżej. Żeby mnie nikt nie zauważył.
Patrzyłem na psa z góry. Wydawał się oszołomiony , ale w pewnym momencie jego głowa uniosła się w górę patrząc wprost na mnie. Modliłem się żeby nie zaczął szczekać ale to wszystko na marne.
No to pięknie. Jestem spalony. I co ja teraz zrobię ?Nastała cisza. Taka ciężka głucha cisza. Opuściłem wzrok w dół ale psa tam już nie było. Wypuściłem powietrze z ulgą. Lecz nie na długo. Na swoim karku poczułem czyiś wzrok. Powolnym ruchem odwróciłem się za siebie. Mało co zawału nie dostałem po tym co zobaczyłem .
Średnich wielkości pies. O ciemnym ubarwieniu , z oczami jak dwie czerwone kulki , z wielkim rozciętym pyskiem po bokach.
- Smile , przestraszyłeś mnie.
Pies na moje słowa zamkną pysk i spuścił głowę na dół.
- Nie przejmuj się , wracamy do domu.
Na twarzy psa znów pojawił się entuzjazm.
Dłużej się nie zastanawiając zeskoczyłem z drzewa. A pies razem ze mną.
Powolnym krokiem udałem się w stronę domu.I tak zleciało mi kolejne 15 minut , aż stanąłem przed wielkimi drzwiami.
Wchodząc do salonu wszyscy patrzyli na mnie jak na ducha. Było widać , że pod moją nieobecność stało się coś dziwnego.
Po chwili patrzenia na mnie ktoś zawołał L.J
Chłopak wchodząc do salonu również patrzył na mnie chwilę po czym podszedł do mnie i chwycił za rękę.
Mocniejszym ruchem pociągną mnie w stronę piętra. Poszedłem z nim. Co miałem zrobić ?
Po chwili staliśmy przed moim pokojem.
- Wejdź tam.
- Po co ? Znowu chodzi wam o ten syf ? Przecież mówiłem że posprzątam matko.
- Nie chodzi o twój burdel. Jak wejdziesz to się dowiesz. Teraz wybacz , nie mam czasu muszę wykonać zadania od Slendera.
No i zostałem sam. Długo to nie trwało.
Choć zastanawiałem się o co mu chodziło.
Po cichu uchyliłem drewniane drzwi , spoglądając do środka.To już nie był mój pokój tylko jakiejś lalki Barbie. Wkurwiłem się na maxa jak to zobaczyłem. Bez większego zastanawiania się wszedłem do środka i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Na białym łóżku leżała jakaś dziewczyna. Lekko uniosla głowę spod pierzyny.
- Co ty do cholery jasnej zrobiłaś z moim pokojem ? Oszalałaś ? Jakaś nie normalna jesteś ?!!
- Ja .. ja . Ja przepraszam. Ja tego nie zrobiłam. To moje myśli. Nie... Nie .. nie chciałam.
I w tym momencie usiadła i zwróciła głowę w moją stronę. Ja jak ją zobaczyłem stałem i nie dowierzałem.
- A .. A ... An ?
- Na to wygląda , ją na prawdę nie chciałam.
Bez większego namysłu podszedłem do łóżka i przytuliłem ją. Nawet chyba popłakałem się.
CZYTASZ
Creepypasta Powraca.../Jebane Proxy/...
FantasyPrzez pewien czas o Creepypascie nie było wiadomości. Zabójstwa ustały. Wszystko zmieni się gdy do rezydencji zagości pewna dziewczyna .... Która ma moce mocniejsze niż Slenderman.