14.

223 10 6
                                    

Nie wierzę. Ma tyle osób z pasty do wybrania a wybrał właśnie ją ? Osobę która jest z nami najkrócej ? Ja sam osobiście starałem się o tą posadę przez dwa lata. A tu co ? Osoba która jest z nami nie cały rok zabiła raz może dwa zostaje proxy. Nie życzę jej źle. Ale czuję się oszukany.

An

Byłam na rozmowie z papą i powiedział mi , że widzi we mnie potencjał , że mogę się nadać. Zaproponował mi bycie jego proxy. Zgodziłam się bez wahania. Jednak najpierw będę musiała przejść test. Nie wiem jaki , ale mam nadzieję , że dam sobie radę.

Kilka chwil później wyszłam z Slendim do lasu. Szłam za nim kilkanaście minut. Jak dotarliśmy na miejsce czekała na nas już reszta jego "zaufanych".

Mężczyzna odwrócił się do mnie i wytłumaczył co mam robić.

Sprawdzi moją zwinność , słuch i orientację w terenie. Nie wspominam już o metodach zabijania. Bo w końcu każdy je zna.

*KILKA CHWIL PÓŹNIEJ*

Stałam przed wielkim drzewem. Na sygnał odwróciłam się i zaczęłam biec. Po lesie były porozstawiane manekiny , a za mną biegł Smiledog. Nie mogłam dać się złapać przez psa a na dodatek celnie trafiać w kukły. Poszło mi to jak po maśle. Widząc ostatni manekin wskoczyłam na drzewo i z niego rzuciłam toporkiem. Trafiłam idealnie między oczy. Smile stał pod drzewem zdezorientowany. Po chwili odbiegł. Doszłam do wniosku że zaczęła się druga część testu.

Siedząc w ciąż na tym samym drzewie wysłuchiwałam się w "ciszę" lasu.
+JEST+ Krzyknęłam w duszy. Bo wiem usłyszałam gwizd Tobiego. Tak cichy , że normalna osoba by go chyba nie usłyszała. Zaczęłam poruszać się po drzewach w stronę dźwięku. Po chwili usłyszałam kolejny. Znów był tak daleko jak wcześniej.
Zaczęłam biec po gałęziach drzew. Unikałam każdej innej by nie spaść.
Biegłam tak już kilkadziesiąt minut.
On na prawdę szybko biegał. Czy co tam robił. W końcu dobiegłam do polany. Na środku stał pieniek z toporkiem a na nim kartka. Zeszlam z drzewa i szybkim krokiem udałam sie w miejsce tajemniczej kartki.

"Masz godzinę by znaleźć się w rezydencji. Jeśli Ci się nie uda , zaczną Cię szukać moi proxy a skutkiem będzie nie zaliczenie testu.

                                                  Slenderman."

Przeczytałam kartkę i zaczęło się odliczanie.
Zaczęła się trzecia część a ja na prawdę nie wiedziałam gdzie jestem. Trudno. Muszę coś wymyślić.

Siedziałam bezczynnie na pniu drzewa. Nagle mnie olśniło. Przecież od rezydencji do punktu rozpoczęcia testu szliśmy prosto.
Jakieś 400 kroków. Potem biegłam w lekkim łukiem w lewo. A potem w odchyleniu o 40 stopni w kolejne lewo. Czyli wnioskując jak pojde teraz na prawo znajdę się w rezydencji.

Postanowiłam dłużej nie czekać i zaczęłam biec. Biegłam jakieś 20 minut a moim oczom ukazała się Willa. Tak jak myślałam.

Weszłam do środka i udałam się do gabinetu papy. Zanim zapukałam w drzwi usłyszałam w głowie 'Proszę'. Bez zastanowienia otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia.

- Brawo dziecko. Udało Ci się.

- Dziękuję.

- Teraz jesteś moim proxy. Wybierz sobie nazwę.

- Mogę być Nightmare Queen ?

- Oczywiście. Daj lewą rękę i zamknij oczy.

Wysunęłam lewą rękę i tak jak kazał zamknęłam oczy. Nagle poczułam okropne pieczenie na nadgarstku.

- Otwórz oczy .

Otworzyłam i zobaczyłam znak Slendiego.
Na mojej twarzy zawitał uśmiech.

- Teraz możesz już iść.

- Dobrze.

I tak wyszłam z pomieszczenia. Udalam się do mojego pokoju. Weszłam i położyłam się na łóżku. Chwilę później wszedł Toby.

- I jak ci poszło ?

- Dobrze , udało mi się.

- Jakie imię wybrałaś ?

- Nightmare Queen

- Jakie czaderskie.

- Heh.Wybacz ale pójdę się umyć.

I wyszłam z pokoju pozostawiając w nim chłopaka.

Creepypasta Powraca.../Jebane Proxy/...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz