11.

215 14 3
                                    

No i tak sobie idę przez ten przeklęty las i chuja widać bo sie ściemnia. Masakra...

Toby

Nie ma An już chyba 3 albo 4 dni.  Wszyscy jej szukają tylko nie ja bo leżę na oiomie. Ten idiotą wstrzykną mi w tedy czysty paracetamol,  na który jestem uczulony.  Mam już dosyć leżenia tutaj jak debil.  Nie dość, że nie mogę nic zrobić to jeszcze Clocky powiedziała , że nie ujdzie jej to,  że nam z nią pokój. Jedna wielka chujnia.

Masky

Szukamy An wszędzie. No ale slad po niej zaginął. Modlę się tylko żeby nic jej nie było bo nie chce znowu Tobiego w pokoju.  Ale to już swoją drogą.
Wpadłem na pomysł,  żeby ją przywołać. Stanąłem przed lustrem i powiedziałem trzy razy "Bloody Mary" . Nic pustka. Dawno by już była.

Albo jest zamknięta

Albo nie żyje...

An

Ciemno w piz du.  Idę przed siebie już chyba z godzinę.  Nogi mnie już bolą , no ale poddać się nie mogę.  W końcu gdzieś dojdę. 

I tak idę idę i idę i co widzę? 

Kartkę Slendiego. Normalnie tak się ucieszyłam,  że mało co nie rozwaliłam wszystkiego do okoła. 
Zerwałam kartkę i zaczęłam czekać aż ktoś w końcu przyjdzie mnie "zabić".

Hoodie

Dostałem rozkaz,  żeby sprawdzic jedną z chyba 300 kartek Papy. Trafiła się 222.  Nie cały kilometr od opuszczonego więzienia. Czekaj czekaj.  Więzienie.  Tam żeśmy nie szukali. 

Nie zwłocznie udałem się z tą informacją do kolegi brata.

- Ma.. Ma.. Masky.

- Jeśli to nic ważnego to idź sobie bo szukam miejsc gdzie może być An.

- A.. A.. Ale j.. J.. Ja m... M... Mogę W... W.. Wiedzieć g... G.. Gdzie j.. J.. Jest.

- Gdzie niby ?

- O.. O.. Opuszczone w... W...więzienie.

- Zbieraj ekipę.  Idziemy tam.

*TIME SKIP*

Tak pozbierawszy wszystkich udaliśmy się w stronę drugiego końca miasta. Ja oczywiście idę sprawdzać tą kartkę.

Trochę nam to zajęło. Jakaś godzinę,  może więcej. 

Jakoś tak pół godziny temu się od nich odlaczylem.

Dotarłem na miejsce i co zobaczyłem? 

Śpiącą An pod drzewem.

Mój smutny wyraz twarzy zmienił się na uśmiech. 

Trzeba ją obudzić i zabrać do rezydencji.

- A... An,  w.. Wstawaj. M.. Musimy i... Iść.

- Co się..  Co się stało? 

- W... Wstawaj S... Szybko.

- Hoodie,  to ty? 

- A...a kto? 

- Boże nawet nie wiesz jak się cieszę,  już myślałam,  że nikt po mnie nie przyjdzie. 

- H.. Heh,  d... Dobra ch..choć.

No i tak w przeciągu dwóch godzin byliśmy już w domu.  An poszła się umyć i spać , a ja czekałem na resztę pasty w domu.

Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Od razu wstałem z kanapy i poszedłem sprawdzić kto to.

- L.J , Clocky...

- Nie,  nie było jej tam.

- A.. Ale ja ją znalazłem.

- Jak to? 

- N.. No tak.  Ś.. Śpi.

- Boże,  Hoodie,  idę Ci normalnie sernik upiec.

Creepypasta Powraca.../Jebane Proxy/...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz