Wąskim chodnikiem, kierowałam się prosto do mojego domu, światła uliczne oświecały mi drogę, a ja pełna euforii szłam, myśląc o jednym.
Czułam się najszczęśliwszą osobą, jaką kiedykolwiek ktoś mógł ujrzeć na oczy.
Właśnie przed chwilą Bruno mnie pocałował, ale to takie uroczę i kochane. Jego oczy pożerały mnie całą, a ja chciałam więcej i więcej.
To było takie głupie... Wariowałam na niego całego, zachowywałam się gorzej niż dziewica.
-Tak, nie jestem dziewicą.Ciągle było zimno, ale moje ciało było rozgrzane do maksimum, a do mojego domku niedaleko.
Nawet nie miałam pojęcia, która była godzina, zapewne mama i tata już śpią. Nie przejmowałam się konsekwencjami, jakie mogą mnie spotkać, gdyż znów wracam tak późno do domu, a najchętniej napiłabym się czystej.
Tak, rozpiłabym się do upadłego, żeby uczcić to, co się wydarzyło.
Wpadłam na pomysł, który może był głupi, ale raczyłam spróbować.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer od mojej przyjaciółki.
Pierwszy sygnał...Drugi sygnał...Trzeci...
-Halo?-Usłyszałam głos Clary.
-Hej!-Powiedziałam pełna nadziei.
-Kto mówi?
-Eem, Vanessa.-Burknęłam.
-Aaa, przepraszam, ale Twój numer się przypadkiem usuną.
Wypowiedziała to tak szczęśliwe, że przeszły mnie dreszcze na myśl, iż zrobiła to specjalnie, ale nie....Nie ona. Chyba że jestem aż tak ślepa.
-Chciałam wyskoczyć gdzieś i się napić.-Powiedziałam cichszym tonem.
Usłyszałam westchnienie i już wiedziałam, że mi odmówi. Tak długo jej nie widziałam i tak bardzo się bałam o naszą przyjaźń, która jest skarbem. Mimo że przy Brunie zapomniałabym o niej, to i tak byłaby dla mnie, jak siostra.
-No dobra, ale Twoja mama nie ma nic przeciwko?-Mówiła z żalem.
O cholera, byłam podwójnie szczęśliwa, a zarazem zdołowana. Musiałam się prosić najbliższej osoby, aby się ze mną spotkała.
-Nie, wracam od kolegi.-Tak było mi łatwiej. Bałam się jej reakcji, gdybym powiedziała, że właśnie wracam od Bruna.
-Super, możesz przyjść pod mój dom?
Od razu się zgodziłam i udałam się w stronę jej domu, był niedaleko mojego, więc nie miałam nic przeciwko, aby iść kawałek dalej.
~~~
Stanęłam bliżej drzwi i zapukałam dwa razy. Kątem oka spojrzałam na zapalone w kuchni światło, ale nikogo tam nie było.Przed dłuższą chwilę, nikt nie otwierał, a ja nie miałam odwagi po prostu wejść do środka, tak jak robiłam to kiedyś, więc zadzwoniłam na dzwonek.
Słyszałam jak ktoś powolnym krokiem, udaję się do drzwi, a moje serce zaczęło walić coraz szybciej, zaczęłam się stresować, jak nigdy dotąd.
Moim oczom ukazała się blond włosa dziewczyna, o której tak dużo myślałam i się zamartwiałam. Wyglądała na bardzo szczęśliwą i nieprzejętą.
Spostrzegłam jej zaczerwienione oczy, a pod nimi dołki. Byłam zbyt sfrustrowana, czyli rozczarowana jej zachowaniem, żeby uwierzyć w to, że coś ćpała.
Czy ona się, aż tak zmieniła?
-Wejdź.-Otwarła szerzej drzwi.
Zrobiłam to i weszłam, do moich nozdrzy dostał się intensywny zapach męskich perfum, który był miły dla noska.
-Czym tak pachnie?-Spytałam ironicznie.
-William przed chwilą stąd wyszedł.-Stwierdziła, po czym bez emocji skierowała się na kanapę.
Zajęłam miejsce obok niej i zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć.
-Gdzie Twoi rodzice?
-Wyjechali.-Oparła się wygodnie.-W barku jest wódka, wyciąg ją proszę.-Wskazała palcem przed siebie.
Wybrzuszyłam oczy i w duchu pomyślałam, Co to do cholery miało znaczyć?!
Nie chciałam się kłócić, nie teraz gdy ją widzę. Po prostu wstałam i wyciągnęłam szklaną butelkę, wraz z kieliszkami.
Może, gdy się napijemy....W co ja wierzę...
Wypuściłam powietrze z ust, najchętniej rozpłakałabym się, tu i teraz.
Wypiliśmy jednego kieliszka, drugiego, trzeciego....Wypijając je bez słowa, jeden po drugim. Dopiero przy piątym, miałam odwagę zagadać.
-Jak mijał Ci ten czas.-Napiłam się szóstego kieliszka, skrzywiając się.
Czułam gorzką ciecz, która zostawia gorzki posmak w moim gardle, strasznie mnie piekło, a moja głowa prawię, pękała.
-Jaki czas?-Prychneła, odkładając kieliszek na stół.
-Ten, o którym myślałaś tylko o sobie i w ogóle nie raczyłaś się odezwać.-Uniosłam ton, ale to tylko alkohol budzi we mnie gniew...
-Mówiłam, Twój numer się usuną i tyle.-Ruszyła ramionami na znak, obojętności.
-A jak z Williamem?
Przez bardzo długi czas zastanawiała się nad odpowiedzią, nawet otwarła usta, aby coś powiedzieć, ale się wycofała.
Czekałam na odpowiedź, ale jej nie usłyszałam.
-A jak z Brunem?-Jej zachrypnięty głos się załamał.
~~~
Maraton!🍩🍯
0.9 - 19;00
1.0 - 20.00Wykarzcie się aktywnością proszę ! ❤
CZYTASZ
I Hate You
ActionNastolatka, którym celem było dobrze się bawić, dostała od życia wiele szczęśliwych chwil, które pozwoliły jej przez jakiś czas nie myśleć o przyjaciółce, która o niej po prostu zapomniała, a to wszystko dla jednego chłopaka, który wyrządzi jej wiel...