🌺Maraton 8/10🌺

282 25 12
                                    

Zaraz po wejściu do środka poczułam, jak przez moje ciało przechodzi przyjemne uczucie. Otuliło mnie ciepło tego domu.

Zdjęłam buty i rozejrzałam się wokół własnej osi. Mimo że byłam tu całkiem niedawno, dopiero teraz mogę dobrze się rozejrzeć.

Stałam w niewielkim przedpokoju, a przede mną widniały szerokie drzwi, które prowadzą do salonu. Po lewej stronie jest kuchnia, którą już zwiedzałam. Trochę dalej mogłam ujrzeć schody na górę i zapewne prowadzą do pokoju Bruna i sypialni jego rodziców.

-Może herbaty?-Uśmiechnął się do mnie zielonooki.

-Nie, dziękuję.-Lekko się zarumieniłam, gdy nasze spojrzenia się zetknęły.

-Idź do salonu, zaraz przyjdę.-Powiedział, po czym skierował się do kuchni.

Dopiero teraz zwracam uwagę na szczegóły, mój wzrok skierował się na jego tyłek, od razu przygryzłam wargę i stałam jak kołek, mimo iż miałam iść do pokoju z naprzeciwka.

Zdałam sobie sprawę z tego, że chyba coś do niego czuję. Przy nim jestem bezpieczna i bezbronna. Gdyby nie Clara, nie zwróciłabym na niego uwagi, bo tylko przy niej miałam okazję go widywać, dlatego bardzo jestem jej wdzięczna.

Drgnęłam, otwierając szerzej oczy, gdy za sobą usłyszałam otwierające się drzwi. Moja osoba odwróciła się i ujrzałam dwóch sympatycznych ludzi, dam się założyć, że to rodzice Bruna.

Na początku weszła niska blondynka, która miała lekko pomarszczoną skórę, w prawej ręce trzymała zakupy, a na jej twarzy był wymalowany uśmiech. Za nią podążał jej mąż, który miał już siwe włosy, ale jak na swój wiek, był bardzo przystojnym mężczyzną.

-Dz...Dzień dobry.-Uśmiechnęłam się do rodziców blondyna.

-O, mamo.-Za mną pojawił się zielonooki, który podrapał się z tyłu głowy.

Cała ta sytuacja, na pewno nie miała się wydarzyć. On, jak i ja mieliśmy nadzieję, że będziemy sami.

-A któż to nas odwiedził.-Miła kobietka odłożyła zakupy na podłodze i podeszła do mnie.

Byłam całkiem zestresowana, nie wiedziałam co mam robić. Blondynka przytuliła mnie, a później poklepała po ramieniu.

-Jestem Vanessa.-Podałam rękę rodzicom chłopaka.

~~~
Minęło trochę czasu, gdy musiałam przedstawić się bliżej rodzicom Bruna. Poznałam ich, bardzo sympatyczni ludzie.

Mam większą satysfakcję z tego, że jestem już na jakimś etapie z zielonookim.

Usiedziawszy na skórzanej kanapie, przed telewizorem czekałam, aż chłopak znajdzie jakiś film.

-Znalazłem.-Uszczęśliwił się, spoglądając na mnie.-Ale, to horror.-Zawahał się.

Na mojej twarzy pojawił się grymas, nie lubię oglądać tego typu filmów, ale czego mam się bać?

-No dobra.-Kącik ust uniósł się do góry.

Po chwili znajdował się tuż obok mnie i wygodnie się rozsiadł.

Spojrzałam na telewizor i zaczęły się napisy wstępne, które przedstawiały reżysera, scenariusza i tym podobne.

-Zaczyna się ciekawie.-Pomyślałam, gdy na ekranie pojawiły się pierwsze sceny filmu, które przedstawiały, dwóch nastolatków całujących się na łóżku.

Wręcz chłopak ją pożerał, a ona tak bezwładnie mu się oddawała.

Heloł? To miał być horror, a nie komedia romantyczna...

Długo to nie trwało, ponieważ niespodziewanie od tyłu, jakiś facet w masce zaatakował dziewczynę siekierą.

-Twoi rodzice są przemili.-Przerwałam.

-Robią tylko takie wrażenie.-Stwierdził, uśmiechając się cwaniacko.

Ten uśmiech to jedno z tych rzeczy, do których mam słabość.

-Nie prawda.-Ciągle byłam pod wrażeniem.

Czułam się jak małe dziecko, które cieszy się wszystkim, co spotka na swojej drodze. Tylko że ja ekscytuję się, chłopakiem.

Chciałam mu dokuczyć i wbiłam mu palec wskazujący pod żebra.

Bruno w jednym momencie się na mnie rzucił i zaczął mnie łaskotać po brzuchu, sprawiając mnie o dreszcze.

-Przestań!-Powiedziałam radosnym tonem.-Proszę.-Zaczęłam chichotać na całe pomieszczenie.

Na moją prośbę przestał, zawisł nade mną i zamilkł.

Spojrzałam głęboko w jego zielone tęczówki, a on w moje. Ani trochę mnie to nie krępowało, a bardziej miałam ochotę go pocałować.

Blondyn powoli zbliżał się do mnie, nie spuszczając wzroku z moich oczu. Wiedziałam co się zaraz stanie, prawą rękę położyłam delikatnie na tył jego głowy i czule złączyłam nasze usta.

Moje serce biło jak oszalałe, gdyby zaraz chciało wyskoczyć. Nie widziałam w tym problemu, iż oddaję się temu pocałunku. Chciałam więcej, chciałam go mieć tylko dla siebie.
----
Maraton!  👇
0.8 - 18;00
0.9 - 19;00
1.0 - 20.00

Wykarzcie się aktywnością proszę ! ❤

I Hate YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz