Nie ukrywam, było ciemno i chłodno. Krople deszczu opadały na moje odkryte ciało oraz ubrania, po chwili byłam przemoknięta i telepotałam się z zimna. Bałam się, cholernie się bałam ulicznej ciszy. Wokół nie było ani jednego człowieka, a ja sama musiałam iść dość długo.
Ciągle idę przed siebie, omijając parking sprzed domu Bruna. Miałam ochotę na batona lub cokolwiek w czekoladzie, ale nie posiadałam przy sobie pieniędzy. Spojrzałam złowrogo na sklep, do którego niekiedy się wybieram.
Raz na jakiś czas, do moich uszu docierał odgłos jeżdżących aut, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, iż każdy kierowca jedzie zbyt szybko oraz, zbyt blisko chodnika. Spowodowało to, że zostałam ochlapana kałużą.
W tamtej chwili myślałam tylko o domu i moim łóżku. Chciałam się położyć i pójść spać, a przed snem posłuchać moich ulubionych piosenek, ale nagle w najmniej spodziewanym momencie przyszło mi do głowy, że nie zabrałam telefonu i podłączonych słuchawek, które położyłam na stoliku.
-Kurwa.- Przeklnęłam pod nosem, byłam w połowie drogi i nie miałam zamiaru się wracać. -Bruno na pewno mi przyniesie jutro.- Pomyślałam.
Nie wahając się, po prostu poszłam dalej. Deszcz nieustannie padał i odbijał się, jak piłeczka od chodnika, czasami nawet dostrzegłam pioruny na niebie, które nie wzbudzały we mnie strachu. Nigdy bym nie pomyślała, że akurat dziś mnie to spotka.
Nie minęła chwila, a usłyszałam dźwięk nadjeżdżającego samochodu, zza moich pleców. Odruchowo odsunęłam się od ulicy, aby uniknąć nie przyjemności, ale zdziwiłam się, gdy srebrne Audi zatrzymało się tuż obok mnie.
Poczułam niepokój, mój żołądek nagle się skurczył i bardzo zaczął boleć.
Zatrzymałam się z myślą, że ten ktoś chce spytać tylko o drogę. Kątem oka spojrzałam w tamtym kierunku i dostrzegłam szybę samochodu, która opuszczała się powoli w dół.
Zmrużyłam oczy i w ciągu dalszym nie dowierzałam, kto siedzi za kierownicą. Był to William, brunet o brązowych oczach, dokładnie ten chłopak, który zabrał mi przyjaciółkę.
-Wsiadaj.-Krzyknął wystarczająco głośno, abym go usłyszała. Na jego twarzy wymalował się szeroki, cwaniacki uśmiech.
Czułam tętno wzrastające, cała gotowałam się od środka. Wiedziałam, że zaraz wybuchnę. Co ten palant sobie wyobrażał?
Podeszłam bliżej, nachylając się, spojrzałam w jego oczy, w których widziałam iskierki nadzieji.
-Żartujesz?-Kącik moich ust uniósł się.- Chyba nie sądzisz, że wsiądę do Twojego samochodu?- Prychnęłam.
-Jak wolisz.-Chłopak przymrużył oczy, mogłam zauważyć jego zdziwienie, wcale mnie to nie zdziwiło, chyba jestem pierwszą dziewczyną, która mu, w czymkolwiek odmówiła.- Przemokniesz.-Odparł, po czym zasuną szybę z powrotem.
Zmarszczyłam brwi, przyglądając się, jak srebne Audi odjeżdża.
Przymrużyłam oczy i szłam przed siebie, powoli żałowałam, że nie wsiadłam do tego samochodu.
Robiło się coraz zimniej i zimniej.
-Będę chora, będę chora, będę chora...-W moich myślach krążyła tylko ta myśl.
-Mogłam wsiąść do tego cholernego auta.- Powiedziałam pod nosem, byłam zła sama na siebie.
-Mówiłaś coś?-Usłyszałam ten sam głos, co chwilę temu.
-Tak, że wsiądę do tego auta.-Uśmiechnęłam się i po prostu zajęłam miejsce pasażera.
Pożałowałam kolejny raz..
CZYTASZ
I Hate You
ActionNastolatka, którym celem było dobrze się bawić, dostała od życia wiele szczęśliwych chwil, które pozwoliły jej przez jakiś czas nie myśleć o przyjaciółce, która o niej po prostu zapomniała, a to wszystko dla jednego chłopaka, który wyrządzi jej wiel...