Zdałam sobie sprawę, że nawet nie przywitałam się z Brunem. Zabieram delikatnie rękę z jego klatki piersiowej i siadam na jego kroczu. Właśnie tak.- Siedzimy na kanapie przed telewizorem tak, jak ostatnio. Tutaj mnie pocałował, tak bardzo lubię wspominać. Czuję zapach jego intensywnych perfum, które w jakiś magiczny sposób są przyjemne dla mojego noska.
-Co robisz?-Z lekkim uśmieszkiem na twarzy, łapie mnie w talii.
-Nie psuj tej chwili, pacanie.-Odchyliłam głowę do tyłu i wpadłam w śmiech, gdy blondyn zaczyna składać na mojej szyi, mokre pocałunki.
Wpiłam się w jego usta, moimi małymi rączkami masowałam jego tors, a on swoimi dłońmi masował moje plecy, w górę i w dół.
Nie trwało to zbyt długo, oboje usłyszeliśmy otwierający się zamek w drzwiach wejściowych. Nie mogłam spodziewać się nikogo innego niż rodziców Bruna.
Zaczęłam chichotać w jego usta, przy tym zmarszczył mi się nosek. To było zabawne.
W sumie cieszę się, że przeszkodzili nam w pocałunku, potem mogłoby być bardziej niezręcznie...
Jestem zmuszona wstać i udać się do przedpokoju, aby przywitać się z tymi sympatycznymi ludźmi. Na prawdę zazdroszę mu rodziców, to jest normalne, że czasami ma ich dość, ale rodziców ma się jednych i trzeba to docenić. Ja tego nie doceniam, bo oni nie doceniają mnie. Może kiedyś to się zmieni, z czasem...
-Dzień dobry.- Staję naprzeciwko drzwi, gdy małżeństwo jest już w środku.
Zmarszczyłam brwi, lekko się uśmiechając.- Wciąż bawi mnie ta sytuacja. Spojrzałam na zakupy, które trzyma w ręku siwy mężczyzna. Ciągle, gdy tu jestem, wracają z zakupów, dziwne prawda? Z ich strony usłyszałam, radosne "Dzień dobry". Nie obeszło się bez przytulasów i całusów.- Najwidoczniej już tak mają.
-Napij się z nami kawy.- Nalegała, matka mojego chłopaka.-Nie, nie chce pić kawy.-Przegryzłam wewnętrzną stronę policzka.- Ale bardzo dziękuję.- Obdarowałam ich dużym uśmiechem.
~~~Kolejny raz miło spędziłam czas, nie tylko z zielonookim, a z jego rodzicami. W ogóle mi to nie przeszkadzało, a bardziej uszczęśliwiało. Wyobrażałam sobie życie, z takimi rodzicami, jak ma chłopak. Niestety trafiłam na moich.
Straciłam rachubę czasu, wyjrzałam za okno, które znajdowało w kuchni. Było ciemno, a do moich uszu dotarł dźwięk obijających się kropli deszczu, o parapet.
-Boże, ale ten czas miną.-Wzdycham.- Która godzina?- Kieruję te słowa do wszystkich w pomieszczeniu.
-Dochodzi dwudziesta druga.-Popiła łyk kawy, niska blondynka.-Zostań jeszcze trochę.
Wybałuszyłam oczy, nigdy nie spodziewałabym się tego, że tak długo tutaj zostanę... Zaledwie pięć godzin.
-Nie, nie.- Powoli wstałam z krzesła.-Muszę iść, rodzice będą źli.- Powiedziałam, chodź sama nie wiedziałam, czy to prawda.
Mimo wszystko musiałam iść, nie chcę błąkać się nocami. Tym bardziej że mieszkamy dość kawałek od siebie.
-Skoro musisz.- Oboje uśmiechnęli się w moją stronę.
-Bruno?- Rzuciłam w stronę blondyna.
-No?
-Odprowadzisz mnie kawałek?- Zapytałam.
Zauważyłam tylko kiwnięcie głową, w odpowiedzi na "tak" i ruszył się z miejsca, żeby się ubrać, ale ktoś, mu w tym przeszkodził.
-Kochanie, ale miałeś mi pomóc.-Odezwała się starsza kobieta.
Miałam chęć wywrócić oczyma, ale powstrzymałam się. Przecież było późno, kto normalny robi cokolwiek o tej godzinie?
-Ach, tak.-Podrapał się po głowie.-Przepraszam, jutro mamy gości i muszę wesprzeć mamę w porządkach i...-Przerwałam mu i rzuciłam w jego stronę zwykłe "okej". Ten po chwili pocałował mnie w policzek i dodał.-Odezwij się potem.- Później zamkną za mną drzwi.
--------
Nie będę ukrywać, że rozdział mi się nie podoba, ale kiedyś go poprawię.Narazie niech zostanie tak, jak jest...:/
CZYTASZ
I Hate You
ActionNastolatka, którym celem było dobrze się bawić, dostała od życia wiele szczęśliwych chwil, które pozwoliły jej przez jakiś czas nie myśleć o przyjaciółce, która o niej po prostu zapomniała, a to wszystko dla jednego chłopaka, który wyrządzi jej wiel...