1.5

209 10 0
                                    

Nie mogę powiedzieć, że wcale nie myślę o Williamie i Clarze, bo wtedy bym skłamała, a kłamać nie chce.

Ciągle chce zapomnieć i skupić się na tym, co teraz najważniejsze, ale zdaje sobie sprawę, że nie mogę powiedzieć, iż w tym przypadku rodzina jest najważniejsza, bo rodzina ma mnie gdzieś. W tym przypadku został mi tylko Bruno, mój chłopak, który ma prześliczny uśmiech, przy którym ukazuję jego perłowe zęby, a jego zielone oczy są duże i pełne iskierek.

-Vanessa?-Głos ojca rozprzestrzenił się, po całym pokoju.-Obiad.-Stwierdził niczym sobie i po prostu poszedł.

Wywracam oczyma, opieram głowę o twardą deskę mojego łóżka. W ręku trzymam moją poduszkę w kształcie wiśni, dociskam ją bardziej do ciała, czując skurczę w żołądku. To nie normalne.-Pomyślałam. Moje oczy zaczęły się szklić i powoli obraz stawał się bardziej rozmazany, a ja nie wiedziałam co robić. Wskazującym palcem otarłam pierwszą słoną łzę, jaka spłynęła po moim policzku.-Tak, nie mam nikogo.-Pomyślałam.

-Vanessa!-Słyszę krzyk dobiegający z dołu.

Ruszyłam się z miejsca, a poduszkę odstawiłam na łóżko. Zerknęłam w lustro, żeby mieć pewność, iż rodzice nie zauważą, że płakałam. A może ich to już w ogóle nie interesuję?

Zamykam za sobą drzwi, schodząc po schodach, widziałam już rodziców, którzy zasiedli przy stole między kuchnią, a salonem. Dostrzegłam również kurczaka na wyróżniającym się od reszty, talerzu.

-Smacznego.-Zaciskam usta w wąską linię i powoli zajmuję miejsce obok taty, a naprzeciwko mamy.

-Smacznego.-Obydwoje prawie w tym samym czasie odpowiedzieli.

Na porcelanę, nałożyłam widelcem surówkę, oraz zabrałam z większego talerza, udko. Wcześniej już, prawdopodobnie przez mamę, zostały nałożone smażone i przyprawione ziemniaki, które bardzo uwielbiam.

Jemy w ciszy, nigdy tak cicho w tym domu nie było. Powoli odzwyczajam się od rodzinnego ciepła.

Tak mi przykro, dlaczego mnie spotkało w ostatnim czasie, tyle przykrych rzeczy?
~~~
Mokrą szmatką, przecieram biurko. Trochę się tu zakurzyło, więc po obiedzie postanowiłam ogarnąć mój pokój.

Gdy skończyłam, zabrałam do ręki biały telefon i odblokowałam ekran startowy. Odkąd pamiętam, moje hasła zawsze były cyfrowe i miały więcej niż 6 cyfr. Tak, aby nikt nie próbował przypadkiem zajrzeć do moich wiadomości, lub galerii, w której mam multum zdjęć. Po prostu tego nie znoszę.

Żółta ikonka z kopertą podkreślała, na czerwono liczbę 2.

Bruno♡
09; 24 : Jak się spało? :")

Bruno♡
14; 14 : Odwiedzisz mnie dzisiaj? :p

Na mojej twarzy, od razu namalował się uśmiech.

Ja
14; 36 : Nom.

Ja
14; 36 : I tak, nie mam nic do roboty :/

Ja
14; 37 : O której??

Ja
14; 37 : Halo? Zdradzasz mnie? :o

Wcale tak nie myślałam, wręcz przeciwnie. Chciałam się z nim tylko podrażnić.

Bruno♡
14; 39 : O której wolisz...

Ja
14; 39 : Kropeczki nienawiści? Dam znać.

Bruno♡
14; 40 : Dasz? :D

Ja
14; 40 : Dam znać, o której u Ciebie będę! Głupek!

Bruno♡
14; 40 : Nie wiem, o czym pomyślałaś, ale to mi się podoba.

I Hate YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz