~*~Rozdział 15~*~

156 26 105
                                    



Następnego dnia informacja o morderstwie Carla Lavigne pojawiła się w porannej gazecie oraz w wiadomościach telewizyjnych. Na szczęście nigdzie nie został podany nawet podejrzany o dokonanie tej zbrodni. Człowiek nie żyje, a ja jestem poza zasięgiem policji.

Nie żałuję.

Postanowiłem nie wychodzić z domu w sobotę. Nie miałem ochoty na spotykaniu kogokolwiek, więc siedziałem zamknięty w pokoju. Zasłoniłem rolety, usiadłem na łóżku i obserwując przebiegające cienie, rozmawiałem z demonem.

W końcu postanowiłem opuścić moją jaskinię i włączyć się do życia rodzinnego.

Zszedłem na dół, aby sprawdzić co rodzice porabiają w salonie. Oparłem się o framugę drzwi i ze znudzonym wzrokiem obserwowałem migający telewizor, jednocześnie przysłuchując się rozmowie dorosłych.

- Nie rozumiem, co się dzieje w tym mieście? – spytała roztrzęsiona mama – Dlaczego nie złapali jeszcze tego mordercy?

Czyli już wiedzą. Postanowiłem na razie nie uświadamiać ich o mojej obecności.

Kobieta przerwała zaszywanie dziury w bluzce i spojrzała na swojego męża. Mężczyzna zmarszczył brwi, wziął łyk kawy i dalej uważnie śledził prezenterkę wiadomości.

- Nie mam pojęcia, kochanie – odpowiedział ojciec, odkładając kubek na stół – Ten psychopata zdąży jeszcze zabić mnóstwo ludzi zanim policja znajdzie jakikolwiek trop.

- Nic na to nie poradzimy. Jedyne co musimy zrobić to dbać o bezpieczeństwo Nicole – westchnęła i przetarła bezradnie twarz – Teraz jednak martwię się o to, jak Ethan zareaguje na wieść o tym wydarzeniu.

Już zapomniałem, że rodzice są niedoinformowani. Postanowiłem wykorzystać tę okazję.

Przedstawienie czas zacząć.

- Jakim wydarzeniu? – zapytałem, wchodząc do pomieszczenia – Coś się stało?

- Ojej! Ethan! Usiądź, dobrze? – poprosiła kobieta, kładąc rękę na wolne miejsce obok siebie.

Posłusznie usiadłem na kanapie i próbując udawać zmieszanego, wpatrywałem się w rodzicielkę.

- To może być bardzo trudne dla ciebie, lecz niestety... – zaczęła niepewnie – Twój przyjaciel, Carl...

- Tak?

- Został wczoraj zamordowany.

Pozostałem w bezruchu i rozszerzyłem oczy z niedowierzenia. Mama przykryła swoją dłonią moją i z troską w oczach przyglądała się mojej reakcji.

- Co? Jak to? To niemożliwe! – krzyczałem zrozpaczony – Dlaczego? Dlaczego Carl?!

Nie udało mi się zmusić siebie do płaczu, lecz potrafiłem w wiarygodny sposób ukazać szok i rozpacz na twarzy, dzięki czemu wyglądałem, jakbym dowiedział się o tym po raz pierwszy z ust mamy.

- Wiem, że to boli, skarbie. Przykro mi.

- Nie mogę tego słuchać! Nie wierzę ci!

Wstałem i szybkim korkiem opuściłem pomieszczenie, zakrywając twarz dłońmi. Nikt nie podążył za mną. Pobiegłem na górę po schodach i już po chwili znajdowałem się w swoim pokoju.

Jeden z cieni w kształcie wilka przemknął koło mnie na ścianie. Potem pojawił się kolejny, tym razem przypominający człowieka z rogami. Ich czerwone, błyszczące ślepia wpatrywały się we mnie, śledząc mój każdy ruch.

Sługa DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz