~*~Rozdział 6~*~

217 35 143
                                    


- Dzięki Carl – odparłem wysiadając z auta – Do zobaczenia jutro!

Chłopak uśmiechnął się i razem z Alanem pożegnali się. Zatrzasnąłem drzwi samochodu, a następnie pojazd ruszył przed siebie.

Obróciłem się na pięcie i skierowałem się w stronę domu. Kiedy złapałem za klamkę z zamiarem otworzenia drzwi, okazało się, że są zamknięte. Zaskoczony zdjąłem plecak z pleców i zacząłem poszukiwania kluczy. Mrucząc pod nosem przekleństwa, w końcu udało mi się je znaleźć, więc bez przeszkód za ich pomocą otworzyłem drzwi. Zanim jeszcze wkroczyłem do środka, Sparky, machając ogonem, podbiegł do mnie z zamiarem przywitania się.

- Cześć, piesku – szepnąłem, drapiąc zwierzaka za uchem.

Pies tylko szczeknął w odpowiedzi, a po chwili pobiegł do salonu.

- Kto tam?! – głos Nicole wydobywał się z pomieszczenia, do którego wbiegł Sparky.

- To tylko ja! – oznajmiłem, podążając śladami zwierzaka.

- Ethan? Wróciłeś! – ucieszyła się, a następnie przykleiła się do mnie – Już mi się tu samej nudziło.

- Długo siedzisz tu sama?

- Nie byłam sama! – oburzyła się dziesięciolatka – Sparky był tutaj cały czas.

- Dobrze już, dobrze – odparłem rozbawiony – O której skończyłaś lekcje?

- O dwunastej trzydzieści! Miałam tylko pięć lekcji.

- Kto cię odebrał? – spytałem zaniepokojony.

- Sama wróciłam do domu! Już nie jestem dzieckiem.

- Nicole – zacząłem twardo – Dobrze wiesz, że nie możesz bez opieki opuszczać terenu szkoły.

- Nie byłam bez opieki... - zaprzeczyła nieśmiało i spuściła swój wzrok na ziemię – Ktoś mnie odprowadził.

- Kto?! – zapytałem przerażony. Jeśli wróciła z jakimś nieznajomym, który mógł jej zrobić jakąś krzywdę... Nie wytrzymałbym tego i zabiłbym go bez wahania.

Już zabijasz ludzi bez wahania, Ethan.

Zignorowałem słowa demona, wyczekując odpowiedzi od siostry.

- Ma na imię Paul – rzekła, a na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec – Chodzi ze mną do klasy i... i zapytał, czy może mnie odprowadzić, więc się zgodziłam.

Nie spodobało mi się to co usłyszałem.

- To, to twój chłopak? – wykrztusiłem po chwili.

- Nie! – pisnęła, a jej policzki stały się bardziej czerwone – To... mój kolega.

Patrzyłem na nią zakłopotany. Jeszcze nie przygotowywałem się do takiej sytuacji.

- Masz z nim już nigdy nie wracać.

- Co? Dlaczego?!

- Jesteś jeszcze za mała na kontakty z chłopcami... - opowiedziałem, unikając jej świdrującego wzroku.

Nie mogłem pozwolić, aby zadawała się z płcią przeciwną. Nikomu nie oddam mojej siostrzyczki.

- Jeśli go tu zobaczę – zacząłem groźnie – To nie ręczę, że wyjdzie z tego cały.

Nicole od razu posmutniała. Ukucnąłem, aby objąć dziesięciolatkę, lecz ona nie chciała mojej bliskości. Nagle zauważyłem jak pojedyncza łza płynie po jej policzku.

Sługa DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz