- ETHAN!!!
Otworzyłem ociężale oczy i delikatnie podniosłem głowę. Ból zaatakował moją czaszkę, a świat zaczął się rozmazywać. Zdezorientowany, zacisnąłem z powrotem powieki, a następnie przyłożyłem palce do skroni. Czułem się tak, jakby w miejscu mojego mózgu pojawiła się bomba atomowa, która właśnie postanowiła wybuchnąć.
- Ethan!!!
Wtem do moich uszu dotarł niewyobrażalnie głośny i drażniący krzyk. Ostrożnie zwróciłem głowę w kierunku źródła hałasu. Nagle zorientowałem się, że siedzę w samochodzie, a wrzaski dobiegają z zewnątrz.
- Ale... jak to? Kiedy? – mruczałem lekko przerażony.
Nie miałem pojęcia dlaczego spałem w aucie, ani nie mogłem sobie przypomnieć wydarzeń poprzedniego dnia. Przez myśli przenikały mi jakieś niewyraźne wspomnienia, lecz żadne z nich nie ukazywało niczego konkretnego.
Nagle drzwi pojazdu otworzyły się, a moim oczom ukazała się niewyraźna czerwona twarz. Ojciec chwycił moją koszulkę i jednym mocnym szarpnięciem wyciągnął na zewnątrz. Stykając się z twardą ziemią, poczułem ból w klatce piersiowej, a powietrze opuściło moje płuca. Kiedy próbowałem jakkolwiek podnieść się do pionu, dostałem mocny cios w brzuch.
- Ty skurwielu jebany! – warknął ojciec z wykrzywioną ze złości twarzą – Pierdolony syn!
Po chwili kopanie zmieniło się na okładanie pięściami. Czym zasłużyłem sobie na taką karę? Co ja takiego zrobiłem?
- Wytłumaczysz się gnoju?! – ryknął, wbijając swój śmiercionośny wzrok we mnie.
Nie potrafiłem wydusić z siebie żadnego słowa. Byłem jedną wielką masą bólu, która chciała być jak najdalej stąd.
Nagle wszystko ustało. Nie nadchodziły kolejne uderzenia, ani nikt nie krzyczał. Ostrożnie zwróciłem swoje oczy w kierunku, gdzie ostatnio stał rodzic. Tym razem nie był sam.
- Arnoldzie, już dość. Zostaw już go w spokoju - prosiła mężczyznę moja matka.
Zaczęli prowadzić ze sobą zbyt cichą konwersację, abym mógł cokolwiek usłyszeć, więc postanowiłem jakoś wykorzystać nieuwagę ojca. Powoli wstałem z ziemi, raz po raz krzywiąc się przez nadchodzące fale bólu, po czym oprałem się o samochód, aby z powrotem nie wylądować w punkcie wyjścia. Wtem zauważyłem, że ktoś stoi obok mnie.
- Pokaż mi się tu – mama wzięła w ręce moją twarz, oglądając ją z każdej strony – Nie wygląda to najlepiej, Ethan. Chodź, pomogę ci dostać się do domu.
Kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam i pozwoliłem kobiecie się prowadzić.
- Co ci strzeliło go głowy? – spytała po chwili – Co chciałeś tym osiągnąć? Na pewno wiedziałeś jak to się skończy, więc dlaczego?
Milczałem. Nie miałem pojęcia o co jej chodzi. W mojej głowie znajdował się taki bałagan, że nawet nie potrafiłem ułożyć sensownej odpowiedzi. Rodzicielka westchnęła i przez resztę drogi nie odezwała się ani słowem.
Kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami prowadzącymi do łazienki, matka poinformowała mnie, żebym później zszedł na śniadanie, a następnie oddaliła się. Mozolnie wkroczyłem do pomieszczenia. Z ulgą pozbyłem się wczorajszych, śmierdzących ubrań, po czym udałem się do kabiny prysznicowej. Zimna woda spłynęła po moim ciele, pobudzając mnie oraz zabierając ze sobą cały bród i ból. Stojąc pod prysznicem, usilnie próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek z poprzedniego dnia. Niestety, im bardziej próbowałem się skupić, tym bardziej wszystko się rozmywało, a ból w czaszce nasilał się.
- Cholera – warknąłem, uderzając pięścią w ścianę.
Po opuszczeniu kabiny, poczułem nieprzyjemny chłód, więc najszybciej jak mogłem chwyciłem za niebieski szlafrok i narzuciłem go na siebie. Niechętnie zebrałem brudne ubrania z podłogi, które potem wrzuciłem do kosza na pranie, a następnie opuściłem łazienkę i wolnym krokiem ruszyłem w stronę swojego pokoju. Gdy znalazłem się w pomieszczeniu, skierowałem się do szafy. Wyciągnąłem z niej pierwsze lepsze ciuchy, po czym sprawnie je ubrałem. Od razu poczułem się lepiej, lecz ból głowy nie ustępował. Nagle poczułem ogromne pragnienie. Postanowiłem, że zejdę na dół i pierwsze co zrobię to wypiję z litr wody. Tak jak zaplanowałem, tak też i zrobiłem. Po drodze zauważyłem, że ojciec już się chyba uspokoił. Siedział w fotelu, palił cygara i oglądał wiadomości. Już chciałem przemknąć się koło niego po cichu, lecz moją uwagę przykuło zdjęcie pokazane na ekranie telewizora.
- Wczoraj w nocy, po jednej z piątkowych dyskotek, w jednym z klubów znajdujących się w centrum miasta, znaleziono zmasakrowane ciało dziewczyny – mówiła kobieta prowadząca program – Śladów oprawcy nie znaleziono, także morderca dalej jest na wolności. Prosimy państwa o szczególną ostrożność.
Następnie na ekranie pojawił się mężczyzna w policyjnym mundurze, który zaczął wypowiadać się na temat całego zajścia.
Podoba ci się nasze dzieło?
Nagle wspomnienia wczorajszej nocy uderzyły we mnie jak piorun. Samochód. Impreza. Alkohol. Dziewczyna. Krew. Wszystkie te obrazy zaczęły wirować w moim umyśle.
Stałem w miejscu lekko się trzęsąc, a oczy miałem utkwione w zdjęciu zamordowanej dziewczyny. Nie mogłem w to uwierzyć. Jak to się mogło stać?
Przypatrz się twojej wczorajszej zabawie. Czy nie była ona wyśmienita?
Nie. Tak. Nie. Może?
~*#*~
Siedziałem na krześle przy biurku, tępo wpatrując się w drewniany mebel. Sięgnąłem po stojącą obok szklankę i ugasiłem swoje pragnienie wodą. Nie mogłem znieść informacji, że wczoraj zabiłem człowieka.
Pokazałem ci tylko to, co jest jedyną rzeczą, która sprawia nam przyjemność, Ethan.
- Nam?! Chyba tobie – warknąłem.
Nie miałem ochoty na rozmowę z demonem, więc zacząłem się rozglądać za moimi słuchawkami. Znalazłem je bez trudu, po czym założyłem je i włączyłem pierwszą lepszą piosenkę. Była to akurat „Centuries" zespołu Fall Out Boy. Nie zastanawiając się długo chwyciłem kartkę i trzymając ołówek w dłoni, starałem się wyobrazić sobie obrazek, który zaraz znajdzie się na papierze. To właśnie był mój sposób na pokazanie moich emocji. Ruchy ołówkiem były agresywne i mocne. Plątanina szarości i czerni zaczęła powoli ukazywać jakiś konkretny kształt, lecz to był dopiero początek. Stopniowo zacząłem dodawać inne kolory kredek. Starałem się używać tylko ciemne kolory, lecz raz po raz wkradała się czerwona lub pomarańczowa plama. W ten obraz wkładałem wszystkie targające mną uczucia. Tańczący i lekko drżący szary kolor symbolizował mój strach. Mocna czerń ukazywała moją złość do ojca i demona. Fiolet był moją niepewną duszą. Granat pokazywał szaleństwo, które coraz mocniej odczuwałem. Czerwieni użyłem bardzo mało, gdyż była ona symbolem miłości, którą daję i dostaję. Koloru pomarańczowego także nie było wiele, bo nie umiałem doszukać się w sobie ogromu szczęścia, którym miał on być.
Tevolo nie odzywał się przez cały proces tworzenia mojego dzieła, za co byłem mu wdzięczny. Od razu poczułem się lepiej, kiedy nadeszła ostatnia poprawka obrazka. Oparłem się zadowolony o drewniane oparcie krzesła i odetchnąłem z ulgą.
Ponownie pochyliłem się nad kartką, aby ocenić efekt. Na papierze znajdowała się czarna postać, którą pochłaniały różnokolorowe płomienie lub wiatr albo coś w stylu czarnej dziury. Osoba znajdująca się w centrum przedstawiała właśnie mnie.
Uwielbiam twoje negatywne emocje. Daj mi ich więcej!
_ _ _
Wybaczcie, że dzisiaj tak krótko, ale rozciągnęłam już ten rozdział wzdłuż i wrzesz, więc to maksimum co udało mi się tutaj wcisnąć.
Mam nadzieję, że mimo to rozdział się podobał! :3
Bye! :P
_ _ _
CZYTASZ
Sługa Demona
ParanormalPosiadasz rodzeństwo? Jeśli tak, to na pewno je bardzo kochasz. Niby niektórzy mówią, że woleliby nie mieć siostry/brata, lecz jak byście zareagowali, gdyby odeszli z tego świata przez was? Ethan musiał przez to przejść. Jego miłość do młodszej sios...