Przemierzałem samotnie jeden z korytarzy szkolnych. Starałem się wyglądać na przygnębionego i załamanego człowieka, który niedawno stracił przyjaciela. Każdy element mojego dzisiejszego ubrania był czarny. Chciałem tym podkreślić moją żałobę.
Raz po raz na ścianach i podłodze pojawiały się przeróżne cienie, które już nie robiły na mnie takiego wrażenia jak za pierwszym razem. Stały się nieodłącznym elementem mojej codzienności.
Atmosfera w szkole w ciągu ostatnich kilku dni nie zmieniała się ani trochę. Wszyscy przeżywali śmierć Carla oraz rozpamiętywali poprzednie morderstwa, próbując je jakoś ze sobą powiązać. Nie sądzę, aby komukolwiek to się udało, gdyż moje działania były nieprzemyślane i sam nie widzę w nich żadnego podobieństwa. Oprócz oczywiście tego, że dokonywałem ich ja.
Kierując się do jednej z klas, zauważyłem dwie znajome postacie ubrane w mundury policyjne, które podążały za dyrektorem. Hector Mills oraz sierżant Sara Colwell najwidoczniej nie mieli zamiaru przestać węszyć. Wzrok mężczyzny padł na mnie, a ja zmieszany odwróciłem głowę. Miałem wrażenie, że ten człowiek coś podejrzewa.
Musimy ich usunąć. Zagrażają nam.
Ponownie przeniosłem wzrok na miejsce, gdzie przed chwilą stali policjanci. Na szczęście wraz z dyrektorem zniknęli za drzwiami jego gabinetu. Miałem wielką ochotę, aby podkraść się pod blisko tego pomieszczenia i podsłuchać choć kawałek rozmowy, ale na korytarzu pełnego uczniów było to głupim pomysłem. Długo biłem się z myślami, nie odrywając wzroku od zamkniętych drzwi, lecz moje rozmyślenia przerwał dzwonek na lekcje.
Niechętnie ruszyłem w stronę klasy. Szybko zająłem swoje miejsce i już odliczałem minuty do dzwonka zwiastującego przerwę. Obserwowałem jak do pomieszczenia wchodzi nauczyciel, a tuż za nim, wyglądający jak trup Alan. Widać było, że chłopak źle radzi sobie ze śmiercią Carla, a jak doda się do tego opiekę nad zrozpaczoną Rechel to dziwiłbym się gdyby białowłosy tryskał pozytywną energią. Alan spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem, a ja zauważyłem, że nie założył swoich fioletowych soczewek. Jego włosy były w nieładzie, a ubrania w kolorze czerni były za duże i wynoszone.
Nauczyciel, zamiast rozpocząć normalną lekcje, poinformował nas iż każde pierwsze zajęcia dzisiaj będą wyglądały inaczej, ponieważ tematem będzie nasze bezpieczeństwo.
Myślałem, że on sobie żartuje, ale naprawdę zaczął omawiać te treści, a mnie zatkało. Zerknąłem na Alana, który z nieobecnym wyrazem twarzy przyglądał się widokom za oknem. Chyba nie zainteresowała go tematyka zajęć. Coś ukuło moje demoniczne serce. Ten obraz bólu i rozpaczy rozdzierał moje myśli na dwie części. Pierwsza cieszyła się z tego, że ktoś cierpi, a druga współczuła Alanowi i chciała go jakoś pocieszyć.
Jego też możemy zabić. Wtedy nie będziesz miał takich problemów.
Po dzwonku postanowiłem porozmawiać z białowłosym. Poczekałem na niego przed klasą, a kiedy wyszedł od razu przyłączyłem się do niego.
- Trzymasz się jakoś, Al? – zapytałem, próbując dopasować swoje kroki do jego powolnego tępa.
- Powiedzmy, że w miarę – mruknął, nie patrząc na mnie.
- Zatrzymaj się i spójrz na mnie.
Alan jakby mnie nie słyszał, szedł dalej wbijając swój wzrok w pustkę przed sobą.
- Alan! – warknąłem, szarpiąc jego ramie – Na pogrzebie tak się nie zachowywałeś!
Chłopak przystanął, a jego brązowe tęczówki spoczęły na mojej osobie.
CZYTASZ
Sługa Demona
خارق للطبيعةPosiadasz rodzeństwo? Jeśli tak, to na pewno je bardzo kochasz. Niby niektórzy mówią, że woleliby nie mieć siostry/brata, lecz jak byście zareagowali, gdyby odeszli z tego świata przez was? Ethan musiał przez to przejść. Jego miłość do młodszej sios...