Moja egzystencja przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Zawędrowałem do najczarniejszych zakamarków mojej duszy i nie chciałem się już z niej wychylać. Było mi tu dobrze. Mój ból nie wydawał mi się już taki wielki. Nie czułem nic. Spadałem w ciemność. Chciałem upaść jak najniżej, lecz końca nie było widać. Negatywne emocje oplotły mnie jak koc, ale pozostawały na zewnątrz. Tevolo w końcu dostał to czego chciał. Wszystko co zrobiłem pomogło mu zdobyć wystarczająco dużo energii, abym sam stał się więźniem mojej własnej duszy. Jednak nie przeszkadzało mi to. Nie posiadałem już celu. Sam sprawiłem, że zniknął.
Czasami obraz Kayli majaczył mi przed oczami, ale obserwowanie jej pięknej twarzy sprawiało mi ogromny ból. Powodowało, że wracały wszystkie emocje związane z ostatnim wieczorem.
Umarłem, ale pozostałem przy życiu.
Jednak czy takie życie miało sens? Życie to nawet za dużo powiedziane. Raczej materialne istnienie w rzeczywistości pasowałoby w tym przypadku lepiej.
Nie wracałem do domu. Policja poszukiwała mnie, gdyż zostałem uznany za osobę zaginioną, ale wiedziałem, że chcieli mnie znaleźć z jeszcze jednego powodu. W końcu chyba połączyli wszystkie części układanki i dowiedzieli się, że za wszystkimi morderstwami stoi jeden zwykły nastolatek – Ethan Moon. Zapewne znaleźli już ciała moich najświeższych ofiar.
Tev potrafił sprawnie ich unikać, nie poprzestając na umilaniu sobie życia torturami, bądź morderstwami. Nie było ich jednak wiele. Przypuszczałem, że demon zacznie zabijać na oślep jak najwięcej osób, ale on wolał się z nimi bawić. Kusić, zwodzić, torturować mentalnie i fizycznie.
Wszystko co robił omijało moją osobę. Dryfowałem w nieświadomości, raz po raz przyglądając się jego działaniom z daleka.
Czy to okropne? Nie sądzę. Czułem się wolny w tej klatce istnienia. Nie potrzebowałem jedzenia ani picia, snu czy rozrywki. Po prostu byłem.
Tevolo nie odzywał się zbyt często, lecz ja miałem mały wgląd w jego myśli, a nawet czasami wspomnienia. Były one mroczne i sprawiały, że czułem ogromny dyskomfort. Ciarki przechodziły moje ciało, gdy widziałem inne demony w ich prawdziwych postaciach.
Widziałem mijanych przez moje ciało ludzi i pomimo mojej obojętności wobec nich, coś przykuło moją uwagę. Było to najprawdopodobniej małżeństwo. Kobieta pchała wózek z małym dzieckiem w środku, a mężczyzna trzymał na baranach dziewczynkę. Był to tak piękny widok, że aż poczułem ukucie zazdrości. Moi rodzice nigdy nie obdarowywali mnie jakąś specjalną sympatią, o miłości nie wspominając. Na samo ich wspomnienie ogarnęła mnie wściekłość pomieszana ze smutkiem.
Demon zatrzymał moje ciało i wbił wzrok w szczęśliwą rodzinę. Obaj poczuliśmy lekkie zachwianie. W jednej chwili odzyskałem panowanie nad ciałem, a sekundę później ponownie spadałem w ciemność.
- Nie waż się więcej tego robić, śmiertelniku! – warknął Tevolo – Siedź spokojnie i się nie wychylaj, a będziesz mógł kontynuować swoje nędzne istnienie.
Demon gwałtownie zawrócił, a ja resztę dnia dryfowałem grzecznie w nicości.
Gdy zapadł zmrok zacząłem odczuwać, że coś jest nie tak. Nie chodziło o to, że Tevolo przybierał na sile w nocy, ale jakaś nieznana mi energia postanowiła mnie ocucić.
Sprawdziłem położenie mojego ciała i miałem dziwne wrażenie, że kojarzę te domy i ulice, które aktualnie mijałem. Czułem chłód ostrza w dłoni, który demon postanowił wziąć na polowanie. Normalnie bym się nie przejmował, ale te dziwne wrażenie znajomości okolicy napawały mnie niepokojem.
CZYTASZ
Sługa Demona
ParanormalPosiadasz rodzeństwo? Jeśli tak, to na pewno je bardzo kochasz. Niby niektórzy mówią, że woleliby nie mieć siostry/brata, lecz jak byście zareagowali, gdyby odeszli z tego świata przez was? Ethan musiał przez to przejść. Jego miłość do młodszej sios...