- Panie Moon?
Zimne powietrze zetknęło się z moją skórą. Czułem ból. Nie dlatego, że leżałem na kamieniach, które wbijały mi się w plecy, lecz z powodu mojej głupoty i nieszczęsnej miłości. Było to cierpienie duchowe. Jeszcze gorsze od fizycznego.
- Panie Moon? Słyszy mnie pan?
Ktoś dotknął mojego ramienia, po czym potrząsnął moim ciałem. Nie miałem siły otwierać oczu. Tak dobrze było mi w ciemnościach. Po chwili poczułem ciepłe powietrze, które napłynęło na moją twarz z góry. Nie spodobało mi się to.
- Oddycha!
Ponowne moim ciałem ktoś potrząsnął. Drażniło mnie to. Ściągnąłem brwi, ukazując moje niezadowolenie, po czym powoli uniosłem powieki.
- O! Ocknął się!
Oślepiło mnie białe światło latarki, więc instynktownie zmrużyłem oczy, chroniąc je przed drażliwym działaniem oświetlenia.
- Pamięta pan jak się pan nazywa? – spytał męski głos.
Powoli przeniosłem wzrok na mężczyznę siedzącego obok mnie. Był to mężczyzna ubrany w mundur.
Cholera... Policja!
- Ethan... Ethan Moon – wychrypiałem – Co się stało?
- Doszło do napadu. Zginęła młoda para.
Pokręciłem chwilę głową, próbując przypomnieć sobie zdarzenia z wczorajszego wieczoru. Byłem w szkole, potem na treningu, późnej spotkałem dziewczynę. Po treningu wróciłem do domu i wyszedłem przez okno... A potem? Pustka.
Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem zdezorientowanym wzrokiem na mundurowego.
- Może pan jaśniej? – zapytałem, co spotkało się z zaskoczeniem policjanta.
- Jaśniej? Chyba się nie da.
Przeniosłem wzrok na swoją lewą stronę. Światła radiowozów migały w mroku nocy, a właściciele tych samochodów kręcili się po jednej z posesji.
- Zabójstwo... - wymamrotałem, myśląc gorączkowo. No tak! Miałem zamiar pozbawić kogoś życia wczorajszego wieczoru. Tylko... kiedy ja to zrobiłem? – A co stało się ze mną? – spytałem głośniej – Dlaczego leżę na chodniku żywy?
- To ustalimy na komendzie – odparł mężczyzna – Powiedz mi tylko, czy boli cię głowa?
Automatycznie moja ręka powędrowała na wspomnianą część ciała, gdzie spotkała się z czymś ciepłym i płynnym. W tym momencie dotarł do mnie ból.
- Auć – syknąłem – Trochę.
- Aspirancie Brewer, ja się nim zajmę – do moich uszu dotarł znajomy szorstki głos – Proszę się odmeldować.
- Tak jest, panie komendancie! – odpowiedział Brewer, ówcześnie wstając.
- Widzę, że znów mam przyjemność z panem Ethanem Moonem? Lubi się pan chyba pakować w tarapaty.
Podniosłem głowę, a moim oczom okazała się bardzo dobrze mi znana twarz Hectora Millsa.
- Zabieram cię na komendę – powiedział ze złośliwym uśmieszkiem – Może w końcu powiesz mi coś interesującego.
Mężczyzna wyciągnął dłoń w geście pomocy, lecz zignorowałem ją i podniosłem się z ziemi samodzielnie. Niewzruszony policjant obrócił się i ruszył w kierunku radiowozów, doskonale wiedząc, że podążę za nim. W końcu, nie miałem innego wyboru.
CZYTASZ
Sługa Demona
ParanormalPosiadasz rodzeństwo? Jeśli tak, to na pewno je bardzo kochasz. Niby niektórzy mówią, że woleliby nie mieć siostry/brata, lecz jak byście zareagowali, gdyby odeszli z tego świata przez was? Ethan musiał przez to przejść. Jego miłość do młodszej sios...