~*~Rozdział 16~*~

188 25 47
                                    


- Może usiądziecie w salonie? – zapytała uprzejmie mama, choć widać było, że jest zaniepokojona wizytą policjantów.

- Wolelibyśmy pomieszczenie, gdzie będziemy mogli porozmawiać z chłopakiem na osobności – stwierdził mężczyzna w mundurze, cały czas bacznie mnie obserwując.

Przełknąłem narastającą gulę w gardle i starałem się opanować drżenie rąk.

To może być nawet zabawne.

Słowa Tevola trochę mnie uspokoiły. Miałem przewagę nad nimi. Mojego asa w rękawie, a konkretniej w duszy. Demona, który sprawia, że staje się bezlitosną maszyną do zabijania. Stoją przed mordercą, który jednym szybkim ruchem może pozbawić ich życia.

Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech.

- Chodzi panu o komisariat?

- Na razie nie ma takiej potrzeby, proszę pani. Wystarczy, aby pokój miał zamykane drzwi – odpowiedział uspokajająco.

- W takim razie zapraszam państwa do kuchni – odparła moja rodzicielka, wskazując dłonią na wymienione przez siebie pomieszczenie.

Udałem się w tamtą stronę wraz z parą policjantów, po drodze analizując przykładowe pytania. Nie powinno być aż tak źle.

Zająłem miejsce przy stole, a mundurowi usiedli naprzeciwko mnie. Kobieta wyjęła notatnik oraz długopis, a mężczyzna złożył ręce na blacie i wbił swój wzrok w moją osobę.

- Nazywam się Hector Mills, a to jest sierżant Sara Colwell – zaczął policjant – Nie denerwuj się. Zadamy ci kilka istotnych dla nas pytań, a potem wypuścimy.

- Zapewne słyszałeś o tym strasznym morderstwie Carla Lavigne, które miało miejsce wczoraj – stwierdziła sierżant Colwell – Przykro nam z tego powodu. Na pewno jest ci ciężko, ale postaraj się współpracować, dobrze?

Przybrałem smutniejszy wyraz twarzy i delikatnie pokiwałem głową na znak, że się zgadzam. Teraz tylko nie mogłem nasunąć na siebie jakichkolwiek podejrzeń.

- Opowiedz nam, co działo się wczoraj – poprosił Hector Mills.

- Od czego mam zacząć? – spytałem, gdyż chciałem się dowiedzieć, czy przesłuchiwali już Alana. Jeśli tak, to najprawdopodobniej każą mi rozpocząć opowieść od przybycia do baru.

- Od momentu, kiedy pierwszy raz spotkałeś się z ofiarą.

Czyli albo nie rozmawiali, albo chcą sprawdzić czy któryś z nas coś kręci. Mądrze.

- Na jednej z pierwszych lekcji, na której dzielę... dzieliłem z Carlem ławkę – zacząłem, ostrożnie dobierając słowa – on zaproponował mi i Alanowi wyjście wieczorne do baru. Oboje się zgodziliśmy. Czas spędzony w szkole nie jest chyba istotny, prawda?

- Jeśli nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego to możesz przejść do wydarzeń wieczornych – odparł policjant, a ja zerknąłem na notującą panią sierżant.

- Wieczorem w barze wszystko zapowiadało się dobrze – kontynuowałem – Gadaliśmy, śmialiśmy się i spędzaliśmy wspólnie miło czas. Po około godzinie w lokalu pojawił się chłopak, za którym z chłopakami nie przepadamy.

- Jaki chłopak? – przerwała mi kobieta.

Idealnie. Niech zainteresują się kimś innym.

- Luke Nixon – odpowiedziałem pośpiesznie, a ona ponownie zapisała coś w notatniku.

Sługa DemonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz