04

710 38 0
                                    

*Luke*

Stałem przy barze, dyskutując z patrzącą na mnie z niedowierzaniem Ashley. Wyglądała uroczo z taką miną, nie mogłem tego nie przyznać. 

-Ale jak to nie chcesz dzisiaj tego co zwykle?! Jak cie zobaczyłam na ulicy od razu zaczęłam robić ci karmelową latte! - zawołała.

-No nie mogę wiecznie pić tego samego - zaśmiałem się. 

-Wczoraj jakoś ci to nie przeszkadzało - odparła, opuszczając głowę, po chwili wydając z siebie cichy chichot. - Dobra niech ci będzie, ale co ja mam zrobić z tą?

-Zapłacę za nią, a ty ją sobie wypijesz, Ash - oznajmiłem, obserwując jak dziewczyna znów robi wielkie oczy. 

-Jesteś niemożliwy. - wzięła naczynie z kawą i przestawiła je na inną część blatu. 

-Więc dzisiaj proszę zwykłą czarną, a do tego będzie kawałek ciasta czekoladowego  - mruknąłem, uważnie lustrując wzrokiem całą witrynę z wypiekami.

-Robi się! - zasalutowała i odwróciła się, aby przygotować moje zamówienie, a ja ruszyłem w stronę wolnego stolika.

Posiłek przyniosła mi koleżanka Ashley, jak mniemam Kate. Podziękowałem jej i zabrałem się do jedzenia. Kątem oka widziałem, jak niebieskowłosa popija moją latte, w trakcie obsługiwania klientów. 

Wstałem od stolika, ponieważ nie  było dużego ruchu podszedłem do lady, przy której stała znudzona Ashley. 

-Cóż, mam nadzieję, że kawa smakowała, bo moja była bardzo dobra - stwierdziłem. - Pamiętaj, że wciąż jesteś mi winna wyjście gdzieś. 

-Pamiętam żyrafo - zachichotała. 

-Aha, no dzięki - wywróciłem oczami. - A teraz sorki, ale lecę na próbę mojego zespołu, do jutra. 

-Cześć - odparła lekko zdezorientowana, pewnie dlatego, że chyba nie wspomniałem jej o zespole. W każdym razie kiedyś się dowie. 

***


Wszedłem do garażu w domu Clifforda, gdzie czekali już na mnie chłopcy.

-Witam - powiedziałem pozbawionym emocji głosem. 

Myślami ciągle byłem w kawiarni, którą opuściłem dobre półgodziny temu, przy Ashley. Godzinami mógłbym podziwiać, jak pracuje i się na tym skupia. 

Z rozmyśleń wyrwał mnie Ashton, stukający mi pałeczkami przed twarzą. 

-Opowiedz nam o niej - rzucił Hood. 

-O kim? - spytałem, jakby nie wiedząc o co chodzi, przecież nie wspominałem im o Ashley.

-O tej dziewczynie, która tak zawróciła ci w głowie, że nie da się z tobą normalnie pracować, bo latasz z głową w chmurach - oznajmił Mike. 

-Zachowujecie się jak baby! - zawołałem, jednak po chwili skusiłem się, na powiedzenie im choć trochę, bo doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie dadzą mi spokoju. 

-Skończ pieprzyć głupoty i przejdź do rzeczy - burknął Calum.

Gdy opowiedziałem im całą historię, która wcale nie była długa, ale oczywiście chłopcy musieli znać wszystkie szczegóły, w końcu mogliśmy przejść do próby. Uwielbiałem grać na gitarze i śpiewać, prawdę mówiąc póki co nie dążyliśmy do jakiejś dużej sławy. Po prostu chcieliśmy robić to co lubimy i zając sobie wolny czas.  

Skończyliśmy grać którąś z kolei piosenkę, więc jako pierwszy odłożyłem gitarę i podszedłem po butelkę z piwem. Nie było dla mnie zaskoczeniem, gdy reszta zrobiła to samo. 

Coraz częściej łapałem się na myśleniu o dziewczynie z kawiarni, czemu mnie tak fascynowała i co w niej takiego jest? Nie wiem. Wiem, że na pewno nie minie mi to szybko, o ile w ogóle.

Hot like coffee | Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz