*Luke*
Stałem przy barze, dyskutując z patrzącą na mnie z niedowierzaniem Ashley. Wyglądała uroczo z taką miną, nie mogłem tego nie przyznać.
-Ale jak to nie chcesz dzisiaj tego co zwykle?! Jak cie zobaczyłam na ulicy od razu zaczęłam robić ci karmelową latte! - zawołała.
-No nie mogę wiecznie pić tego samego - zaśmiałem się.
-Wczoraj jakoś ci to nie przeszkadzało - odparła, opuszczając głowę, po chwili wydając z siebie cichy chichot. - Dobra niech ci będzie, ale co ja mam zrobić z tą?
-Zapłacę za nią, a ty ją sobie wypijesz, Ash - oznajmiłem, obserwując jak dziewczyna znów robi wielkie oczy.
-Jesteś niemożliwy. - wzięła naczynie z kawą i przestawiła je na inną część blatu.
-Więc dzisiaj proszę zwykłą czarną, a do tego będzie kawałek ciasta czekoladowego - mruknąłem, uważnie lustrując wzrokiem całą witrynę z wypiekami.
-Robi się! - zasalutowała i odwróciła się, aby przygotować moje zamówienie, a ja ruszyłem w stronę wolnego stolika.
Posiłek przyniosła mi koleżanka Ashley, jak mniemam Kate. Podziękowałem jej i zabrałem się do jedzenia. Kątem oka widziałem, jak niebieskowłosa popija moją latte, w trakcie obsługiwania klientów.
Wstałem od stolika, ponieważ nie było dużego ruchu podszedłem do lady, przy której stała znudzona Ashley.
-Cóż, mam nadzieję, że kawa smakowała, bo moja była bardzo dobra - stwierdziłem. - Pamiętaj, że wciąż jesteś mi winna wyjście gdzieś.
-Pamiętam żyrafo - zachichotała.
-Aha, no dzięki - wywróciłem oczami. - A teraz sorki, ale lecę na próbę mojego zespołu, do jutra.
-Cześć - odparła lekko zdezorientowana, pewnie dlatego, że chyba nie wspomniałem jej o zespole. W każdym razie kiedyś się dowie.
***
Wszedłem do garażu w domu Clifforda, gdzie czekali już na mnie chłopcy.
-Witam - powiedziałem pozbawionym emocji głosem.
Myślami ciągle byłem w kawiarni, którą opuściłem dobre półgodziny temu, przy Ashley. Godzinami mógłbym podziwiać, jak pracuje i się na tym skupia.
Z rozmyśleń wyrwał mnie Ashton, stukający mi pałeczkami przed twarzą.
-Opowiedz nam o niej - rzucił Hood.
-O kim? - spytałem, jakby nie wiedząc o co chodzi, przecież nie wspominałem im o Ashley.
-O tej dziewczynie, która tak zawróciła ci w głowie, że nie da się z tobą normalnie pracować, bo latasz z głową w chmurach - oznajmił Mike.
-Zachowujecie się jak baby! - zawołałem, jednak po chwili skusiłem się, na powiedzenie im choć trochę, bo doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie dadzą mi spokoju.
-Skończ pieprzyć głupoty i przejdź do rzeczy - burknął Calum.
Gdy opowiedziałem im całą historię, która wcale nie była długa, ale oczywiście chłopcy musieli znać wszystkie szczegóły, w końcu mogliśmy przejść do próby. Uwielbiałem grać na gitarze i śpiewać, prawdę mówiąc póki co nie dążyliśmy do jakiejś dużej sławy. Po prostu chcieliśmy robić to co lubimy i zając sobie wolny czas.
Skończyliśmy grać którąś z kolei piosenkę, więc jako pierwszy odłożyłem gitarę i podszedłem po butelkę z piwem. Nie było dla mnie zaskoczeniem, gdy reszta zrobiła to samo.
Coraz częściej łapałem się na myśleniu o dziewczynie z kawiarni, czemu mnie tak fascynowała i co w niej takiego jest? Nie wiem. Wiem, że na pewno nie minie mi to szybko, o ile w ogóle.
CZYTASZ
Hot like coffee | Luke Hemmings
FanfictionOna pracuje w niewielkiej, przytulnej kawiarence. On codziennie przychodzi do niej na kawę, aby podziwiać, jak cała oddaje się swojej pracy. Opowiadanie może zawierać śladowe ilości kebaba. ©littlepenguin23