26

303 12 0
                                    

*Luke*

Obudziły mnie wpadające do pokoju promienie słońca. Jaką głupotą z mojej strony było nie użycie rolet, które posiadam, nie pierwszy już raz. Ciekawym jest, iż popełniamy ciągle te same błędy, te błahe, jak i te poważne. Choć prawdę mówiąc nie wszystko zależne jest od nas, mamy możliwość walczenia z tym, z czego często nie korzystamy. Dlaczego? Trudno wyjaśnić. 

Pogłaskałem po policzku Ashley, która smacznie spała, wtulona w moją klatkę piersiową. Spała tak spokojnie, była taka bezbronna. To nie do pomyślenia ile w życiu przeszła, że za kilka dni przestanę budzić się obok niej. Chciała odciąć się od przeszłości, teraz kiedy rany się zagoiły, a ona odnalazła się na nowo, wszystko wraca na nowo, wciąga ją to z powrotem. Zbliżający się moment rozstania budził we mnie złość, frustrację i smutek, inaczej mówiąc kłębiły się we mnie chyba wszystkie negatywne emocje. Chciałem cieszyć się tą resztką czasu, ale świadomość mi nie pozwalała, musiałem przybierać dobrą minę do złej gry. Nie mogłem przecież dołować jej sobą, to był czas, kiedy powinienem ją wspierać, a czy postępuję właściwie? Nie wiem. 

Podniosłem delikatnie jej głowę, wciąż spała, wysunąłem się spod niej i podłożyłem na moje zastępstwo poduszkę. Wstałem z łóżka i wyjrzałem przez okno. Mimo późnej jesieni, świeciło słońce, choć na dworze wciąż było cholernie zimno, a przynajmniej tak wskazywał termometr wiszący za oknem. Ubrałem czarny sweter i czarne spodnie, wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi, aby Ashley mogła spać spokojnie. Usiadłem na kanapie, położyłem stopy na stoliku i laptopa na kolanach. Przeglądając Facebooka natknąłem się na ofertę sprzedaży dwóch biletów, przy samej scenie, na dzisiejszy koncert Green Day'a w naszym mieście. Nie zastanawiając się długo napisałem do danej osoby, całe szczęście oferta była aktualna, a po ich odbiór umówiłem się za godzinę. Jako iż musiałem dostać się na drugi koniec miasta, założyłem buty, skórzaną kurtkę i wyszedłem z mieszkania wziąłem kluczyki do auta. Miałem sporo czasu, postanowiłem więc wejść po drodze do kawiarni. Kiedy zaparkowałem przed nią auto i chciałem z niego wysiąść, dotarło do mnie, że nie dostanę tam tego, czego chcę. Nie otrzymam ukochanego uśmiechu. Przekląłem głośno i uderzywszy ręką w kierownicę odpaliłem auto. Koniec końców zatrzymałem się pod Starbucksem, którego kawę niezbyt lubiłem, ale lepsze to, niż nic. Kiedy już siedziałem przy stoliku, znajdującym się obok okna, wziąłem łyk kawy i spojrzałem na zegarek. Pozostało mi dwadzieścia minut, w sam raz. Opróżniłem kubek i wróciłem do samochodu, aby dojechać w umówione miejsce. 


***


Dziewczyna siedziała na kanapie, oglądając telewizję. Kiedy wszedłem do pomieszczenia skierowała głowę w moją stronę. Schowałem bilety za siebie, po czym usiadłem obok niej. 

-Mam niespodziankę - oznajmiłem. 

Dziewczyna rzuciła mi pytające spojrzenie, a ja wyciągnąłem zza siebie bilety, które następnie jej podałem. Obserwowałem, jak jej twarz rozświetla uśmiech, a w ułamkach sekund poczułem ją w moich ramionach. Och, ile dałbym, aby to trwało wiecznie. Przytuliłem dziewczynę do siebie mocniej. 

-Tak bardzo chciałam jechać na ten koncert, zanim się dowiedziałam, że wracam. Jejku Luke, jesteś wspaniały - szepnęła mi do ucha, po czym pocałowała mnie. 

Pocałunek był długi, leniwy, ale pełen uczuć. 


***


Weszliśmy do mieszkania. W dalszym ciągu byłem pod wrażeniem koncertu, który skończył się dobrą godzinę temu. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze na kebaba. 

-To było niesamowite, dziękuję Luke - oznajmiła. 

-Tak, to było coś, zdecydowanie - mruknąłem, ściągając kurtkę i buty. 

-Chciałabym kiedyś przyjechać na twój koncert i bawić się tak dobrze. Obiecaj mi, że będziecie rozwijać zespół, że nie porzucicie tego w pierwszej gorszej chwili - powiedziała, podchodząc do mnie i patrząc mi w oczy. 

-Obiecuję - szepnąłem. 






Rozdział niedługi, chyba trochę inny niż poprzednie, nie wiem, po prostu odnoszę takie wrażenie. Ogólnie postanowiłam wywalić ten licznik dni, ponieważ nie mam co upychać już w poszczególnych rozdziałach do wyjazdu. Opowiadanie niewątpliwie jest przy końcu, rozważam napisanie kolejnej części, ale w planach mam jeszcze dwa opowiadania, na które swoją drogą gorąco was w przyszłości zapraszam. 


Hot like coffee | Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz