18

395 18 2
                                    

Oto jest, długo wyczekiwany rozdział! Bardzo was przepraszam, ale naprawa laptopa się przedłużyła, co nie było zależne ode mnie.

*Luke*

Stałem razem z Calumem pod klubem, w którym mieliśmy dziś bawić się wszyscy razem. Jak zwykle ja i on byliśmy jako pierwsi, po nas Mike i Ashton, a na końcu spóźnione dziewczyny, bo jakżeby inaczej. Mimo wszystko ich spóźnienie wynagradzał cudowny wygląd, cieszyły oko, nie mogłem zaprzeczyć. Przywitaliśmy się ze sobą i weszliśmy do klubu. Ulokowałem się z Michaelem na końcu, za Ashley i Kate, mając w ten sposób genialny widok na ich tyłki, skłamałbym, mówiąc że na nie nie patrze, w końcu jestem tylko facetem. Usiedliśmy przy jednym ze stolików, siedziałem z brzegu, obok Ashley, odpowiadało mi to, nawet bardzo.

-Pójdę po drinki. Rozumiem, że wszyscy piją - oznajmiłem, co spotkało się tylko ze skinieniami ich głów.

-Pomogę ci, nie zabierzesz się sam - zaproponowała Ashley, a ja chętnie przystałem na jej propozycję.

Ruszyliśmy w stronę baru, niestety droga do niego była albo naokoło, albo przez parkiet. Pierdole to, i tak muszę wracać naokoło, bo idąc przez parkiet z drinkami, wrócę do stolika bez. Chwyciłem dłoń dziewczyny, aby mieć pewność, iż jej nie zgubię i zacząłem przeciskać się między ludźmi. Po chwili poczułem jak ręka Ashley zaciska się mocniej na mojej. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, jednak ona nie mogła tego zobaczyć, ponieważ szła za mną.

Gdy zamówiliśmy Ashley usiadła na jednym ze stołków barowych, a ja podszedłem do niej i objąłem ją od tyłu, skoro mamy jeszcze czekać, nie miałem nic do stracenia.

-Wyglądasz niesamowicie - szepnąłem, wprost do jej ucha.

-Dzięki - odparła, opierając głowę o moje ramię.

Czułem się szczęśliwy, trzymając ją w swoich ramionach. Jeszcze nie do końca wiedziałem, co do niej czułem, ale chyba powinienem to przemyśleć, bo chyba było to coś więcej niż zwykły pociąg. Trwaliśmy tak przez kilka następnych minut, zanim barman przyniósł nam nasze drinki, miłym z jego strony było, że dał nam tacę, dlatego całość mogłem wziąć ja, a dziewczyna tylko dotrzymywała mi towarzystwa.

-Już myślałem, że nie wrócicie - oznajmił Calum, który jako pierwszy sięgnął po drinka.

-W sumie nie zdziwiłbym się, jakby zniknęli gdzieś razem - zaśmiał się Mike.

Dopiero teraz zauważyłem, że chłopak obejmował Kate, a jej nie wydawało się to przeszkadzać, wręcz przeciwnie. Usiedliśmy z Ashley, tak jak wcześniej. Kilka minut później wszystkie naczynia były puste, a my zaczęliśmy iść w kierunku parkietu. Pociągnąłem Ashley za rękę, aby poszła ze mną, przecież nie chciałbym, aby ktoś mi ją ukradł. Nie wiem ile dokładnie tańczyliśmy, byliśmy bardzo blisko siebie, ze względu na spory tłok na parkiecie, ale czy któremuś z nas to przeszkadzało? Nie sądzę.

-Chodźmy do stolika - powiedziała nagle, zgodziłem się, nie zostanę tu przecież sam.

Tym razem to ja szedłem za nią, także trzymając ją za rękę. Po chwili siedzieliśmy przy naszym stoliku, o dziwo siedzieliśmy sami, może właśnie o to chodziło.

-Wiesz, Luke. Nieźle tańczysz - oznajmiła.

-Kogo ty chcesz oszukać Ash - zaśmiałem się, patrząc jej w oczy.

-Nikogo nie chcę oszukać, poza tym jak ty mi prawisz komplementy to jest okej, a jak ja usiłuje tobie to źle, tak? - wypowiedziała te słowa w zaskakująco szybkim tempie, jakby była zdenerwowana, zestresowana, cokolwiek.

Położyłem dłoń na udzie dziewczyny i zacząłem kreślić swego rodzaju kółka, nie wiem jak ją, mnie bynajmniej zazwyczaj to uspokajało.

-Denerwujesz się czymś? - spojrzałem na nią.

-Nie, skądże - odparła.

-Ashley, skarbie, widzę - mruknąłem, przyciągając ją do siebie i przytulając, a następnie całując w czoło.

-Jesteś uroczy - wypaliła.

-Ty, też. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo - zaśmiałem się, gładząc ręką jej policzek, następnie całując delikatnie w usta.

Ashley oddała pocałunek, trwaliśmy tak kilka chwil, bo Michael postanowił nam przeszkodzić.

-Znajdźcie sobie pokój, gołąbeczki - wybełkotał, a dla mnie był to wyraźny sygnał, że wypił za dużo.

-Mike, tobie chyba już dość - rzuciłem, mierząc go wzrokiem.

***

Opuściliśmy klub o trzeciej nad ranem. Ponieważ każdy z nas był pod wpływem i bez samochodu musieliśmy wracać na nogach. Calum zaoferował się odprowadzić Ashley, ponieważ ma po drodze, przemilczałem sprawę. Ostatecznie stanęło na tym, że wracałem z Ashtonem, Mike z Kate, a Calum z Ashley.


*Ashley*

Przez kilka minut szliśmy w ciszy. Szczerze wolałabym, aby odprowadzał mnie Luke, ale Calum nie był złym towarzyszem.

-Podoba ci się Luke, prawda? - spytał, kompletnie zaskakując mnie tym pytaniem.

-Aż tak to widać? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

-Was oboje coś do siebie ciągnie, tego nie da się nie zauważyć, macie się ku sobie i tyle - westchnął.

-Myślisz, że Luke... - zaczęłam.

-Nie wiem co dokładnie, ale z pewnością nie jesteś mu obojętna, Ash. Weź się za niego - uśmiechnął się pokrzepiająco.

-Pożyjemy, zobaczymy - zaśmiałam się.








Zostawcie coś po sobie, tak dla motywacji. Szczerze się wam przyznam, że próbowałam pisać ten rozdział na Macbooku mojego brata i tylko się zdenerwowałam, bo tam klawiatura jest trochę inna i inaczej działa. Nie dość, że źle się pisało to jeszcze coś kliknęłam i skasowałam wszystko i nie mogłam tego cofnąć. Ale już laptop wrócił i jest okej, kolejny rozdział niebawem!

Hot like coffee | Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz