*Ashley*
Dzisiejszy dzień, był bardzo zwyczajny, nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Jak codziennie Luke przyszedł do kawiarni, kupił karmelową latte i tort bezowy, Kate jak zwykle opowiadała mi o tym, jak bardzo ja i Luke do siebie pasujemy i że powinnam zrobić coś w tym kierunku, a ja tylko potakiwałam, udając choć w małym stopniu zaangażowaną w rozmowę, którą przerabiałyśmy prawie codziennie.
Później wróciłam do domu, wszystko zapowiadało, że spędzę to popołudnie i wieczór na oglądaniu seriali, ewentualnie jedzeniu. Sprawa przybrała jednak inny obrót, gdy niespodziewanie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zwlokłam się niechętnie z łóżka i udałam się otworzyć drzwi. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam w nich Alison, która niemal od razu rzuciła się do uścisku. Może zastrzyk jej pozytywnej energii zmieni jeszcze ten dzień?
-Słuchaj, Ashi! Trzeba zrobić cię na bóstwo, bo zabieram cię dzisiaj na imprezę! - zawołała radośnie.
-Alison, ja... nie wiem czy to będzie dobry pomysł - mruknęłam, drapiąc się po karku. Szczerze nie chciało mi się szykować, ale wiedziałam, że ona nie odpuści tak łatwo.
-Nie chce słyszeć sprzeciwu, dawno nigdzie razem nie wychodziłyśmy - wywróciła oczami i pociągnęła mnie, w stronę mojej sypialni.
-Jesteś taka uparta... - jęknęłam, rzucając się na łóżko.
Alison stanęła przy mojej szafie i zaczęła szukać ubrań dla mnie. Ubrania dziewczyny, z tego co się domyśliłam, leżały w torbie, obok mnie, na łóżku.
***
Bawiłyśmy się w najlepsze, oczywiście sięgnęłyśmy kilka razy po drinki. Imprezy z Alison nigdy nie były nudne, w sumie to się cieszyłam, że mnie gdzieś wzięła. Całe szczęście jutro idę na popołudnie, bo inaczej byłabym udupiona.
-Idę do łazienki! - zawołałam blondynce do ucha, aby dobrze mnie słyszała. Alison skinęła głową i wróciła do picia drinka.
Zaczęłam przemierzać 'skrót', który prowadził przez zatłoczony parkiet, ponieważ szybciej chciałam dostać się do łazienki.
Opuściłam pomieszczenie, ponownie postanowiłam wrócić 'skrótem'. Byłam już w połowie drogi, dzielącej mnie od Alison, gdy nagle czyjeś ręce oplotły mnie w talii i przyciągnęły do siebie. Obejrzałam się nerwowo, jednak natychmiastowo się uspokoiłam, gdy zobaczyłam, że to tylko Luke. Uśmiechnęłam się i stanęłam przodem do niego.
-Zatańczymy? - nachylił się i szepnął do mojego ucha, a mnie przeszły dreszcze.
-Z chęcią - odparłam ze śmiechem.
Tak oto przetańczyłam z blondynem kilka piosenek, nie ukrywam, że zaczynały boleć mnie już nogi.
-Luke, chodźmy na dwór się przewietrzyć - zaproponowałam.
Chłopak wziął mnie za rękę i poszedł przodem, torując nam drogę, pośród tańczących ludzi. Po chwili byliśmy na dworze, otuliło mnie chłodne, wieczorne powietrze, które zdecydowanie wolałam od tego w klubie.
-Co tu robisz? - spytałam.
-Bawię się - odparł, śmiejąc się. - A ty? Sama przyszłaś?
-Nie, z przyjaciółką, ale znając życie, gdy mnie nie było to znalazła sobie towarzystwo - westchnęłam, opierając się o ścianę. - Ty pewnie sam przylazłeś.
-Zgadłaś. Tak w ogóle to daj mi swój numer - powiedział, szukając telefonu w kieszeni.
Blondyn podał mi urządzenie, a ja wpisałam swój numer, od razu wysyłając do siebie sms.
-Dziękuję - uśmiechnął się.
-Chłodno tu - stwierdziłam, a już po chwili zostałam przyciągnięta w ramiona Luke'a.
Chłopak pachniał podobnie do ostatniego razu, tym razem jednak można było wyczuć od niego alkohol, zresztą ode mnie pewnie też. Mimo wszystko wtuliłam się delikatnie w ciało chłopaka. Ponieważ był żyrafą przytulanie go było jeszcze przyjemniejsze.
-Cieplej? - spytał, chowając głowę w moje włosy.
-Cieplej - mruknęłam, odsuwając się kawałeczek. - Dziękuję.
Patrzyliśmy sobie w oczy, nawet nie zauważyłam, kiedy nasze usta zaczęły zbliżać się do siebie, aby w końcu się spotkać. Całowaliśmy się do momentu, gdy drzwi obok nas się otworzyły, a zza nich wyskoczyła pijana Alison.
-Ashi! Nie mówiłaś mi, że masz kogoś! - zawołała, pełna zachwytu.
-Przepraszam Luke, ja... muszę ją zabrać do domu, do zobaczenia - uśmiechnęłam się nerwowo, wyrywając się z uścisku i odciągając dziewczynę jak najdalej.
CZYTASZ
Hot like coffee | Luke Hemmings
FanfictionOna pracuje w niewielkiej, przytulnej kawiarence. On codziennie przychodzi do niej na kawę, aby podziwiać, jak cała oddaje się swojej pracy. Opowiadanie może zawierać śladowe ilości kebaba. ©littlepenguin23