02

782 37 0
                                    

*Ashley*

Dziś zaczynałam swoją zmianę popołudniu, więc mogłam spokojnie się wyspać. Ogarnęło mnie ogromne szczęście, gdy nie obudził mnie dźwięk budzika, tylko mój organizm stwierdził, że się wyspał. Powoli podniosłam się z łóżka, wsuwając na nogi puchate kapcie w kształcie królików, uwielbiałam je. Przetarłam delikatnie oczy i leniwym krokiem udałam się do kuchni. Ku mojemu rozczarowaniu zawartość lodówki nie była zadowalająca, więc uszczęśliwić mnie miały jedynie płatki z mlekiem. Zamknęłam ją, jednak nic z niej nie wyjęłam. Wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam poszukiwania, czegoś, co nadawało się na dzisiejszą, zupełnie inną, niż wczorajszą, pogodę. Prawdę mówiąc nie zastanawiałam się długo, nigdy nie fascynowało mnie zbyt długie stanie przed szafą. Włosy przeczesałam tylko szczotką, aby wyglądały lepiej. Natomiast makijaż wykonałam delikatny, niezbyt czasochłonny. Wzięłam z krzesła czarną torebkę, której zawartość sprawdziłam w drodze do drzwi. Na stopy wsunęłam czarne conversy i opuściłam mieszkanie. Postawiłam sobie tego dnia dwa cele, iść na śniadanie i zrobić jakieś zakupy, bo po pracy pewnie znów będę głodna.


*Luke* 

Wczorajsza próba trwała do późnej nocy, choć to, co się tam działo w późniejszych godzinach, nie mogłoby być nazwane próbą. Obudziłem się późno, było już po dwunastej. Podniosłem się z łóżka i zszedłem na dół, gdzie siedzieli moi rodzice. 

-Śpiąca królewna wstała - zawołał ojciec, widząc, jak przechodzę korytarzem, zmierzając w kierunku kuchni. 

Zignorowałem jego słowa, jedynie wywracając oczami i zabrałem się za przygotowywanie sobie tostów. 

-Mam nadzieję, że pamiętasz o przyjeździe ciotki Anne i Becky - rzuciła mama, wchodząc do kuchni. 

-Cholera, to dzisiaj? - spytałem, nie ukrywając swojego zdziwienia. 

Przyjazd ciotki i kuzynki oznaczał dla mnie spędzanie czasu z Becky, na co szczerze nie miałem ochoty.

-Tak, dzisiaj. Nie zapominaj jeszcze, że zgodziłeś się zapewnić Becky towarzystwo - oznajmiła.

 To nie tak, że nie lubię mojej kuzynki, jest nawet okej, ale wolę spotkać się z chłopakami. W końcu chyba każdy wolałby iść z kumplami na piwo, niż pokazywać miasto szesnastolatce, prawda? Z tego co pamiętam miały przyjechać na obiad i zostać na weekend, ponieważ później jadą odwiedzać inną część rodziny zamieszkującą Australię. Chociaż tyle. 


*Ashley*

Szczęśliwa weszłam do mieszkania, zdjęłam buty i udałam się do kuchni rozpakować zakupy. Początkowo postawiłam torbę z nimi na blacie, a sama włączyłam muzykę, aby umilić sobie czas. Zaczęłam kiwać się w rytm muzyki i wyjmować poszczególne rzeczy z reklamówki. Czas mijał szybko, więc gdy skończyłam odkładanie produktów na swoje miejsce, trzeba było zastanowić się nad obiadem. 


***


Weszłam do kawiarni, w której jak zwykle o tej godzinie panował spory ruch. Dziś byłam punktualnie, więc uniknęłam poirytowanych spojrzeń, rzucanych mi przez Kate. Standardowo udałam się na zaplecze, aby przygotować się do pracy. Lubiłam to, że zwykle dzieliłam moją zmianę z Kate, przynajmniej przez jakiś czas, jeśli nie całą. Ponieważ ruch był duży, zdecydowałyśmy się  podzielić obowiązki, ja stałam i zbierałam zamówienia, a Kate sprawnie je przygotowywała i zanosiła do klientów. Właśnie obsłużona przeze mnie kobieta poszła do stolika, a ja skupiona wzrokiem na kartce jeszcze coś dopisywałam. Jakie było moje zdziwienie, kiedy przede mną stanął ten sam blondyn, co wczoraj. Dziś jednak nie był sam, towarzyszyła mu szczupła, dość wysoka brunetka.  

-Co podać? - spytałam z uśmiechem. 

-Poproszę karmelową latte i tort bezowy, a dla niej będzie gorąca czekolada, również z kawałkiem tortu bezowego - odparł, odwzajemniając gest.

Zapisałam chciane przez nich rzeczy i przyjęłam od chłopaka należną kwotę, następnie odprowadzając ich wzrokiem do stolika. Zastanawiało mnie kim jest owa dziewczyna, jego siostrą, a może dziewczyną? Blondyn bynajmniej nie wydawał się szczęśliwy, że z nią tu siedzi, dlatego sytuacja zastanawiała mnie jeszcze bardziej. Za zamyślenia wyrwał mnie głos jakiegoś mężczyzny, stojącego przede mną. 

-Przepraszam, czy mogłaby pani skupić się na pracy? - mruknął zirytowany. 

-Tak, przepraszam, co podać? - odparłam zmieszana. 





Oto jest już drugi rozdział Hot Like Coffee, rozdziały pojawiać się będą tak często jak to możliwe. Zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki, to motywuje do działania!




Hot like coffee | Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz