12

464 15 2
                                    

*Ashley*

Byłam tego dnia bardzo podekscytowana, ponieważ miałam poznać przyjaciół Luke'a i oglądać próbę ich zespołu. Zawsze chciałam spróbować gry na gitarze, ale jakoś nie było okazji, dlatego bardzo podziwiam osoby, które to robią. 

Umówiłam się z chłopakiem, że  odbierze mnie o szóstej z pracy i pojedziemy do Michaela, u którego zazwyczaj odbywały się próby. 

Całą zmianę, chodziłam szczęśliwa, ale także delikatnie rozkojarzona, bo cały dzień zastanawiałam się, jak będzie. Stresowałam się także faktem, że chłopcy mogliby mnie nie polubić, a chyba bym tego nie chciała, w sumie kto by chciał być nielubiany? 

-Co jest? - spojrzała na mnie rozbawiona Kate. 

-Co ma być? - uniosłam brew, w geście dezorientacji. 

-Jesteś cała w skowronkach i trochę rozkojarzona, coś musi być na rzeczy, Ashi - oznajmiła, patrząc na mnie wyczekująco i opierając się o blat. 

-Dobra, masz rację. Idę dzisiaj z Lukiem na próbę jego zespołu i poznam jego przyjaciół, boję się, że mnie nie polubią - jęknęłam. 

-Jesteś świetna, na pewno cię polubią - uśmiechnęła się pokrzepiająco. - Chyba ktoś do ciebie. 

Spojrzałam na nią zdziwiona, zupełnie straciłam rachubę czasu i nie zauważyłam, kiedy wybiła szósta. 

-Daj mi chwilkę - zawołałam szybko do chłopaka, znikając na zapleczu.

 Kilka minut później wróciłam, ubrana w normalne ubrania. Oczywiście nie były one pierwsze lepsze, bo były one starannie dobrane przeze mnie rano. Cholera, chyba mi na nim trochę zależało, trochę bardzo. 

-Cześć - powiedziałam, przytulając go na powitanie. 

-Hej, hej! Gotowa? - zapytał, odwzajemniając uścisk. 

-Jak nigdy - odparłam ze śmiechem. - Pa, Kate! 

Gdy opuściliśmy kawiarnie, podążałam za chłopakiem, ponieważ nie wiedziałam,  gdzie zostawił samochód. Już po chwili zobaczyłam czarne, sportowe auto, należące do chłopaka. Luke otworzył pojazd, a ja wygodnie usadowiłam się na siedzeniu pasażera. Już po chwili Hemmings zajął miejsce obok mnie. 

Jak zwykle Luke w dupie miał ograniczenia prędkości, a ja siedziałam, zaciskając ręce na bokach fotela, to byłoby na tyle z wygodnego siedzenia. 

-Hej, rozluźnij się trochę - zaśmiał się, kładąc swoją rękę na mojej i przenosząc ją z siedzenia na moje udo. 

-Rozluźniłabym się, gdybyś nie jechał jak wariat - mruknęłam, nie spuszczając wzroku z ręki chłopaka, która wciąż spoczywała na mojej, emanując przyjemnym ciepłem. 

-Spoko, za dwie minutki będzie po wszystkim - uśmiechnął się łobuzersko i docisnął jeszcze bardziej pedał gazu, co od razu poskutkowało zamknięciem przeze mnie oczu. 

Nigdy nie przepadałam za szybką jazdą, wywoływała u mnie swego rodzaju lęk, ponieważ dziadkowie od strony ojca zginęli w wypadku samochodowym.

Faktycznie słowa chłopaka się potwierdzili i już po chwili pojazd stał na podjeździe, niewielkiego, ale uroczego domku. Wysiadłam z auta i stanęłam twardo na chodniku, z czego w sumie całkiem się cieszyłam. 

-Chodź - oznajmił Luke, ruszając przed siebie i wchodząc przez furtkę, jak na własne podwórko. Poszłam za nim, przecież nie będę stać tam sama jak kołek. Zatrzymaliśmy się dopiero pod drzwiami, które i tak po chwili Hemmings otworzył i wszedł jak do siebie. 

-Jesteśmy! - zawołał. 

Zdjęłam swoje buty, podobnie jak Luke. Już po chwili usłyszałam zbliżające się kroki kilku osób, a gdy podniosłam głowę stało obok mnie trzech nieznanych mi chłopaków. Wyglądali sympatycznie, na razie tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. 

-Więc, to ty jesteś słynną Ashley? - zachichotał chłopak z niebieskimi włosami. 

-Tak to ja, a ty musisz być... - zaczęłam z nadzieją, że skończy za mnie, wypowiadając swoje imię. 

-Michael, ale możesz mówić mi Mike - uśmiechnął się. - Widzę, że w końcu ktoś, kto także lubi kolorowe włosy. 

-Jestem Ashton, a to Calum - podał mi rękę blondyn,  z dość długimi włosami. 

-Jakbyś miała kiedyś problem z Lukiem, ma straszne łaskotki - zaśmiał się szatyn. 

-Dobrze wiedzieć - odparłam ze śmiechem. 

Polubiłam chłopaków, mam nadzieję, że oni mnie też. Zaprowadzili mnie do piwnicy, w której stały instrumenty, kanapa, telewizor i konsola. Typowa męska jaskinia. Usadowiłam się wygodnie na kanapie, tak aby mieć dobry widok na chłopaków. Bardzo dobrze czułam się w tym towarzystwie, byli zabawni. Chociaż najbardziej uroczym widokiem dzisiaj był Luke, który był zdenerwowany żartobliwymi, może ciut wstydliwymi rzeczami wypowiedzianymi na jego temat. Cholera, Ashi, opanuj się. 

Próba bardzo mi się podobała, podobała mi się muzyka, jaką grali i to jak im to wychodziło. Po prostu całokształt był super. Zanim zdążyłam się obrócić, kanapa ugięła się obok mnie, aby po chwili usadowił się obok mnie Luke. 

-Jesteście świetni - oznajmiłam z podziwem. 

Niestety chłopak nie zdążył mi odpowiedzieć, ponieważ pojawił się Mike z kilkoma butelkami piwa. 

-Komu piwa? - zawołał rozanielony. 

-Czemu nie? - uśmiechnęłam się biorąc jedną butelkę. 





Kochani, miałam przypływ weny, który wykorzystałam i zaowocował dłuższym, niż ostatnie rozdziałem, który całkiem mi się podoba. Osobiście jestem wykończona szkołą, ale daję radę. Życzę wam powodzenia! 

Hot like coffee | Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz