08

530 19 0
                                    

*Luke*

Wpadłem do kawiarni o równej dwunastej. Z wczorajszej nocy pamiętałem tylko jakieś urywki, na przykład jak Ashley wyprowadzała z klubu jakąś pijaną koleżankę. Od razu zacząłem szukać niebieskowłosej wzrokiem. Nie zajęło mi dużo czasu znalezienie jej, ponieważ siedziała za ladą, robiąc komuś kawę. Podszedłem do miejsca, w którym była i nachyliłem się. 

-Hej, o której kończysz? - spytałem, a ona spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem. 

-O szóstej - oznajmiła, wyłączając ekspres i odkładając filiżankę na talerzyk.

-Odbiorę cię  i pójdziemy się przejść, zgoda? - spojrzałem na nią błagalnie. 

-Um, okej. Następnym razem dzwoń do mnie wcześniej - mruknęła, drapiąc się po karku.

Widać, że nie miała dziś humoru, a może to po prostu kac?

-W takim razie, do zobaczenia - uśmiechnąłem się lekko i ruszyłem do wyjścia. 

Z racji, iż miałem jeszcze cztery godziny dla siebie udałem się do domu Mike'a. Tak jak podejrzewałem wszyscy tam siedzieli, w sumie dobra okazja do zrobienia małej próby.  Choć pewnie chłopakom nie będzie się chciało, to można zaproponować. 


***


Po kilku godzinach spędzonych z chłopakami ruszyłem z powrotem do kawiarni, w której pracowała Ash. Wszedłem do środka, gdzie jak zwykle pachniało dobrą kawą i świeżymi wypiekami. Rozejrzałem się, aby po chwili zobaczyć Ashley, zmierzającą w moją stronę. 

Po przywitaniu się opuściliśmy budynek i udaliśmy się do pobliskiego parku, który swoją drogą był moim ulubionym, pośród wszystkich innych w mieście. Rozmawialiśmy na wiele tematów, spacerując alejkami, jednak żadne z nas nie poruszyło tematu wczorajszej imprezy. Może to i lepiej? 

-Siądźmy- zaproponowała, wskazując na stojącą nieopodal ławkę, na co tylko skinąłem głową, po chwili usadawiając się wygodnie.

-Ile my się już znamy? - zapytałem nagle. 

-Nie wiem, kilka tygodni będzie - stwierdziła, wzruszając ramionami. - Ogólnie to mam pomysł, który niedługo wprowadzę w życie - oznajmiła, zadowolona. 

-Opowiedz mi o tym. 

-Kurde, to miała być niespodzianka, ale trudno. - machnęła ręką - No więc planuję przefarbować włosy, tylko nie wiem jeszcze na jaki kolor - westchnęła. 

-Ja to cię widzę... w różowym - mruknąłem, uważnie się jej przyglądając. 

Dziewczyna spojrzała na mnie z rozbawieniem, po czym wyciągnęła z kieszeni telefon i zaczęła czegoś w nim szukać. Już po chwili wyciągnęła go w moją stronę. 

-Różowe już były - zaśmiała się. 

-I dobre były - odparłem. - A jakbyś zrobiła je jeszcze raz? 

-Nie, chciałabym coś nowego - wzruszyła ramionami. 

Podczas, kiedy rozmawialiśmy zaczęło się ściemniać, a wrażenie ciemności potęgowały burzowe chmury, z których po chwili zaczął padać deszcz. 

-Mogę cię odwieźć, ale musimy przejść kawałek do mojego auta - zaproponowałem. 

-Jeśli to nie problem.

-Sam też jakoś muszę wrócić, nie sądzisz? - zapytałem, śmiejąc się delikatnie. 

-Pizga - stwierdziła i idąc objęła się ramionami. 

Niemal od razu ściągnąłem bluzę i wręczyłem ją dziewczynie. 

-Dzięki - uśmiechnęła się delikatnie, zwalniając kroku i ubierając się w nią.

Kilka minut później znaleźliśmy się w moim samochodzie. Niemal natychmiast odpaliłem silnik i ruszyłem. Droga na szczęście była pusta, przez co swobodnie mogłem się rozpędzić. Lubiłem jeździć samochodem, szczególnie jeśli drogi były puste, fajne uczucie. Wysadziłem dziewczynę pod jej domem, po czym sam wysiadłem, aby się z nią pożegnać. Spojrzałem na nią i zacząłem się powoli zbliżać, nie wiem co strzeliło mi do głowy, ale złączyłem nasze usta, chwile trwało, zanim zorientowałem się o co chodzi i odsunąłem. 

-Ja, eee... Muszę iść, do zobaczenia - rzuciłem, pośpiesznie wsiadłem do auta i odjechałem. 




WRÓCIŁAM! 

Nie podoba mi się zbytnio ten rozdział i miałam problemy z napisaniem go, ale jest! 






Hot like coffee | Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz