17

415 14 1
                                    

*Ashley*

Byłam podekscytowana dzisiejszym dniem, ponieważ miałam zabrać Kate do chłopaków, ponownie spotykaliśmy się w domu Mike'a. Na szczęście pamiętałam, jak się tam dostać. 

Kiedy stanęłyśmy pod drzwiami i miałam naciskać na klamkę, ręka dziewczyny ją zatrzymała.

-Czemu mnie wzięłaś? - spytała.

-Czemu nie? Nie spędzamy prawie razem czasu poza pracą, poza tym poznaj ich, to serio genialni ludzie - odparłam z ciepłym, pokrzepiającym uśmiechem.

-Dobra, ugh - mruknęła.

Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka, a ona zaraz za mną. Nauczyłam się od Luke'a, że nie trzeba tu pukać, po prostu się wchodzi. Zdjęłyśmy buty i poszłyśmy za ich głosami. Już po chwili znalazłyśmy się w pokoju Michaela, w tym samym, w którym ostatnio byłam. Kiedy tylko przekroczyłyśmy próg oczy chłopców zwróciły się w naszą stronę. 

-Hej - uśmiechnęłam się. - To jest Kate, powinniście ją już znać, bo pracuje ze mną w kawiarni i także was obsługiwała. 

-Cześć - uśmiechnęła się niepewnie, rozpinając swoją czarną bluzę. 

Zauważyłam wolne miejsce na brzegu jednej z dwóch kanap, obok Luke'a dlatego postanowiłam zająć je jak najszybciej. 

-Hejka - uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.

-Jak tam? - spytał. 

-Mam nadzieję, że się polubią - westchnęłam, kładąc głowę na jego ramieniu. 

-Chciałbym, Michael bez dziewczyny to upierdliwy Michael - stwierdził. 

Zaśmiałam się na słowa chłopaka, obserwowałam Kate, która aktualnie zajmowała miejsce między Ashtonem, a Michaelem. Rozmawiali w trójkę, tylko Calum gdzieś zniknął. Po chwili wszedł do pokoju z dużą butelką wódki w ręce i kubeczkami. 

-Trzeba nieco rozluźnić atmosferę! - zawołał. - Nic tak dobrze nie integruje, jak wspólne alkoholizowanie się! 

-Dawaj! - zaśmiałam się, wstając. 

Po chwili Hood rozstawił odpowiednią ilość kubeczków i nalewał każdemu z nas, lał dużo, będzie ciekawie. Wzięłam kubek i przechyliłam wszystko na raz, co spotkało się ze zdziwionymi spojrzeniami chłopaków, ale także Kate, z którą niewiele imprezowałam.

-No co? - spytałam.

-Nic - zaśmiał się Ashton. 

Wypiliśmy jeszcze kilka kolejek, Kate rozmawiała o czymś z Michaelem, Ashton i Calum walczyli z potrzaskaną butelką, leżącą na ziemi, aby Mike nie zauważył. 

-Kiedy zmieniasz kolor? - spytał Luke, nawijając kosmyk moich włosów na palec. 

-Jutro idę do fryzjera - oznajmiłam. - A ty nie myślałeś kiedyś o zmianie kolorku? - spytałam, wplątując swoją rękę w jego włosy. 

-Nie, a powinienem? - uniósł brew. 

-Nie, podoba mi się tak, jak jest - uśmiechnęłam się.

Nasze twarze zaczęły zbliżać się do siebie, jakby zapomnieliśmy chwilowo, że nie jesteśmy tu sami, ale nie przeszkadzało to nam, aby się pocałować. 

-Może załatwię wam pokój? - spytał Mike, który nagle znalazł się nad nami. 

-A nie mówiłem - zaśmiał się  Luke. 

-Może i racja - odparłam z rozbawieniem. 

-Chodźmy jutro zabawić się w klubie - oznajmił Ashton - wszyscy razem. 

-Okej - oznajmiłam jako pierwsza. 

Wszyscy się zgodzili, na szczęście, dogadaliśmy miejsce i godzinę. Szczerze to nie mogłam się już doczekać, miałam nadzieję, że dojdzie do czegoś między mną a Lukiem, bo już raz spotkałam go w klubie i tak średnio było, powiedziałabym. Zanim się obejrzałam zrobiło się bardzo późno, a Kate poszła do domu, nie byłam pewna czy się żegnała, nie pamiętałam. Również podniosłam się z kanapy i udałam się do wyjścia, uprzednio żegnając się  z chłopakami. Jak się po chwili okazało Luke także postanowił wrócić do domu. Wyszliśmy oboje przed dom chłopaka, po chwili blondyn wyciągnął z kieszeni kluczyki do samochodu. 

-Podwiozę cię - zaproponował.

-Chyba nie sądzisz, że wsiądziesz za kierownice po alkoholu - uniosłam brew i spojrzałam na niego pretensjonalnie - co dopiero ze mną. 

-Ugh, nie pierwszy raz - mruknął.

-Trudno, ale kolejnego mogłoby już nie być - syknęłam, wyrywając mu kluczyki z auta. 

-Co teraz zamierzasz niby zrobić? - spytał. 

-Odprowadzisz mnie, bo jest bliżej niż do ciebie i pozwolę ci u mnie przenocować, bo nie chcę, żebyś się szlajał sam w takim stanie, o tej porze - stwierdziłam i pociągnęłam go za rękę. 

Kilkanaście minut później byliśmy w moim mieszkaniu. Rzuciłam wszystkie swoje rzeczy na kanapie w salonie, na której początkowo zakładałam, że Luke będzie spać, ale moje lenistwo przezwyciężyło wszystko i Hemmings prześpi się w moim łóżku. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do łazienki naszykować się do spania, byłam zmęczona. Ogarnięta weszłam do sypialni i położyłam się do łóżka, a Luke udał się do łazienki. Kilka minut później znalazł się na łóżku obok mnie. Wcisnęłam się pod kołdrę i zgasiłam światło. 

-Dobranoc, Luke - powiedziałam cicho, wtulając się w poduszkę. 

-Dobranoc, Ashi - odparł, sennym głosem. 



Średnio podoba mi się ten rozdział, no ale cóż, bywa i tak. Może uda mi się jutro jeszcze coś napisać. Mam jutro gości, więc nie wiem jak będzie. Miłego weekendu!




Hot like coffee | Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz