15

403 12 6
                                    

*Ashley*

Kolejnego dnia czułam się na tyle dobrze, że mogłam iść do pracy. Kiedy weszłam do kawiarni czekała na mnie niespodzianka. Nowa pracownica. Dziewczyna była średniego wzrostu szczupłą brunetką.Niestety dziewczyna budziła we mnie mieszane uczucia, ale nie znam jej więc nie będę oceniać. Na szczęście na zmianie była także Kate.

-Hej, my się chyba nie znamy - powiedziałam, podchodząc i uśmiechając się do nieznajomej dziewczyny. 

-Um, tak. Jestem Harley, to mój drugi dzień, z tego co wiem wczoraj byłaś chora, tak? - uśmiechnęła się sztucznie, a ja wiedziałam, że już jej nie polubiłam.

-Tak, ale już czuje się dobrze. Jestem Ashley - odparłam, następnie udając się do szatni dla pracowników. 

Przebrałam się i niezbyt chętnie ruszyłam do pracy. Miałam mieszane uczucia co do dzisiejszego dnia, nie spodobała mi się Harley. Gdy wyszłam udało mi się złapać Kate samą, ponieważ nowa roznosiła zamówienia. 

-Nie podoba mi się ona - mruknęłam niezadowolona.

-Czemu, jest miła całkiem - odparła. 

-Eh, teraz ja będę roznosić zamówienia, ona niech je przygotowuje - oznajmiłam, kierując wzrok do brunetki, która do nas wracała. 

-Jak tam chcesz - wzruszyła ramionami Kate i poszła przyjąć kolejne zamówienie. 

-Um, Harley. Słuchaj, zazwyczaj to ja zajmuję się roznoszeniem zamówień, więc pozwól, że ja się tym zajmę, a ty przygotowuj to, co zleci ci Kate - powiedziałam. 

-Nie mogłabyś w takim razie porobić czegoś innego, dobrze się czuję w tym co robię - wywróciła oczami.

 -Nie, nie mogłabym - ucięłam, biorąc tacę z zamówieniem i bez słowa ruszyłam do klienta. 

Brunetka działała mi na nerwy, jak tak dalej pójdzie będę musiała zagadać do szefowej, aby mieć z nią oddzielne zmiany. W końcu Harley zaczęła przygotowywać zamówienia, a ja w spokoju mogłam je roznosić. Całe szczęście. Gdy niosłam tacę z gorącą kawą, drzwi kawiarni otworzyły się, a w nich stanął Luke. Jako, że Kate poszła na chwilę na zaplecze, teraz Harley zbierała zamówienia, o nie. Uśmiechnęłam się do Luke'a i jak najszybciej poszłam odnieść kawę, aby mieć oko na sytuację rozwijającą się przy kasie. Gdy wracając widziałam, w jaki sposób Harley nachyla się, aby wyeksponować swój dekolt i przypodobać się blondynowi zachciało mi się śmiać. Może nie powinnam tego zrobić, ale podeszłam do chłopaka i przytuliłam go na powitanie, za co oczywiście brunetka postanowiła zabić mnie wzrokiem. 

- Hej - uśmiechnęłam się, odklejając się od niego. 

-Cześć, o której kończysz? - spytał. 

-O szóstej - odparłam, idąc na przeciwną stronę lady, przy której stał chłopak. 

-Odbiorę cię - uśmiechnął się. 

-Oke... - zaczęłam, ale przerwała mi zniecierpliwiona Harley. 

-Ekhem, czy mógłbyś skończyć składać zamówienie, skarbie? - spytała poirytowanym tonem. 

Czy ja się przesłyszałam? Czy ona powiedziała do niego SKARBIE? Chłopak również zdziwiony jej zachowaniem uniósł brwi, ale powstrzymał się od komentarza. Cholera, jestem zazdrosna, nie jest dobrze. To wcale nie jest tak, że Luke mi się podoba, bo on mi się nie podoba. W końcu jesteśmy przyjaciółmi, a to nie byłoby fair, jakby podobał mi się przyjaciel, prawda? 

Reszta zmiany minęła mi powoli, ponieważ Hemmings zmył się szybko, pocieszał mnie tylko fakt, że odbierał mnie z pracy. 

-Co to za chłopak? - spytała nagle Harley. 

-Mój przyjaciel - odparłam, wycierając filiżankę. 

Dziewczyna zmierzyła mnie chłodnym wzrokiem i poszła wziąć od Kate kartkę z zamówieniem. Niedługo później dziewczyny poszły, a na ich miejsce przyszedł Sean i Lilly, którzy są razem, są słodcy. Na szczęście osiemnasta była coraz bliżej. 

Wreszcie mogłam opuścić kawiarnię. Idealnie w momencie, w którym wyszłam pod kawiarnię podjechał Luke, a ja, nie czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony, wsiadłam do auta. 

-Hejka, jestem wykończona - powiedziałam, zapinając pas. 

-Nie dziwię się, po chorobie powinnaś jeszcze dzisiaj zostać w domu - mruknął, kładąc swoją dużą rękę na moim udzie. 

-Przestań, nie mogę sobie odpuszczać, nienawidzę siedzieć chora w domu - stwierdziłam.

-Nawet jeśli dotrzymuję ci towarzystwa? - spojrzał na mnie przelotnie, po czym wrócił wzrokiem na drogę. 

-Wtedy to trochę co innego, ale nie chcę, żebyś się zaraził, poza tym pewnie nudziło cię siedzenie ze mną - odparłam.

-Jeśli by tak było, to nie byłoby mnie tam z tobą - uśmiechnął się. 

Uśmiechnęłam się pod nosem na jego słowa. Spojrzałam na drogę, bynajmniej nie kierowaliśmy się w stronę mojego domu. 

-Luke, gdzie ty jedziesz? - spytałam niepewnie. 

-Na kebsa, chyba jesteś głodna, bo ja tak, a nawet jeśli nie jesteś to chcę, żebyś dotrzymała mi towarzystwa. Odwiozę cię później, spoko - zaśmiał się. 

-No dobra, w sumie to ostatnio chodził za mną ten kebab - wzruszyłam ramionami i obserwowałam ulice miasta. 




W ten jakże cudowny czwartkowy wieczór oddaje wam kolejny rozdzialik. Nie wiem, czy będę miała w weekend czas na napisanie rozdziału, bo mam urodziny i spotykam się ze znajomymi, wiecie jak to jest, haha. W każdym razie cieszcie się tym co macie teraz. 



Hot like coffee | Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz