25

356 11 0
                                    

*Ashley*

Po godzinie dziesiątej opuściłam wnętrze kawiarni, teraz nie miałam pracy i nic nie ograniczało mnie w jak najlepszym wykorzystaniu czasu, który mi tutaj pozostał, chyba że Ryan. W ręce miałam kawę, którą dostałam na odchodne od szefowej, swoją drogą to bardzo ją lubiłam. Umówiłam się z Lukiem i chłopakami na wspólną pizzę na obiad i spędzenie razem popołudnia, z racji, iż umówiliśmy się dopiero o piętnastej, szłam spotkać się z Kate, która pracuje popołudniu i nie mogłaby się z nami spotkać. 

Szłam doskonale znajomą mi ulicą, prowadzącą do domu Kate. Dziewczyna wciąż mieszkała z rodzicami, których bardzo lubiłam. Pani Harrison to niesamowicie ciepła kobieta, a jej mąż to bardzo wesoły człowiek. Odkąd odwiedziłam ich po raz pierwszy, czułam się tam jak u siebie, zostałam otoczona takim rodzinnym ciepłem, że uwielbiałam tam przebywać. Nim się obejrzałam stałam pod drzwiami niewielkiego domu, należącego do Kate. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po upływie krótkiej chwili usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach, zza których wychyliła się pani Harrison. 

-Ashley, skrabie! Wchodź do środka, bo zimno - zawołała, otwierając drzwi szerzej. 

W środku roznosił się zapach pieczonego właśnie ciasta, bardzo często, kiedy tu przychodziłam mama Kate coś piekła. 

-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do niej szeroko. 

-Wysłałam Kate do sklepu, za chwilę powinna wrócić. Napijesz się herbaty? - zaproponowała, idąc do kuchni, a ja podążyłam za nią.

-Bardzo chętnie - odparłam, usadawiając się wygodnie na jednym z krzeseł, przy stole. 

Kobieta nalała wody do czajnika, wyciągnęła kubek z szafki, następnie wsadzając do niego torebkę herbaty. 

-Coś cię martwi, Ashley? - spytała, spoglądając na mnie z troską.

-Muszę przeprowadzić się do stanów, bardzo tego nie chcę, tak wiele mnie tu trzyma, a niestety nie jest to zależne ode mnie - oznajmiłam smutno.

-Rozumiem, będziemy za tobą tęsknić - uśmiechnęła się pocieszająco, stawiając przede mną kubek z herbatą. 

Szczerze byłam jej wdzięczna, że nie wypytywała mnie o więcej o tą sytuację. Po chwili do kuchni wpadła zdyszana Kate. Dziewczyna postawiła zakupy na stole, po czym bez słowa opuściła kuchnię i poszła zdjąć swój płaszcz i buty. 

-Chodź, Ash - powiedziała po chwili, ponownie pojawiając się na chwilę w progu kuchni. 

-Dziękuję za herbatę, pani Harrison - mówiąc to wzięłam kubek w rękę i udałam się za Kate do jej pokoju. 

Usiadłam przy biurku dziewczyny, a ona położyła się na łóżku. 

-To jak, czemu się wyprowadzasz? - spytała, wtykając głowę w poduszkę. 

-Okazuje się, że policja wpadła na trop morderców rodziców i pewne istotne dla nas rzeczy i moja obecność jest tam konieczna, dopóki sprawa się nie rozwiążę do końca. Takie sprawy włącznie z procesami sądowymi trwają miesiącami, więc prawdopodobnie nie wrócę. Muszę sprzedać mieszkanie, więc nie będę miała nawet gdzie wrócić - oznajmiłam, wycierając łzę, która zaczynała spływać po moim policzku.

-Zawsze możesz przyjechać do mnie i mam nadzieję, że będziesz do mnie czasem wpadać. A jeśli nasz kontakt się urwie to ja cię w tych stanach znajdę -odparła, smutno się uśmiechając.

-Całe szczęście Ryan zgodził się zająć sprzedażą mieszkania, ja chwilowo zadomowiłam się u Luke'a - powiedziałam. - Jakbym miała jeszcze się tym zajmować to bym chyba oszalała, przerosłoby mnie to. 

-Rozumiem, mogę pomóc ci się pakować, jeśli chcesz. Prędzej, czy później i tak to musisz zrobić. Ile masz czasu?

-Zostało mi sześć dni na miejscu, siódmego samolot - jęknęłam. 

-Poradzimy sobie, Ash. Przyjaźń na odległość nie jest tak trudna, jak miłość na odległość - palnęła, jednak dopiero po chwili dotarło do niej, że trafiła w punkt. - Właśnie, co z Lukiem?

-Wie o wszystkim. - wzruszyłam ramionami i wzięłam łyka herbaty.

-A później? - spojrzała na mnie ponaglająco.

-Nie wiem, nie chcę o tym jeszcze myśleć, Kate. Daj mi się jeszcze cieszyć tym co mam, póki mogę - westchnęłam. 

-Dobra, dobra - zaśmiała się, unosząc ręce w geście obronnym.


***


Z domu Kate skierowałam się do pizzerii, w której umówiliśmy się z chłopakami. Weszłam do środka, niemal od razu zauważyłam chłopaków. Brakowało tylko Luke'a. Podeszłam do stolika, przy którym siedzieli, zdjęłam płaszcz i przywitałam się z każdym z nich. 

-Gdzie Luke? - spytałam. 

-Już jedzie, mówił, że może się chwilę spóźnić - oznajmił Michael. 

Faktycznie po kilku minutach blondyn pojawił się obok mnie. Zamówiliśmy dwie duże pizze. Nie byłam zbyt głodna, dlatego zjadłam jedynie jeden kawałek, a resztę zostawiłam chłopakom. Mama Kate zaproponowała mi obiad, kiedy u nich byłam, a jej nie odmawia się obiadu. Kiedy po pizzy nie było już ani śladu zapłaciliśmy i pojechaliśmy do domu Irwina. Tam jeszcze mnie nie było. Dom był niewielki, bardzo przytulnie urządzony. Irwin mieszkał sam, a jego rodzice mieszkają na drugim końcu miasta. 

-Chłopcy, jest coś, co muszę wam powiedzieć - oznajmiłam nagle. 

Luke spojrzał na mnie porozumiewawczo, a oczy pozostałych zwróciły się w moją stronę ze zdziwieniem. 

-Jesteś w ciąży! - zawołał Hood. 

-Co? Nie - zaśmiałam się, to zaskakujące jak poprawiali mi humor.

-Więc o co chodzi, bo widzę, że jesteś poważna - stwierdził Ashton. 

-Wyprowadzam się do stanów, prawdopodobnie już nie wrócę - westchnęłam, przytulając się do Luke'a.

Dziwnie się czułam, kiedy jednego dnia musiałam powiedzieć tylu osobom to samo, to było przykre. Nie chciałam zostawiać niczego, ani nikogo, kogo tutaj miałam. Czułam się tu wspaniale, a ostatnio udało mi się całkowicie zapomnieć o tym, co wydarzyło się przed laty. 









Hot like coffee | Luke HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz