Rozdział 6

992 64 3
                                    

  Obudziłam się przed świtem i rozejrzałam dookoła. Wszyscy, prócz Aragorna, spali.
  - Mae govannen- szepnęłam, siadając przy nim.
  - Witaj, Livien. Nie możesz spać?
  - Po prostu chcę zobaczyć wschód słońca. Idziesz ze mną?- zapytałam.
  - Oczywiście- pokiwał głową.
  - Nie mogę pozwolić, żeby Legolas to przegapił- spojrzałam na śpiącego elfa.
  Położyłam mu rękę na ramieniu i zapukałam do jego mentalnej bariery.
  Legolasie?
  Livien?
  Tak. Chciałbyś obejrzeć ze mną i Aragornem wschód słońca?
  Oczywiście!
  Więc obudź się.
  Otworzył oczy.
  - Dzień dobry!- szepnął, patrząc na resztę.
  - Idziecie?- spytał Aragorn.
  - Już- poszliśmy razem na wzgórze nieopodal strumyka Nimrodel.
  Po chwili woda stała się inna.
  Złocisto-czerwone Słońce ogrzewało nas promieniami i barwiło wodę na te same kolory: złoto, pomarańcz, czerwień i róż.
  - To jest niesamowite!- wykrztusili obaj.
  - Tak- potwierdziłam z uśmiechem łamiącym się głosem.
  Legolas to usłyszał i odwrócił się zaniepokojony.
  - Livien?
  - Co się stało?- Aragorn dostrzegł moje łzy.
  - Po prostu... Wspomnienia- wzruszyłam ramionami i rozszlochałam się na dobre.
  - Cii...- przyjaciele objęli mnie ramionami tak, że siedziałam w środku.- Wszystko będzie dobrze.
  Siedzieliśmy tak, aż Słońce znalazło się w zenicie i dopiero wtedy wróciliśmy.
  Reszta bawiła się lub odpoczywała. Oparłam się o drzewo i próbowałam uspokoić oddech. Obok mnie stanął Legolas.
  - Chyba też zachciało mi się wspominać- podziękowałam mu uśmiechem.
  - Mi również- dołączył do nas Estel.
  Roześmiałam się głośno, a oni razem ze mną. Drużyna wreszcie nas zauważyła.
  - Livien! Aragorn! Legolas!- krzyknął Gimli.- Wreszcie jesteście!
  - Chcecie coś zjeść?- Sam popatrzył na nas pytająco.
  - Ja dziękuję, nie jestem głodna- odmówiłam.
  - Ja także- dodał Legolas.
  - A ja bardzo chętnie.
  Elf spojrzał na mnie z psotnym uśmiechem, na który odpowiedziałam tym samym.
  - Dlaczego macie takie miny?- zaciekawił się Boromir, choć raczej była to podejrzliwość.
  - Na trzy!- oznajmiłam, a przechodzący obok elf zamarł.
  - Raz...!
  - Dwa...!
  - Trzy...!- dokończył stojący nieopodal Haldir.
  Wystartowałam i przegoniłam Legolasa, jednak był szybki i nie mogłam go zgubić między drzewami.
  Pobiegłam więc do jedynego miejsca, które oboje lubiliśmy.
  Miejsca, w którym byliśmy tu ostatnio.
  Na weselu Elronda i Celebriany w 109 TE.

Livien i Drużyna PierścieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz